Grażyna J. Leśniak: Przepisy specustawy uzależniają dofinansowanie dla pracodawców, którzy dotknięci zostaną spadkiem obrotów w związku z epidemią koronawirusa, od uzyskania zgody związków zawodowych na tzw. przestój ekonomiczny. Czy takie sformułowanie przepisów i wymóg zawarcia porozumienia ze związkami zawodowymi może w praktyce utrudnić albo wręcz uniemożliwić ratunek dla przedsiębiorstwa?

Monika Gładoch: Inne sformułowanie byłoby bardzo trudne dlatego, że system prawa pracy jest tak ukształtowany, że  sprawy dotyczące pracowników wymagają zgody, rzadziej konsultacji ze związkami zawodowymi. Podstawą jest art. 20 Konstytucji RP, zgodnie z którym społeczna gospodarka rynkowa opiera się na współpracy i dialogu partnerów społecznych. Ustawodawca musiał zauważyć, że w przypadku tworzenia porozumień zbiorowych obowiązuje konstytucyjna zasada dialogu społecznego.

Czytaj również: Jest już specustawa antykryzysowa - na jaką pomoc mogą liczyć firmy>>

  


Widzę trzy możliwe scenariusze rozwoju sytuacji. Pierwszy - to poczucie odpowiedzialności, na którym opiera się dialog, czyli rzeczywiście konstruktywna rozmowa z pracodawcą liderów związkowych, którzy wiedzą że chodzi o przyszłość firmy i utrzymanie miejsc pracy. To jest wariant optymistyczny.
Drugi jest niestety wariantem politycznym i wiąże się z określoną strategią ochrony pracowników, ale zarazem polityki central związkowych. I to jest taki scenariusz, w którym wszystkie organizacje zakładowe, które należą do central związkowych, typu OPZZ, NSZZ "Solidarność" itd., dadzą odgórne wytyczne, jak postępować w obliczu kryzysu, który jest obecnie i jak podejść do rozwiązań z tarczy antykryzysowej. Zapewne dadzą krótki poradnik, w jaki sposób negocjować i czy w ogóle negocjować, czyli dokładnie tak, jak to miało miejsce kilka lat temu, gdy pojawiły się wytyczne z central związkowych w sprawie wydłużenia okresów rozliczeniowych.
Trzecie rozwiązanie jest najgorsze. To osobiste animozje działaczy związkowych i menadżerów mogą decydować o tym, czy porozumienie zostanie zawarte, czy też nie. I to nie jest sytuacja odosobniona w firmach. Na przykład zgodzimy się, jak wymienicie prezesa albo kogoś z zarządu, albo zrobicie to, co chcemy, a my wtedy będzie z wami rozmawiać. Takie rozgrywki osobiste. Widzieliśmy to np. w górnictwie. To się niestety zdarza i tego nie można wykluczyć. Wariant trzeci jest najgorszy z możliwych, chociaż wariant drugi też nie  napawa optymizmem.

Czytaj w LEX: Tarcza antykryzysowa - rozwiązania dla przedsiębiorców i pracowników >

 

Liczę na to, że w grę wejdzie wariant pierwszy, który będzie rozwiązaniem faktycznie polegającym na dialogu, sensownej rozmowie i odpowiedzialności. To jest, moim zdaniem, bardzo trudna rola związków zawodowych, które na przestrzeni lat miały inne cele. Ich zadaniem było nie ratowanie miejsc pracy, a walka o interesy, czyli tak naprawdę o podwyżki. To było rolą związków przez ponad 100 lat. A teraz związki zostały wciągnięte w politykę ratowania firm, a to dlatego, że polskie przepisy dają związkom zawodowym uprawnienia partycypacyjne w zarządzaniu i tak naprawdę czynią je odpowiedzialnymi za decyzję o firmie. Słowem kluczem jest odpowiedzialność. Jeżeli związkowcy zrozumieją, że to nie jest gra personalna, albo że to nie jest moja władza: mogę, nie muszę, tylko wejdą w rolę odpowiedzialnego partnera, to może się udać. Natomiast jak to będzie wyglądało w konkretnych firmach , trudno przewidzieć. Myślę, że ten miesiąc tego jeszcze nie pokaże, ale w następnym, po stronie działaczy związkowych, mogą być podejmowane bardziej odważne decyzje. Będzie widać, że to nie jest gra o oszczędności kosztem pracowników, tylko rzeczywiście ratujemy miejsca pracy.

