We wtorek późnym wieczorem odbyło się pierwsze czytanie projektu, w myśl którego jeszcze w tym roku ponad 235,3 tys. uprawnionych emerytów i rencistów górniczych, a także wdowy i sieroty pobierające renty rodzinne po górnikach, mają otrzymać po 10 tys. zł "na rękę" rekompensaty za utracony deputat. Świadczenie, którego otrzymanie wiąże się m.in. ze zrzeczeniem się roszczeń do deputatu węglowego i wygaszeniem sporów sądowych w tym zakresie, ma kosztować budżet państwa ponad 2 mld 350 mln zł.

Genezę i założenia projektu przedstawił w Sejmie wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, który przypomniał, że prawo do deputatów węglowych dla emerytów o rencistów przestało być realizowane za rządów koalicji PO-PSL. Podkreślił, że 10-tysięczna rekompensata nie będzie obciążona żadnymi podatkami i daninami publicznymi, nie będzie też wliczana do dochodu, wyliczanego na potrzeby dodatków mieszkaniowych czy świadczeń socjalnych.

Pieniądze z budżetowej dotacji – na wniosek uprawnionych – będą wypłacać przedsiębiorstwa górnicze: Spółka Restrukturyzacji Kopalń (dla zamkniętych kopalń dawnej Kompanii Węglowej i Katowickiego Holdingu Węglowego), Jastrzębska Spółka Węglowa, Tauron Wydobycie i kopalnia Bogdanka. Ustawa ma wejść w życie dzień po ogłoszeniu. Sprawy sądowe, w których emeryci roszczą obecnie utracone deputaty, będą mogły zostać umorzone po wypłacie rekompensat.

Za pilnym uchwaleniem ustawy opowiedział się klub Prawa i Sprawiedliwości. Posłanka tej partii Ewa Malik zwróciła uwagę, że projekt naprawia szkody, wyrządzone środowisku emerytów i rencistów górniczych decyzjami podjętymi w poprzednich latach.

Krytyczna wobec projektu jest Platforma Obywatelska. Poseł tej partii Krzysztof Gadowski ocenił, że ustawa służy trwałej likwidacji deputatu węglowego dla emerytów i rencistów górniczych, podczas gdy ekwiwalent za taki deputat, wypłacany przez ZUS, nadal otrzymują emerytowani kolejarze. Według Gadowskiego, deputat dla 254 tys. uprawnionych emerytów kolejowych kosztuje budżet ok. 400 mln zł rocznie.

„Za 10 tysięcy srebrników likwidujecie deputat węglowy, który był i jest częścią wynagrodzenia dla górników za ciężką i niebezpieczną pracę” – mówił Gadowski, krytykując także krótki, 10-dniowy, termin, jaki w projekcie ustawy przewidziano na złożenie wniosków o rekompensaty oraz wymaganych oświadczeń. „Platforma Obywatelska nada tej ustawie ludzką twarz; górników i ich rodziny potraktujemy z godnością i szacunkiem, będziemy wnosić poprawki do tego projektu” – zapowiedział pos. Gadowski.

Na zbyt krótki termin przewidziany na składanie wniosków i oświadczeń zwrócił też uwagę poseł Kukiz’15 Krzysztof Sitarski, który zamierza podczas prac w komisji złożyć poprawkę wydłużającą termin np. z 10 do 20 dni, a termin na rozpatrzenie wniosków do 7 dni. Jak mówił Sitarski, sama Spółka Restrukturyzacji Kopalń będzie musiała obsłużyć ok. 190 tys. wniosków, co przy 10-dniowym terminie oznaczałoby średnio 19 tys. wniosków dziennie; mogłoby to powodować olbrzymie problemy logistyczne. JSW będzie musiała obsłużyć ok. 35 tys. wniosków.

Wiceminister Tobiszowski przyznał, że sprawa wydłużenia terminu składania wniosków i oświadczeń wymaga rozważenia podczas prac w komisji. Tłumaczył, że szybki tryb procedowania projektu wynika z planu wypłaty rekompensat jeszcze w tym roku, z tegorocznego budżetu. Również 10-tysięczna kwota rekompensaty – jak mówi wiceminister – wynika z możliwości budżetu.

Tobiszowski zapowiedział szeroką kampanię informacyjną, by dotrzeć z informacją o rekompensatach do wszystkich zainteresowanych osób; ci, którzy z różnych powodów nie zdążą w terminie złożyć wniosków, będą mogli później złożyć odwołania, które – zapewnił wiceminister - będą rozpatrywane przez cały przyszły rok.

