– Co roku w okresie wakacyjnym mamy boom na rynku pracy. Coraz więcej firm, szczególnie z sektora gastronomii, hotelarstwa i usług, potrzebuje rąk do pracy. Jest to sezon wzmożonego zapotrzebowania na pracowników. Wielu studentów, którzy np. kończą sesję, mogą się odnaleźć na rynku pracy, mają do dyspozycji wiele ofert, które często stają się ich pierwszą pracą w życiu – Andrzej Kubisiak, dyrektor Zespołu Analiz w Work Service SA.
Pierwsze oferty pracy sezonowej pojawiają się już w maju. Rąk do pracy szukają przede wszystkim tradycyjne sektory sezonowe: gastronomia, hotelarstwo, budownictwo i rolnictwo, bardzo mocno połączone z letnimi temperaturami i dobrą pogodą. Wiosenne i letnie rekrutacje prowadzą też inne branże, które w tym czasie chętnie sięgają po młodych i niedoświadczonych pracowników.
– Największe zapotrzebowanie jest na pracowników niewykwalifikowanych. Często to osoby, które zdobywają pierwsze szlify i doświadczenie na rynku pracy. Oczywiście są też cykliczne rekrutacje prowadzone przez firmy, które mają zwiększone zapotrzebowanie na pracowników w danym okresie. Natomiast większość prac wakacyjnych to prace dorywcze, krótkookresowe związane z nadejściem lata i sezonu wakacyjnego – tłumaczy Kubisiak.
Dane o pracy sezonowej w Polsce przygotowane przez Work Service SA wskazują, że najwyższe średnie wynagrodzenie w tym roku mogą uzyskać operatorzy wózka widłowego – od 17,8 do 18,4 zł brutto za godzinę, pracownik linii produkcyjnej od 13 do 23 zł oraz barmani, których zarobki wahają się od 14 do ponad 20 zł za godzinę pracy. Na najmniejsze wynagrodzenie powinni się nastawić pakowacze – niewiele powyższej 13 zł.
– W tym roku możemy się spodziewać wyższych stawek godzinowych ze względu na podniesioną od stycznia płacę minimalną. Od tego roku na umowach-zlecenie wynagrodzenie musi wynosić co najmniej 13 zł brutto i to jest najniższa stawka, jaką można uzyskać w tym sezonie wakacyjnym – wskazuje dyrektor Zespołu Analiz w Work Service.
Duża część Polaków mimo wyższych zarobków wybierze pracę za granicą. W tym roku blisko 14 proc. aktywnych zawodowo osób planuje co najmniej kilkumiesięczny wyjazd na Zachód. Przede wszystkim do Niemiec i Francji, gdzie zarobki są kilkukrotnie wyższe niż w Polsce.
– W Niemczech czy we Francji płace minimalne również poszły w górę. Dla osób, które podejmą legalne zatrudnienie w Niemczech, oznacza to, że minimalne wynagrodzenie to 37 zł brutto. We Francji ta stawka już przekracza 40 zł za godzinę brutto, więc jest bardzo atrakcyjna dla pracowników z Polski – mówi Kubisiak.
– Ważne, żeby mieć wiarygodnego partnera, wiarygodną firmę, z którą zawieramy umowę. Co bardzo ważne, pierwszego dnia pracy musimy mieć spisaną umowę, w której będą określone warunki i sposoby rozliczeń: czy to będzie rozliczenie miesięczne, tygodniowe, czy to będzie dniówka. Bardzo ważne jest, aby młody człowiek, który wchodzi na rynek pracy, wiedział, że pierwszego dnia ma dogadane wszystkie warunki umowy, tak aby później nie było rozczarowań – podkreśla Andrzej Kubisiak.
Źródło: Newseria