Takie wnioski płyną z orzeczenia Sądu Najwyższego w sprawie ubezpieczonego montera, który uległ wypadkowy przy pracy w wyniku czego doznał zmiażdżenia i złamań kciuka lewej dłoni. Uraz był wielokrotnie leczony operacyjnie.
Sąd przyznał ubezpieczonemu jednorazowe odszkodowanie z ustawy o ubezpieczeniu społecznym w razie wypadku przy pracy i chorób zawodowych, a ZUS rentę, którą poszkodowany pobierał przez kilka lat. Ubezpieczony chciał przejść na stałą rentę z tytułu niezdolności do pracy, ale zarówno ZUS jak i sąd nie chciały mu jej przyznać, bo uznały że jest zdolny do pracy. Po kilku latach monter ponownie złożył wniosek o rentę, ale ZUS znowu odmówił jej przyznania, a sąd okręgowy decyzję podtrzymał. W uzasadnieniu podał, że ubezpieczony nie choruje i nie ma uzasadnienia do przyznania mu świadczenia. Sąd wydał takie orzeczenie na podstawie opinii biegłych lekarzy sądowych: neurologa, chirurga ortopedy i internisty oraz specjalisty chorób zakaźnych i specjalisty chirurgii ogólnej. Wszyscy oni zgodnie twierdzili, że złamanie palca zostało prawidłowo wyleczone, a ubezpieczony jest zdolny do wykonywania pracy. Ubezpieczony nie zgadzał się jednak z ekspertyzami i domagał się kolejnych. Sąd się jednak nie zgodził na to i zamknął rozprawę.
Monter złożył więc apelację od niekorzystnego dla siebie wyroku, którą sąd II instancji uznał za bezzasadną. Sąd apelacyjny uznał, że sąd I instancji wyczerpująco przeprowadził postępowanie dowodowe i wydał prawidłowe rozstrzygnięcie.
Mimo to, ubezpieczony nie poddał się i złożył skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Ten jednak nie dopatrzył się uchybień w procesach w niższych instancjach. Stwierdził, że składy orzekające prawidłowo ustaliły stan zdrowia powoda, bo powołały się na wiele odrębnych opinii lekarskich. Nie mogły zatem uwzględniać wniosków o zasięgnięcie dodatkowych opinii tych samych biegłych (art. 286 k.p.c.) ani przygotowania łącznej ekspertyzy dotyczącej wszystkich opiniujących dotychczas lekarzy poszczególnych specjalności (art. 285 par. 2 k.p.c.).
Sąd Najwyższy stwierdził, że sądy I i II instancji nie musiały powoływać kolejnych dowodów z opinii biegłych (np. specjalisty z zakresu medycyny pracy) ani takiego biegłego, który po przeanalizowaniu wszystkich ekspertyz i opierając się na ich wnioskach, miał wydać jedną, całościową ocenę stanu zdrowia ubezpieczonego, w tym jego zdolności do pracy i do samodzielnej egzystencji (sygn. akt I UK 195/11)