Wniosek do Trybunału złożyła w lutym ub.r. grupa posłów PiS. Posłowie chcą, by TK zbadał tryb uchwalania ustawy z 21 grudnia 2011 r. o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych.
Nowelizacja ta podwyższyła od 1 lutego 2012 r. składkę rentową - w części finansowanej przez płatników składek, czyli głównie pracodawców - z 4,5 proc. do 6,5 proc. W efekcie składka rentowa opłacana łącznie ze środków płatnika i samego ubezpieczonego wzrosła z 6 proc. do 8 proc.
Rząd złożył do Sejmu projekt tej zmiany jako pilny. Z art. 123 ust. 1 konstytucji wynika, że rząd ma takie możliwości, ale nie dotyczy to m.in. projektów ustaw podatkowych.
Zdaniem autorów wniosku do TK, ustawę dotyczącą składek ZUS należy traktować tak jak ustawę podatkową, bo w jednym i w drugim wypadku chodzi o daniny publiczne, które wpływają do państwowej kasy. Rząd nie mógł więc zgłosić jej w trybie pilnym, bo było to sprzeczne z art. 123 ust. 1 konstytucji - uznali autorzy wniosku.
Ponadto - ich zdaniem - Sejm od lat wiedział o deficycie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, czyli funduszu, do którego trafiają składki i którego dysponentem jest Zakład Ubezpieczeń Społecznych. "Zaistnienie tego deficytu nie jest stanem nagłym, zaskakującym i wymagającym natychmiastowej, legislacyjnej interwencji" - napisali we wniosku.
Ich zdaniem konstytucję naruszało też to, że w ustawie nie przewidziano odpowiedniego vacatio legis, czyli okresu poprzedzającego wejście w życie zmienionych przepisów. Autorzy wniosku do TK przypomnieli, że parlament zakończył prace nad nowelizacją 22 grudnia 2011 r. - w dniu, gdy Senat nie zgłosił poprawek do uchwalonej dzień wcześniej ustawy. Tymczasem z tą samą datą - 22 grudnia - ukazało się w Monitorze Polskim obwieszczenie, w którym minister pracy i polityki społecznej ogłosił na 2012 r. kwotę ograniczenia rocznej podstawy wymiaru składki na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, czyli kwotę dochodu, po przekroczeniu której płatnik składek przestaje potrącać składki. Zdaniem posłów PiS kwota ta została wyliczona przy założeniu, że składka rentowa przez cały 2012 r. będzie wynosić 4,5 proc., a nie - że wzrośnie od lutego 2012 r. do 6,5 proc.
"Jeszcze trzy dni przed rozpoczęciem roku 2012 (pracodawcy - PAP) mieli prawo zakładać, że w całym 2012 r. ich roczne obciążenie z tego tytułu nie przekroczy pewnej kwoty, a następnego dnia zostali zaskoczeni tym, że w 2012 r. ich obciążenie z tego tytułu na jednego ubezpieczonego pracownika wzrośnie o 40,74 proc. (w pewnych sytuacjach)" - wyliczyli autorzy wniosku.
To - ich zdaniem - wprowadziło chaos i niepewność, a także naruszało konstytucyjne zasady: zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa, ochrony bezpieczeństwa prawnego oraz należytego zabezpieczenia interesów w toku.
O tym, że ustawa jest niezgodna z art. 123 konstytucji jest też przekonany prokurator generalny. W stanowisku do TK zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand napisał, że składka na ubezpieczenie rentowe jest daniną publiczną, a ustawa zmieniająca istotne elementy tej daniny publicznej mieści się w pojęciu "ustawy podatkowej", o której mowa w art. 123 ust. 1 konstytucji. "W tej sytuacji nadanie przez Radę Ministrów projektowi ustawy klauzuli pilności i procedowanie nad tym projektem w trybie szczególnym narusza wzorzec konstytucyjny" - napisał Hernand.
Prokurator nie zgadza się natomiast z pozostałymi zarzutami autorów wniosku do TK, w tym m.in. dotyczącym zbyt krótkiego vacatio legis - jego zdaniem ponadmiesięczny okres był wystarczająco długim czasem na przygotowanie się do podwyżki składki.
Nowelizacji broni przedstawiciel Sejmu.
Z kolei w opinii przesłanej do TK w marcu ub.r. minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz napisał, że składkę rentową trzeba było podnieść, bo po wcześniejszych jej obniżkach sytuacja finansowa funduszu rentowego znacznie się pogorszyła. Wcześniej "jakkolwiek nienajlepsza, była jednak zadowalająca" - napisał minister.
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej wyliczyło, że z powodu pierwszej obniżki składki, od lipca 2007 r. - z 13 proc. do 10 proc., wpływy składkowe funduszu rentowego zmniejszyły się w 2007 r. o 3,5 mld zł. Od stycznia 2008 r. ponownie obniżono stopę procentową składki na ubezpieczenia rentowe z 10 proc. do 6 proc. "Łączny efekt tych obniżek to zmniejszenie wpływów składkowych funduszu rentowego w 2008 r. o 23,2 mld zł, a w 2009 r. o 26,1 mld zł" - wyliczył resort.
W piśmie do TK Kosiniak-Kamysz dodał, że gdyby przez cały 2012 r. obowiązywała składka w dotychczasowej wysokości, czyli 6 proc., to wpływy do funduszu rentowego byłyby niższe o 7 mld zł. To oznaczałoby - jak wyliczył rząd w uzasadnieniu projektu - że szacunkowa kwota deficytu funduszu rentowego wyniosłaby około 17 mld zł.
Gdyby teraz Trybunał Konstytucyjny orzekł, że podwyżka składki rentowej naruszała konstytucję, to - zdaniem ministra - wycofanie się z niej "skutkowałoby powstaniem ogromnego niedoboru w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych".
W opinii przesłanej w marcu ub.r. Kosiniak-Kamysz dodał, że "ewentualne przywrócenie obowiązującej składki na ubezpieczenie rentowe dla pracodawców do poprzedniego poziomu wpłynie negatywnie na fakt objęcia Polski procedurą nadmiernego deficytu".
"Jeśli Komisja Europejska i Rada Ecofin stwierdzą, że Polska nie wdrożyła rekomendacji Rady Ecofin z art. 126.7 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, określającej termin i sposób zlikwidowania nadmiernego deficytu zgodnie z nowymi zasadami dyscypliny budżetowej Unii Europejskiej, w ciągu sześciu miesięcy od otrzymania nowej rekomendacji Rady z art. 126.7 TFUE Polska będzie zobowiązana przedłożyć KE i Radzie szczegółowy plan działań ograniczających wydatki sektora instytucji rządowych i samorządowych i/lub zwiększających dochody sektora" - napisał minister pracy w piśmie do Trybunału.