Śledczy będą badać, czy zakład nie naraził pracowników na pracę w szkodliwych warunkach spowodowanych wysokim poziomem ołowiu. Śledztwo prowadzone jest w sprawie narażenia pracowników na bezpośrednie narażenie utraty życia lub spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu z uwagi na wysoki poziom ołowiu. Zostało wszczęte po tym, jak zawiadomienie złożyła inspekcja sanitarna.
"Z doniesień medialnych i ze wstępnych czynności prokuratora wynika, że postępowanie nie będzie proste, dlatego, aby nadać sprawie właściwy bieg podjęto decyzję o prowadzeniu śledztwa przez prokuraturę okręgową" - powiedziała zastępca prokuratora okręgowego w Olsztynie Aneta Maślany-Golańska.
Sprawa dotyczy spółki ZAP Sznajder Baterrien w Korszach, w której sanepid wstrzymał na początku stycznia pracę, gdyż wyniki badań u kilkunastu mieszkańców wykazały przekroczone normy ołowiu. Samorządowcy zdecydowali, że sfinansują u 774 mieszkańców przeprowadzenie badania krwi na obecność ołowiu.
Jak poinformował w poniedziałek burmistrz Korsz, Ryszard Ostrowski, do urzędu miasta napłynęły do tej pory wyniki ponad 300 osób. Wskazują one, że 25 mieszkańców, w tym 20 dzieci, ma przekroczone normy zawartości ołowiu. Magistrat czeka na pozostałe wyniki.
Urząd Marszałkowski w Olsztynie prowadzi postępowania w sprawie cofnięcia pozwolenia zintegrowanego na prowadzenie działalności ZAP Sznajder Batterien S.A.
O cofnięcie pozwolenia zintegrowanego do marszałka warmińsko-mazurskiego zwrócili się radni Korsz, uchwalając na nadzwyczajnej sesji stanowisko w tej sprawie.
Pozwolenie zintegrowane to decyzja administracyjna, która jest formą licencji na prowadzenie działalności przemysłowej, określająca poziom oddziaływania np. instalacji przemysłowej zakładu na środowisko.
Wiceprezes ZAP Sznajder Konrad Sznajder mówił wcześniej PAP, że "zarzuty wobec firmy kierują osoby, które wcześniej zostały zwolnione z pracy z uwagi na rażące nieprzestrzeganie przepisów BHP". Jak wyjaśnił, osoby te nie stosowały m.in. maseczek zapobiegających wdychaniu cząsteczek metalu i po pracy nie brały prysznica, by zmyć cząsteczki ołowiu.
Twierdzi także, że źródłem podwyższonego stężenia ołowiu w powietrzu, który mógł się dostać do organizmów mieszkańców było spalanie w przydomowych kotłowniach i piecach paliw zawierających ten ciężki metal.
Jak podał, firma ma "wszelkie certyfikaty świadczące o spełnieniu najsurowszych norm środowiskowych". Przedstawiciele poinformowali, że zakład w Korszach wielokrotnie w latach 2012-13 był poddawany kontrolom przez Sanepid i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
Gmina Korsze liczy 11 tys. mieszkańców. Stopa bezrobocia wynosi około 30 proc. Miejscowy zakład recyklingu akumulatorów zatrudnia 40 osób, a współpracowało z nim kolejnych 20 osób.
Prokuratura okręgowa w Olsztynie przejęła śledztwo ws. zakładu w Korszach
Śledztwo w sprawie zakładu recyklingu akumulatorów w Korszach przejęła od prokuratury w Kętrzynie, prokuratura okręgowa w Olsztynie. Decyzja została podjęta z uwagi na skomplikowany charakter sprawy - powiedziała PAP prokurator Aneta Maślany-Golańska.