Zamieszanie powstało po tym, jak 15 sierpnia 2013 r. wprowadzono do polskiego prawa unijne rozporządzenie 1071/2009. Znowelizowane przepisy określiły, że za dwa naruszenia prawa wymienione w załączniku do rozporządzenia 1071/2009 przewoźnik może stracić dobrą reputację. A to oznacza odebranie certyfikatu kompetencji zawodowych i licencji transportowej. Z tym że w załączniku wśród poważnych naruszeń wymieniono m.in. przekroczenie maksymalnych sześcio- lub czternastodniowych okresów prowadzenia pojazdu o co najmniej 25 proc.
– Nie ma sześcio- i czternastodniowych okresów prowadzenia pojazdów – zauważa Mariusz Miąsko z Kancelarii Prawnej Viggen, który wystosował petycję do Parlamentu Europejskiego. Tłumaczy, że zapis ten wywołał panikę u przewoźników. Nie wiedzieli, jakich zasad należy przestrzegać i w jaki sposób. Unijne przepisy definiują bowiem tygodniowy i dwutygodniowy czas prowadzenia pojazdu, a nie czternastodniowy.
Miąsko wskazał też na naruszenie mówiące o „przekroczeniu, w rozliczeniu dziennym, o co najmniej 50 proc. maksymalnego dziennego czasu prowadzenia pojazdu bez przerwy lub czasu odpoczynku trwającego nieprzerwanie przynajmniej 4,5 godziny". – Nie ma norm, do których odnosi się ta sankcja – podkreślał Mariusz Miąsko w petycji do PE.
Komisja Petycji Parlamentu Europejskiego ma rozwiać te wątpliwości.

Źródło: Rzeczpospolita, Łukasz Kuligowski, 29 stycznia 2014 r.