Balt ocenił na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie, że nowela Kodeku pracy jest zła dla pracowników - zamiast zwiększać, ogranicza miejsca pracy; uszczupla też dochody zatrudnionych. "To jest ustawa przygotowana pod pracodawców, którzy - jak widzimy dzisiaj - ograniczają zatrudnienie, ale swoje zyski mają na poziomie takim, jaki mieli jeszcze kilkanaście miesięcy temu" - powiedział poseł.
W związku z tym Sojusz postanowił przyłączyć się do apeli związków zawodowych i zwrócić się do prezydenta, by zawetował nowelizację Kodeksu pracy. "Apelujemy, żeby był prezydentem wszystkich Polaków, a nie działaczem PO. Dzisiaj na siłę próbuje się z pracowników zrobić niewolników. Mamy nadzieję, że prezydent nie podpisze się pod tą ustawą" - zaznaczył poseł Sojuszu.
Radzikowski argumentował, że wprowadzone w czerwcu przez Sejm zmiany sankcjonują 12-13-godzinny dzień pracy. "To stoi w jawnej sprzeczności z bardzo mocno, również przez PO i prezydenta, głoszoną zasadę polityki prorodzinnej. Nie wyobrażam sobie polityki prorodzinnej, kiedy pracownik 12-13 godzin pozostaje w pracy, a jeszcze pozostaje mu czas na dojazd i powrót" - powiedział wiceszef OPZZ.
Szefowa Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek powiedziała w czwartek PAP, że prezydent decyzję w sprawie noweli Kodeksu pracy podejmie w przewidzianym prawem terminie, a przy podejmowaniu jej będzie kierował się zgodnością zmian z konstytucją. Prezydencka minister Irena Wóycicka mówiła z kolei we wtorek PAP, że Kancelaria Prezydenta nie podziela obaw central związkowych wobec nowych przepisów dotyczących wydłużenia okresu rozliczeniowego czasu pracy.
Radzikowski i politycy SLD zwrócili się też do ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza, by zwołał posiedzenie Komisji Trójstronnej tak, by powstrzymać jesienne protesty związkowców. Joński ocenił, że działania takie jak wydłużenie i zrównanie wieku emerytalnego, a także nowelizacja Kodeksu pracy, świadczą o tym, że rząd "celowo chce iść na zwarcie ze stroną społeczną i związkami zawodowymi".
"Apelujemy do przewodniczącego Komisji Trójstronnej, aby wrócił do stołu, zaprosił związki zawodowe dopóki jeszcze dzisiaj można i rozpoczął dialog ze stroną związkową. Dzisiaj jest jeszcze czas na rozmowy" - podkreślił rzecznik SLD.
Radzikowski zaznaczył jednak, iż oczekuje, że rząd - jeszcze przed wznowieniem rozmów w ramach Komisji Trójstronnej - spełni postulaty związkowe. Chodzi m.in. o ograniczenie stosowania tzw. umów śmieciowych, a także o zmiany w systemie emerytalnym zmierzające do tego, by nie tylko wiek, a staż pracy (35 lat dla mężczyzn i 40 dla kobiet) decydował o przejściu na emeryturę.
Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, NSZZ "Solidarność" i Forum Związków Zawodowych 26 czerwca opuściły posiedzenie Komisji Trójstronnej z udziałem premiera Donalda Tuska. Domagały się m.in. wycofania się przez rząd z wydłużenia okresu rozliczeniowego czasu pracy. W zeszły czwartek trzy centrale związkowe zapowiedziały na 11 września początek wspólnej akcji protestacyjnej i strajkowej. Nie wykluczyły też przeprowadzenia strajku generalnego. Premier Donald Tusk zadeklarował, że jest gotów rozmawiać z każdym i o każdej porze, by uniknąć scenariusza strajku generalnego.
Uchwalona w połowie czerwca nowela Kodeksu pracy wydłuża do roku okres rozliczeniowy czasu pracy. Ma to pomóc w utrzymaniu konkurencyjności polskiej gospodarki w czasie spowolnienia gospodarczego. Nowela przewiduje wydłużenie okresu rozliczeniowego czasu pracy z 4 do 12 miesięcy, "jeżeli jest to uzasadnione przyczynami obiektywnymi lub technicznymi, lub dotyczącymi organizacji pracy".
Według noweli nowe zasady rozliczania i rozkładu czasu pracy generalnie mogą zostać wprowadzone w firmie w układzie zbiorowym lub w porozumieniu ze związkami zawodowymi albo przedstawicielami pracowników. Ustawa pozwala też na stosowanie rozkładów czasu pracy na indywidualny wniosek pracownika, niezależnie od ustaleń ze związkami lub reprezentacją pracowników.