Zgodnie z projektem, składka na ubezpieczenia emerytalne i rentowe będzie odprowadzana od całości przychodu, a więc analogicznie jak w przypadku ubezpieczenia chorobowego i wypadkowego. Zasada ta zostanie również wprowadzona przy składkach płaconych przez płatnika składek za pracowników zatrudnionych w warunkach szczególnych na Fundusz Emerytur Pomostowych.


Uzasadniając swoją decyzję rząd wskazuje, że zniesienie limitu w wysokości podstawy wymiaru składek oznacza brak potrzeby ciągłego monitorowania wysokości otrzymywanych przychodów, zarówno przez płatnika składek, jak i przez ubezpieczonego – szczególnie w przypadku, gdy ubezpieczony wykonuje kilka rodzajów pracy.


Autorzy projektu podkreślają też, że wysokość emerytury jest ściśle powiązana z wysokością odprowadzanych składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. Im wyższa kwota odprowadzanych składek i im dłuższy okres zatrudnienia, tym wysokość świadczenia jest wyższa. Stąd też zniesienie limitu wysokości podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe będzie bezpośrednio wpływać na wysokość otrzymywanej w przyszłości emerytury. Jest to szczególnie ważne w przypadku osób, które otrzymują w czasie swojej kariery zawodowej zróżnicowane pod względem wysokości zarobki.


Rząd proponuje się, aby nowe przepisy weszły w życie 1 stycznia 2018 r.

 

Wicepremier: wprowadzamy zasadę solidaryzmu
Wprowadzamy zasadę solidarnościową, tzn. lepiej zarabiający będą płacić wyższe składki - powiedział wicepremier Piotr Gliński o przyjętym przez rząd projekcie ws. zniesienia górnego limitu składek na ZUS. Jak dodał, odrębne zdanie miał wicepremier Jarosław Gowin.
Gliński powiedział w poniedziałek w TVP Info, że tylko wicepremier Gowin miał odrębne zdanie w tej kwestii. "Ma do tego prawo" - podkreślił.
- Rząd zdecydował o tym, że znosimy ten limit 30-krotności, po to, żeby wprowadzić zasadę solidarnościową, to znaczy my, lepiej zarabiający, (...) będziemy płacić wyższe składki zusowskie. Nie będzie tego limitu, który powiadał, że w pewnym momencie, gdy przekraczaliśmy 30-krotność, nie płaciliśmy składki zusowskiej. Dzięki temu będziemy mieć kiedyś wyższe emerytury, to prawda, ale w tej chwili, jakby solidarnościowo opodatkowujemy się w pewnym sensie w większej kwocie, do wspólnego funduszu zusowskiego - wyjaśnił Gliński.