Według kwartalnego badania ankietowego BAEL (Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności, spójne z metodologią europejską) bezrobocie wzrosło o „0”, czyli nie zmieniło się. Stopa bezrobocia w I i II kw. bieżącego roku była stała i wyniosła 3,1 proc. Czy to powód do świętowania? Zdaniem dr Sławomira Dudka, głównego ekonomisty Pracodawców RP, niestety, statystyka rynku pracy jest bardziej złożona. - Publikowanych jest wiele danych, co wprowadza pewien zamęt.

- Nazwy poszczególnych statystyk z rynku pracy są niby bardzo podobne, jednak mierzą bardzo różne zjawiska i zakresy branżowe czy zakresy wg wielkości firm w gospodarce. Mamy bezrobocie właśnie według BAEL, bezrobocie rejestrowane w urzędach pracy, zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw, zatrudnienie w gospodarce narodowej, pracujących według BAEL lub według danych sprawozdawczych od firm – tłumaczy dr Dudek. Jak mówi, są też dane o liczbie ubezpieczonych według ZUS, pracujących w całej gospodarce lub pracujących w podmiotach zatrudniających powyżej 10 osób czy też dane o liczbie zatrudnionych w osobach lub w przeliczeniu na pełny etat itd.

Według eksperta, miernik bezrobocia rejestrowanego jest obciążony tym, że ludzie mogą się rejestrować w urzędach pracy m.in. po to, aby uzyskać ubezpieczenie zdrowotne czy zasiłek dla bezrobotnych, mimo że pracują w „szarej strefie” lub wcale nie poszukują aktywnie pracy. Z drugiej strony mogą też być osoby, które mimo że straciły pracę, nie rejestrują się w urzędzie pracy.

- Dane BAEL są o tyle bardziej miarodajne, że pochodzą z ankiet. Respondenci są w nich pytani o swoją aktywność na rynku pracy, w szczególności o to, czy pracują czy nie i czy aktywnie poszukują pracę – podkreśla główny ekonomista Pracodawców RP.

Czytaj również: Maląg: Spodziewamy się, że stopa bezrobocia w sierpniu wyniesie 6,1 proc.

BAEL dobry, ale nie do końca...

Dane BAEL są preferowane w analizach ekonomicznych. Bo nie są obciążone błędem wynikającym z rozwiązań systemowych. Można je więc porównać ze statystykami rynku pracy w innych krajach, o innych systemach rejestracji bezrobotnych. Ponadto dane BAEL ukazują kompleksowo bilans rynku pracy. Rozliczają ludność w wieku produkcyjnym na osoby pracujące, bezrobotne i tzw. bierne zawodowo, czyli osoby, które nie pracują i nie poszukują pracy.

Mankamentem BAEL jest z kolei to, że są w istocie danymi ankietowymi, prezentującymi opinie respondentów. - Czasy COVID-19 mogą powodować gorsze dotarcie ankieterów do wszystkich badanych. Odpowiedzi mogą być z kolei obciążone pandemiczną specyfiką, a więc niepewnością czy też obawą przed poszukiwaniem pracy z powodów zagrożenia zdrowotnego – zauważa dr Sławomir Dudek. Według niego, problemy metodologiczne dostrzegli polscy naukowcy m.in. z ośrodka GRAPE. Instytut ten wraz z wieloma innymi polskimi instytutami badawczymi uruchomił alternatywne wobec GUS badanie aktywności na rynku pracy pt. „Diagnoza plus”. Według tego badania stopa bezrobocia jest wyższa niż pokazują dane BAEL i wynosi ponad 5 proc.

 

Cena promocyjna: 47.2 zł

|

Cena regularna: 59 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Sezonowe zakłócenia

Główny ekonomista Pracodawców RP zwraca też uwagę na fakt, iż z danymi z rynku pracy jest jeszcze jeden poważny problem. - Są one silnie zależne od pory roku – podkreśla dr Dudek. W okresach letnich mamy prace sezonowe, które poprawiają sytuację na rynku pracy. Obecne tendencje w zakresie bezrobocia mogą być zakłócone przez pracowników sezonowych, co zasłania prawdziwy obraz wpływu COVID na liczbę bezrobotnych.

W opinii dr. Dudka, efekt pracowników sezonowych można jednak łatwo zobrazować. GUS publikuje bowiem dane o rynku pracy, oczyszczone z sezonowości. Dlatego te dane pokazują prawdziwą skalę załamania na rynku pracy w wyniku kryzysu COVID-19. Jako przykład ekspert wskazuje bezrobotnych zarejestrowanych, których liczba według danych surowych jest na koniec sierpnia większa o ok. 108 tys. osób niż przed kryzysem (luty br.). - Jednak dane oczyszczone z sezonowości pokazują przyrost liczby bezrobotnych już o 210 tys. osób. Według danych surowych stopa bezrobocia rejestrowanego zwiększyła się o 0,6 pkt. proc., ale po oczyszczeniu z sezonowości o 1,2 pkt. proc. Efekt? Skala wpływu COVID-19 jest dwukrotnie większa niż pokazują to najczęściej cytowane publicznie dane surowe – uważa dr Sławomir Dudek.

