Raport przygotowany na zlecenie Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych (PKPP) Lewiatan „Flexicurity. Diagnoza na dziś, działanie na jutro", opracowany przez Instytut Badań Strukturalnych oraz Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Porównuje on sytuację na polskim, estońskim i węgierskim rynku pracy od 2000 r. do 2008 r. Zdaniem autorów opracowania, polski rząd powinien podjąć działania na rzecz uelastycznienia czasu i organizacji pracy, co doprowadzi do ułatwienia prowadzenia w naszym kraju działalności gospodarczej i zwiększenia aktywności zawodowej osób w trudnej sytuacji na rynku pracy.
Podczas konferencji eksperci podkreślali, że żadna dyskusja o zmianie regulacji rynku pracy nie odbędzie się, jeżeli nie będzie porozumienia między pracodawcami a pracownikami. Jednak o taki dialog - ich zdaniem - może być trudno.
Przedstawicielka Komisji Europejskiej Daria Jabłońska podczas konferencji powiedziała, że rynek pracy nie tylko w Polsce, ale w całej Europie czeka rewolucja spowodowana zmianami klimatycznymi i demograficznymi, rozwojem technologii oraz postępującą globalizacją. Rządy powinny więc przystosować przepisy prawne do wyzwań czekających pracodawców i pracowników. „Wszystkie działania i zmiany muszą być dokładnie przemyślane, inaczej będą tylko marnowaniem pieniędzy i energii" - dodała.
Była wiceminister pracy, posłanka PiS Joanna Kluzik-Rostkowska uważa, że polski rynek pracy potrzebuje takich rozwiązań prawnych, które umożliwiłyby pracownikom stałe podnoszenie kwalifikacji, a urzędom pracy skuteczne szukanie pracy dla bezrobotnych.
Według niej, trzeba dostosować system kształcenia do wymagań rynku pracy. „Na razie mamy dwa razy za dużo absolwentów z wykształceniem wyższym humanistycznym i dwa razy za mało z wyższym technicznym" - powiedziała. Ponadto brakuje sytemu kształcenia ustawicznego, który umożliwiałby człowiekowi w każdym wieku zdobycie takich umiejętności, które pomogą w znalezieniu lepszej pracy.
Jak przekonywała, reformy wymagają też urzędy pracy. „Zostały one zdegradowane do roli urzędów rejestracji bezrobotnych. Marzy mi się stworzenie silnej konkurencji dla publicznych urzędów pracy" - powiedziała. Jej zdaniem, konkurencja między prywatnymi agencjami zatrudnienia a urzędami wymusiłaby wypracowanie nowych, skuteczniejszych sposobów znajdowania zatrudnienia dla bezrobotnych.
Podkreśliła, że dzisiaj powiatowe i wojewódzkie urzędy pracy nie współpracują ze sobą. Według niej, nie tylko powinny to robić, ale także nastawić się na współpracę z pracodawcami. Urzędy kierowałyby się wytycznymi firm przy dokształcaniu bezrobotnych.
Członek zespołu doradców strategicznych premiera Mateusz Walewski powiedział, że pracodawcy często nie mają świadomości, że praca zdalna czy łączona z opieką nad dzieckiem nie jest gorsza od pracy na miejscu. Według niego, pracownicy obawiają się elastycznych form zatrudnienia, ponieważ boją się, że będą z tego powodu gorzej traktowani przez pracodawców. Spotykają się też z nieżyczliwością współpracowników, którzy - jak mówił - często są po prostu zazdrośni.
Podczas konferencji eksperci podkreślali, że żadna dyskusja o zmianie regulacji rynku pracy nie odbędzie się, jeżeli nie będzie porozumienia między pracodawcami a pracownikami. Jednak o taki dialog - ich zdaniem - może być trudno.
Przedstawicielka Komisji Europejskiej Daria Jabłońska podczas konferencji powiedziała, że rynek pracy nie tylko w Polsce, ale w całej Europie czeka rewolucja spowodowana zmianami klimatycznymi i demograficznymi, rozwojem technologii oraz postępującą globalizacją. Rządy powinny więc przystosować przepisy prawne do wyzwań czekających pracodawców i pracowników. „Wszystkie działania i zmiany muszą być dokładnie przemyślane, inaczej będą tylko marnowaniem pieniędzy i energii" - dodała.
Była wiceminister pracy, posłanka PiS Joanna Kluzik-Rostkowska uważa, że polski rynek pracy potrzebuje takich rozwiązań prawnych, które umożliwiłyby pracownikom stałe podnoszenie kwalifikacji, a urzędom pracy skuteczne szukanie pracy dla bezrobotnych.
Według niej, trzeba dostosować system kształcenia do wymagań rynku pracy. „Na razie mamy dwa razy za dużo absolwentów z wykształceniem wyższym humanistycznym i dwa razy za mało z wyższym technicznym" - powiedziała. Ponadto brakuje sytemu kształcenia ustawicznego, który umożliwiałby człowiekowi w każdym wieku zdobycie takich umiejętności, które pomogą w znalezieniu lepszej pracy.
Jak przekonywała, reformy wymagają też urzędy pracy. „Zostały one zdegradowane do roli urzędów rejestracji bezrobotnych. Marzy mi się stworzenie silnej konkurencji dla publicznych urzędów pracy" - powiedziała. Jej zdaniem, konkurencja między prywatnymi agencjami zatrudnienia a urzędami wymusiłaby wypracowanie nowych, skuteczniejszych sposobów znajdowania zatrudnienia dla bezrobotnych.
Podkreśliła, że dzisiaj powiatowe i wojewódzkie urzędy pracy nie współpracują ze sobą. Według niej, nie tylko powinny to robić, ale także nastawić się na współpracę z pracodawcami. Urzędy kierowałyby się wytycznymi firm przy dokształcaniu bezrobotnych.
Członek zespołu doradców strategicznych premiera Mateusz Walewski powiedział, że pracodawcy często nie mają świadomości, że praca zdalna czy łączona z opieką nad dzieckiem nie jest gorsza od pracy na miejscu. Według niego, pracownicy obawiają się elastycznych form zatrudnienia, ponieważ boją się, że będą z tego powodu gorzej traktowani przez pracodawców. Spotykają się też z nieżyczliwością współpracowników, którzy - jak mówił - często są po prostu zazdrośni.