We wtorek zarząd spółki przyjął kluczowe założenia projektu programu restrukturyzacji KW do 2020 r. Dzień wcześniej plany te poznała Rada Pracowników. Chodzi m.in. o łączenie ze sobą kopalń, redukcję zatrudnienia w administracji o ponad tysiąc osób, ograniczenie przyjęć do pracy wyłącznie do absolwentów szkół oraz zamrożenie płac, a wcześniej obniżkę wynagrodzeń o ok. 2 proc. poprzez likwidację niektórych świadczeń. Liczba ścian wydobywczych ma być ograniczona o jedną trzecią.
"Nie będziemy bezczynnie patrzeć, jak zarząd próbuję zniszczyć naszą firmę. Będziemy walczyć w obronie naszych miejsc pracy i naszych kopalń" - powiedział we wtorek szef górniczej Solidarności Jarosław Grzesik.
Ostateczna decyzja w sprawie terminu rozpoczęcia procedury sporu zbiorowego zapadnie na posiedzeniu wspólnego sztabu protestacyjno-strajkowego, w skład którego wchodzą wszystkie centrale związkowe działające w Kompanii. Sztab ma zebrać się jeszcze w tym tygodniu.
Grzesik, pytany przez dziennikarzy o dalsze kroki sztabu protestacyjno-strajkowego, odpowiedział, że nie można wykluczyć żadnych form protestu. "Problemów nie powinno rozwiązywać się na ulicy. Natomiast jeżeli zarząd nie będzie chciał ich rozwiązać przy stole negocjacyjnym, nie będziemy mieli innego wyjścia" - zapowiedział.
Niepokój związkowców wzbudziła też poniedziałkowa informacja dotycząca podpisania listu intencyjnego z Jastrzębską Spółką Węglową (JSW) w sprawie ewentualnej współpracy lub sprzedaży kopalni Knurów-Szczygłowice. Ta zatrudniająca 5,9 tys. osób kopalnia to jeden z największych i rentownych zakładów Kompanii; 40 proc. wydobycia tej kopalni to węgiel koksowy - podobny do tego, w jakim specjalizuje się JSW. Według informacji przekazanych związkowcom, do transakcji mogłoby dojść już w połowie 2014 r.
"Sprzedaż jakiejkolwiek kopalni wchodzącej w skład KW, a szczególnie takiej, z której można obecnie czerpać zyski, to droga do samounicestwienia. To jest zwijanie firmy, zamiast jej rozwijania" - skomentował Grzesik.
W ocenie przedstawicieli górniczej "S" zapowiadane zwolnienia w administracji mogą okazać się wstępem do redukcji miejsc pracy na dole. Na razie górnicy dołowi i pracownicy zakładów przeróbki mechanicznej węgla mają zagwarantowaną pracę do końca 2015 r., choć zarząd Kompanii deklarował wcześniej możliwość przedłużenia tych gwarancji także na kolejne lata. Związkowcy są jednak sceptyczni wobec takich zapewnień.
"Jeżeli w Kompanii zamknie się 19 ścian wydobywczych, a także zredukuje liczbę zakładów przeróbczych i całą infrastrukturę spółki, to musi się to skończyć kolejnymi zwolnieniami. Dlatego już dzisiaj musimy zacząć walkę o miejsca pracy - zarówno te na powierzchni, jak i te na dole" - uważa szef górniczej Solidarności.
Kompania Węglowa to największa górnicza firma w Europie. Zatrudnia ok. 57 tys. osób w 15 kopalniach. Po połączeniach ma ich być 8. W tym roku wydobycie węgla ma przekroczyć 34 mln ton wobec ponad 39 mln ton w ubiegłym roku. Na zwałach leży ponad 5 mln ton niesprzedanego surowca. Po trzech kwartałach roku spółka miała blisko 300 mln zł strat. Przyczyny strat to przede wszystkim spadek cen węgla i zmniejszone przychody, przy stałych lub rosnących kosztach.
Przedstawiciele Kompanii Węglowej dotychczas nie skomentowali zapowiedzi sporu zbiorowego w spółce.