Jak tłumaczył w imieniu wnioskodawców Artur Dębski (RP), celem projektu jest zmniejszenie wysokich kosztów pracy ponoszonych przez pracodawców poprzez zniesienie jednego z zasadniczych obowiązków je generujących, a mianowicie konieczności wynagradzania pracownika w pierwszych tygodniach jego nieobecności w pracy spowodowanej chorobą.
Nowelizacja wprowadza zasadę, że koszty choroby pracownika od początku i w całości finansowane są z systemu ubezpieczeń społecznych. Istniejące już dzisiaj w oparciu o ten system świadczenie, tj. zasiłek chorobowy, przysługiwałoby odtąd pracownikom od pierwszego dnia nieobecności z powodu choroby, a nie - tak jak obecnie - od 34. dnia. Zadaniem projektu jest także skuteczniejsza kontrola prawidłowości wykorzystania zwolnień lekarskich.
Obecnie w przypadku niezdolności pracownika do pracy wskutek choroby pracodawca ma obowiązek wypłacania mu wynagrodzenia przez pierwsze 33 dni nieobecności (lub 14, jeśli pracownik ukończył 50. rok życia) w ciągu roku. Dopiero po upływie tego okresu pracownikowi przysługuje zasiłek chorobowy, którego płatnikiem jest Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Znaczący ciężar finansowania chorób spoczywa więc na pracodawcach, ponieważ większość pracowników nie choruje w ciągu roku dłużej niż 33 dni. Według danych ZUS w 2011 r. przeciętna długość zwolnienia lekarskiego wyniosła 13,07 dnia (w 2010 r. - 13,01 dnia).
Projekt zakłada, że zamiast wynagrodzenia chorobowego pracownikowi będzie przysługiwał w tej samej wysokości zasiłek chorobowy, wypłacany przez ZUS już od pierwszego dnia niezdolności do pracy.
Zdaniem autorów projektu zmiana znacząco zmniejszy koszty pracy obciążające pracodawców i powinna realnie wpłynąć na możliwość zwiększania przez nich zatrudnienia.
Ich zdaniem projekt przyczyni się także do lepszej kontroli prawidłowości wykorzystania zwolnień lekarskich, ponieważ ZUS będzie szybciej poinformowany o chorobie pracownika i bardziej zainteresowany w kontrolowaniu jego absencji, gdyż już od pierwszego dnia jego nieobecności będzie ponosił tego koszty.
Projekt nie spotkał się z przychylnym przejęciem przez posłów; wniosek o odrzucenie go w pierwszym czytaniu zgłosiła PO, a skrytykowały go wszystkie kluby.
Izabela Mrzygłocka (PO) uznała, że wprowadzenie tych zmian mogłoby skłaniać do nadużywania zwolnień lekarskich. Wskazała także, że w projekcie jest wiele nieścisłości.
Stanisław Szwed (PiS) powiedział, że choć należy poszukiwać sposobów na obniżenie kosztów pracy, powinny to być rozwiązania innego rodzaju. „Trzeba uszczelnić system zwolnień lekarskich. Problem jest duży i powinniśmy nad nim dyskutować, ale te rozwiązania nam się nie podobają” – mówił. Zapowiedział, że jego klub nie będzie wnioskować o odrzucenie projektu, ale w głosowaniu nad wnioskiem PO wstrzyma się od głosu.
Tomasz Górski (SP) uznał, że projekt wart jest dalszego procedowania w komisji.
Józef Zych (PSL) również zaapelował o dyskusję na ten temat, ale merytoryczną. Jego zdaniem wprowadzenie zaproponowanych przez RP zmian nie przełoży się na wzrost zatrudnienia. Dodał, że dziś pracownik jest stroną najsłabszą na rynku pracy i nie można wprowadzać ułatwień dla przedsiębiorców oraz walczyć z bezrobociem kosztem najsłabszej strony.
Anna Bańkowska (SLD) skrytykowała projekt i przypomniała, że jej klub proponuje inny obieg zwolnień lekarskich – żeby zwolnienie szło bezpośrednio do ZUS-u jako instytucji kontrolującej.
Łukasz Gibała (RP) przekonywał, że projekt w znacznej mierze ograniczyłby problem fikcyjnych zaświadczeń lekarskich. Wskazał, że obecnie mali przedsiębiorcy nie mają uprawnień do weryfikacji, a ZUS weryfikuje tylko te zwolnienia, za które sam musi płacić. Zaapelował, by znaleźć w budżecie środki, by ulżyć przedsiębiorcom i tym samym pomóc bezrobotnym.
O tym, czy projekt zostanie odrzucony, posłowie zdecydują w czasie głosowań.