Za projektem opracowanym w podkomisji z poselskiego projektu PO i rządowego projektu zmian głosowało 10 posłów, 3 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.
Zgodnie z projektem nawet 12-miesięczny okres rozliczeniowy mógłby być stosowany, "jeżeli jest to uzasadnione przyczynami obiektywnymi lub technicznymi lub dotyczącymi organizacji pracy".
Posłowie opowiedzieli się też za wprowadzeniem obowiązku sporządzenia miesięcznego harmonogramu czasu pracy dla pracownika, chyba że wynika on wprost z kodeksu pracy lub umowy z pracownikiem. Jeśli ze względu na rozkład czasu pracy w okresie rozliczeniowym pracownik nie ma obowiązku wykonywania pracy, przysługuje mu wynagrodzenie nie niższe od minimalnego - tak chcą zapisać w kodeksie pracy posłowie.
Jeden z nowych artykułów, który ma trafić do kodeksu pracy, ma pozwolić na wprowadzenie różnych godzin rozpoczynania pracy albo przedziału czasu, w którym pracownik ma rozpocząć pracę.
Projekt zakłada, że nowe zasady rozliczania i rozkładu czasu pracy generalnie mogą zostać wprowadzone w firmie w układzie zbiorowym lub w porozumieniu ze związkami zawodowymi, albo przedstawicielami pracowników. Projekt pozwala też na stosowanie rozkładów czasu pracy na indywidualny wniosek pracownika, niezależnie od ustaleń ze związkami lub reprezentacją pracowników.
Przepisy projektowanej nowelizacji miałyby wejść w życie 14 dni od ogłoszenia.
W kwietniu Solidarność podczas posiedzenia Komisji Trójstronnej uzależniła dalsze rozmowy w ramach komisji od wycofania projektów poselskiego i rządowego z Sejmu. Na wrzesień zapowiedziała demonstrację lub akcję strajkową. Premier zapowiedział wtedy, że mimo grożenia strajkiem nie wycofa się z projektu uelastyczniania czasu pracy.
Wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność" Henryk Nakonieczny, pytany w czwartek przez dziennikarzy o dalsze prace nad projektami, powiedział, że stanowisko związku jest jasne. "Wiecie państwo, co będzie dalej, we wrześniu będzie olbrzymia demonstracja w Warszawie, +z bytnością przedłużoną+ i również rozważamy strajk generalny" - powiedział Nakonieczny.
"Co prawda to, że posłowie w komisji przegłosowali ten projekt, wcale nie oznacza jeszcze, że będzie on przyjęty przez Sejm" - zaznaczył. "Co prawda, wiele na to wskazuje, ale wtedy oznacza to, że wypowiada się nam już otwartą wojnę" - dodał.
Teraz przepisami zajmie się Sejm podczas drugiego czytania.