Pos. Sitarski wnioskował także o rozważenie wprowadzenia możliwości składania wniosków w formie elektronicznej. Przeznaczoną na rekompensaty kwotę 2 mld 350 mln zł poseł Kukiz’15 nazwał swoistym „odszkodowaniem” dla emerytów za nieudolność poprzednich rządów wobec górnictwa. Przy obecnych cenach węgla, 10-tysięczne świadczenie to wartość deputatu za okres ok. 6-7 lat.

Na krótki termin składania wniosków o rekompensatę zwrócił również uwagę poseł Nowoczesnej Marek Sowa, który podkreślił, że jego ugrupowanie opowiada się za honorowaniem praw nabytych, stąd z zadowoleniem przyjmuje rządowy projekt. Ocenił, że jednorazowe świadczenie wydaje się właściwą formą odchodzenia od – jak mówił – balastu przeszłości w postaci takich świadczeń jak deputaty węglowe. Nowoczesna opowiada się za dalszymi pracami nad projektem i szybkim uchwaleniem ustawy.

Na konieczność szanowania praw nabytych emerytów i rencistów górniczych zwrócił też uwagę poseł PSL Mieczysław Kasprzak, według którego konieczne jest naprawienie krzywdy wyrządzonej środowisku górniczych emerytów. Poseł zwrócił uwagę na „nagły” tryb procedowania ustawy o rekompensatach i pośpiech w tym zakresie.

W dyskusji posłowie PO oceniali, że rządowy projekt likwiduje deputaty, a także dzieli emerytów, ponieważ część z nich dostaje ekwiwalent za deputat z ZUS, a inni mają dostać rekompensatę, zrzekając się deputatu na przyszłość. Tobiszowski tłumaczył, że projekt nie narusza praw tych, którzy dostają świadczenie z ZUS, porządkuje natomiast sytuację tych, którzy z naruszeniem prawa zostali deputatów pozbawieni. Wiceminister dziwił się głosom krytyki w sytuacji, kiedy – jak podkreślał – rządowi udało się zaproponować skuteczne rozwiązanie problemu powstałego za rządów PO i PSL, a także znaleźć na to pieniądze.

Tobiszowski przyznał, że projekt nie obejmuje ok. 12 tys. osób (6 tys. w Polskiej Grupie Górniczej, 4 tys. w Jastrzębskiej Spółce Węglowej i 2 tys. w Spółce Restrukturyzacji Kopalń), którym prawo do deputatu zostało wypowiedziane skutecznie i zgodnie z prawem. Resort energii rozważy, czy świadczenia dla tych osób będą mogły wypłacić spółki węglowe, jeżeli poprawi się ich sytuacja finansowa.

Wiceminister zapewnił ponadto, że również emeryci ze spółek Tauron Wydobycie i Lubelski Węgiel Bogdanka mają być objęci rekompensatami – w sprawie szczegółów trwają obecnie rozmowy zarządów tych firm ze stroną społeczną.

Uprawnieni do świadczenia - zgodnie z projektem - są emeryci i renciści, którzy mieli ustalone prawo do emerytury lub renty i pobierali deputat węglowy na podstawie układów zbiorowych pracy i związanych z nimi porozumień w kopalniach, jednak prawo do deputatu zostało im wypowiedziane przed wejściem w życie ustawy. Na rekompensatę mogą także liczyć wdowy, wdowcy i sieroty, otrzymujące renty rodzinne po uprawnionych do deputatu górnikach - w tym przypadku 10-tysięczną rekompensatę dzieli się proporcjonalnie do liczby osób uprawnionych do świadczeń po zmarłym górniku.

Od marca ub. roku w parlamencie jest też obywatelski projekt dotyczący emeryckich deputatów, pod którym środowiska związkowe zebrały ok. 126 tys. podpisów. Przewiduje on coroczną wypłatę ekwiwalentu za deputat ze środków budżetowych przez ZUS, podczas gdy zgodnie z opublikowanym w czwartek projektem poselskim jednorazowa wypłata 10-tysięcznej rekompensaty ma zamknąć sprawę deputatów na przyszłość.

Problemy z emeryckimi deputatami rozpoczęły się w 2012 r., kiedy szukające oszczędności spółki węglowe zaczęły wypowiadać prawo do deputatu węglowego dla emerytów i rencistów. W efekcie ci emeryci, wobec których zobowiązania przejęło państwo, nadal dostają deputat, a ci, którzy powinni otrzymywać świadczenia od spółek węglowych, zostali go pozbawieni. Obecnie jest siedem różnych sposobów realizacji tego należnego emerytom świadczenia. Likwidacja bądź zawieszenie prawa do deputatu węglowego dla uprawnionych emerytów i rencistów kopalń czynnych - jak wskazywali prawnicy - byłyby działaniem o charakterze nierównego traktowania, stanowiącym o naruszeniu zasad konstytucyjnych. (PAP)

mab/ jm/