Jak na tym tle wypadają dane BAEL? - Liczba bezrobotnych w II kw. była taka sama, jak w I kw. Podobnie jest ze stopą bezrobocia, która wyniosła 3,1 proc. Jednak po oczyszczeniu z wahań sezonowych, zanotowano przyrost liczby bezrobotnych o ok. 45 tys. osób, a stopa bezrobocia wzrosła o 0,3 pkt. proc. – podkreśla główny ekonomista Pracodawców RP.

Według niego, to jednak nie koniec niejasności z danymi z rynku pracy. Te przyrosty bezrobocia są znacząco mniejsze… niż dane zarejestrowane w urzędach pracy. Okazuje się, że tracący pracę rejestrują się, ale według ankiety BAEL wcale nie są bezrobotnymi. - Najprawdopodobniej dzieje się tak dlatego, że według BAEL kluczowy jest fakt, że nie poszukują oni w sposób aktywny pracy. Skoro nie poszukują, nie są zaliczani przez BAEL do kategorii bezrobotnych, jakby wypadają w ogóle z rynku pracy, są w grupie tzw. biernych zawodowo – wyjaśnia dr Sławomir Dudek. Twierdzi, że przyczyn takiego zaskakującego zachowania wśród osób tracących pracę można szukać w dodatku solidarnościowym. Zachęcał on ludzi do rejestracji w systemie jako bezrobotnych, ale w żaden sposób nie wymuszał poszukiwania nowego zajęcia.

- Na dane BAEL trzeba więc spojrzeć kompleksowo. Zaskakujące tendencje w stopie bezrobocia zanotowano też w innych krajach. Na przykład we Włoszech i we Francji wystąpił spadek stopy bezrobocia w II kw. w porównaniu do I kw., co jest wręcz niewiarygodne. Te kraje silnie ucierpiały w trakcie kryzysu. Spadek stopy bezrobocia w ich statystykach pokazuje więc raczej nie poprawę na tamtejszych rynkach pracy, ale to, że COVID-19 uwypuklił słabe strony dotychczasowych metodologii zbierania i interpretacji danych. Trzeba je zatem bardzo ostrożnie interpretować – uważa ekspert.

Dopiero na podstawie danych BAEL oczyszczonych z sezonowości możemy ocenić tendencje na rynku pracy i skalę wpływu COVID-19 w bardziej miarodajny sposób.

Czytaj również: Bezrobocie stoi w miejscu. Firmy poradziły sobie z zamrożeniem gospodarki

Ponury rekord braku aktywności

Według danych BAEL liczba pracujących w II kw. była mniejsza o ponad 270 tys. osób. Jednak liczba bezrobotnych zwiększyła się jedynie o 45 tys. osób. - Osoby tracące pracę dezaktywizują się. A to oznacza, że nie poszukują aktywnie pracy. W rezultacie w II kw. zanotowano bardzo duży wzrost liczby biernych zawodowo - o 211 tys. osób. Jest to największy, kwartalny wzrost liczby biernych zawodowo w historii badania – mówi dr Sławomir Dudek. I dodaje: - To pokazuje, że kryzys COVID-19 mocno wpłynął na dezaktywizację osób tracących pracę, a w mniejszym stopniu na wzrost bezrobocia według definicji BAEL. Ta definicja zakłada aktywne poszukiwanie pracy, a musimy mieć na uwadze, że pandemia w dużym stopniu utrudniła poszukiwanie pracy. W normalnych czasach, kiedy biura pośrednictwa pracy funkcjonują normalnie i kiedy możemy bezpośrednio szukać pracy, te osoby, które zadeklarowały bierność zawodową, byłyby w dużej części zaliczone do bezrobotnych. W takiej sytuacji stopa bezrobocia mogłaby wynieść nawet 4,4 proc. (zamiast 3,2 proc.). To oznaczałoby przyrost o 1,5 pkt. proc., a nie stabilizację jak w danych surowych.

Najdobitniej sytuację na rynku pracy pokazuje wskaźnik aktywności zawodowej, który według danych oczyszczonych z sezonowości zanotował rekordowy spadek do najniższego od 10 lat poziomu (55,4 proc. ).

- To, co wiemy na pewno, to to, że ponad 270 tys. osób straciło pracę. To jest fakt, to są rodziny, to są często poważne problemy. Stopa bezrobocia to tylko statystyka – podkreśla główny ekonomista Pracodawców RP. Według niego, dane należy interpretować całościowo.