To reakcja rządu na trwającą od początku stanu epidemii krytykę obowiązujących w tym zakresie zasad. W ostatnich dniach doszło wręcz do protestów przy granicy osób pracujących w przygranicznych miejscowościach w Niemczech i Czechach, a także rolników uprawiających ziemię za granicą. Z krytyką pod adresem polskiego rządu wystąpił też premier niemieckiego landu Brandenburgia.
Informując o decyzji, premier podkreślił, że podjęta została po głębokich analizach epidemiologicznych we współpracy z rządami w Berlinie i Pradze oraz po konsultacjach z samorządami. - Przyrost nowych zakażeń jest relatywnie niski i stabilny. Nie wygraliśmy z epidemią, ale mamy ją w coraz większym stopniu pod kontrolą. Możemy więc działać bardziej zdecydowanie, aby życie gospodarcze mogło znowu zacząć nabierać tempa - stwierdził.
Czytaj: Wytyczne dla hoteli: w czasie epidemii nie ma szwedzkich bufetów>>
Jednak szef rządu zastrzegł, że przedwczesne otwarcie granic to duże ryzyko. - Wyważenie interesu ekonomicznego pracowników transgranicznych i bezpieczeństwa waszych wspólnot samorządowych, to spacer po linie. W żadnym wypadku nie możemy stracić równowagi. Priorytetem jest bezpieczeństwo ludzi. Jeśli dopuścimy do reaktywacji wirusa na terenach przygranicznych zaprzepaścimy to co udało się dotychczas osiągnąć - wskazał szef rządu.