Sprawdź w LEX: Czy pracownik ma prawo do dodatkowego zasiłku opiekuńczego podczas postoju firmy? >

Czy z doświadczenia pani profesor wynika, że związki zawodowe są wstanie zgodzić się na ograniczenie wynagrodzeń załogi, by tylko ratować pracodawcę i miejsca pracy?

Znam takie przypadki. Zdarzały się nawet w górnictwie, kiedy partnerzy społeczni korzystali z art. 91 i art. 231a, a także art. 24127a, które dotyczyły zawieszenia zakładowych źródeł prawa pracy. Byłam przy tworzeniu takich porozumień, w różnych spółkach, i rzeczywiście udało się wtedy dojść do porozumienia, ale były to sytuacje wyjątkowe. Te przepisy powstały ponad 10 lat temu, w czasie kryzysu ekonomicznego, ale oczywiście nigdy nie miały zastosowania na taką skalę, jak obecnie. 

Sprawdź w LEX: Czy w przypadku pracy zdalnej związanej ze zwalczaniem COVID-19 trzeba wypłacać ekwiwalent za Internet, prąd lub sprzęt pracownika? >

 

Cena promocyjna: 119.2 zł

|

Cena regularna: 149 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Czy pracownicy mają w obecnej sytuacji możliwość wpłynięcia na związkowców? Chodzi o sytuację, kiedy to związki nie chcą porozumienia, podczas gdy pracownicy byliby skłonni  zaakceptować obniżkę pensji,  by tylko zachować miejsce pracy?

Tak. Mogą wpływać dwojako. Od strony społecznej liderzy związkowi będą rozliczani z konkretnych działań i wtedy będą ponosić odpowiedzialność przed ludźmi, którzy powiedzą im, że to oni są winni, bo nie ratowali miejsc pracy. Od strony prawnej pracownicy niestety nie mogą wiele zrobić, bo działacze związkowi są kadencyjni. Najczęściej wybierani są na 4 lata albo i dłużej, i są rozliczani tylko w momencie wyborów. Nieliczne statuty związków zawodowych przewidują możliwość wcześniejszego odwołania liderów związkowych. To jest przejaw samorządności związkowej. . Dlatego uważam, że  w obecnej sytuacji będą liczyły się zbiorowe zachowania pracowników: jeżeli wy popełnicie błąd i nas sprzedacie, to my was znienawidzimy i będziemy traktowali jako złych, albo: jeżeli wy mogliście nam pomóc a nie pomogliście, to też za to odpowiecie. Będzie to zatem odpowiedzialność społeczna działaczy wobec załogi.

Zobacz procedurę w LEX: Praca zdalna w dobie pandemii koronawirusa  >

 

Czyli nie wybiorą ich na kolejną kadencję...

Tak, ale może być też reakcja ludzi tu i teraz, którzy będą rozczarowani postawą liderów związkowych, albo dlatego, że sprzedali ich zbyt łatwo, albo dlatego, że nie weszli w ogóle w porozumienie i nie zrobili nic. Myślę, że związkowcy mają w tej chwili najtrudniejszy okres w swojej działalności. Jeszcze nigdy, przypuszczam, nie musieli się mierzyć z takimi sytuacjami, takimi decyzjami, jak obecnie.

Czytaj również: Tarcza antykryzysowa nie zawiesi terminów w postępowaniu upadłościowym i restrukturyzacyjnym>>