Uchwalona w czwartek przez Sejm nowelizacja kodeksu pracy pozwala na wydłużenie okresu rozliczeniowego czasu pracy z 4 do 12 miesięcy w każdym systemie czasu pracy. Nowe przepisy przewidują, że roczny okres rozliczeniowy mógłby być stosowany, "jeżeli jest to uzasadnione przyczynami obiektywnymi lub technicznymi lub dotyczącymi organizacji pracy".
Ustawa zakłada, że nowe zasady rozliczania i rozkładu czasu pracy generalnie mogą zostać wprowadzone w firmie w układzie zbiorowym lub w porozumieniu ze związkami zawodowymi, albo przedstawicielami pracowników. Ustawa pozwala też na stosowanie rozkładów czasu pracy na indywidualny wniosek pracownika, niezależnie od ustaleń ze związkami lub reprezentacją pracowników. Teraz ustawa trafi do Senatu.
Zdaniem rządu nowe rozwiązania mają pomóc w utrzymaniu konkurencyjności polskiej gospodarki w czasie spowolnienia gospodarczego. W pracach nad ustawą połączono dwa projekty - rządowy, konsultowany społecznie, i poselski - zgłoszony przez posłów PO. Przeciwni nowym rozwiązaniom są związkowcy; Solidarność zagroziła strajkiem i demonstracjami, jeśli rząd nie wycofa się z ich wprowadzenia.
Wiceprzewodniczący OPZZ Andrzej Radzikowski powiedział PAP, że przyjęcie ustawy przez Sejm to skandal. "Jesteśmy oburzeni tymi zmianami" - podkreślił. Dodał, że część zmian dotycząca przerywanego czasu pracy nie była konsultowana. "To podważa sens Komisji Trójstronnej. Rozmawialiśmy tam o propozycjach rządowych, tymczasem zostały przyjęte także rozwiązania z projektu grupy posłów PO, który szedł znacznie dalej" – powiedział.
Według Radzikowskiego zmiany wpłyną negatywnie na rynek pracy, ponieważ pracodawcy zamiast zatrudniać dodatkowych pracowników przy spiętrzeniu zamówień, będą kazali dłużej pracować już zatrudnionym. Jego zdaniem przerywany czas pracy spowoduje sytuację, kiedy spędzając w pracy 12 godzin, pracownik będzie otrzymywał wynagrodzenie za osiem, bo nowe regulacje pozwolą uniknąć zapłaty za godziny nadliczbowe.
"Po decyzji Sejmu nasza determinacja wzrosła. W przyszłym tygodniu odbędzie się spotkanie szefów trzech central związkowych i zapadną decyzje dotyczące dalszych działań” – powiedział wiceprzewodniczący OPZZ.
Przewodniczący Solidarności Piotr Duda wydał w piątek oświadczenie, w którym zaznaczył, że nowe przepisy "nie tylko robią z pracowników niewolników, ale przede wszystkim obniżają im i tak już żenująco niskie dochody". Duda uważa, że nowelizacja przyczyni się do zwiększenia bezrobocia.
"Ta nowelizacja łamie wszelkie ratyfikowane przez Polskę konwencje i umowy międzynarodowe. To sprawia, że dzisiaj jesteśmy bliżej chińskiego niż europejskiego modelu gospodarki, a polscy pracownicy stają się stroną jeszcze słabszą" – zaznaczył w oświadczeniu Duda. Zapowiedział, że związek zaskarży zmienione prawo do Trybunału Konstytucyjnego i instytucji międzynarodowych. W ocenie Dudy po uchwaleniu ustawy rozmowy z rządem Donalda Tuska nie mają już sensu.
Przedstawiciele organizacji pracodawców, z którymi rozmawiała PAP, ocenili nowelizację jako krok w dobrym kierunku, ale niewystarczający. Główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka powiedział, że przez wiele lat polscy ekonomiści zwracali uwagę na konieczność nowelizacji prawa pracy w kierunku większej elastyczności. Jego zdaniem elastyczny rynek pracy będzie miał szczególnie duże znaczenie w momencie, kiedy Polska znajdzie się w strefie euro. "Przedsiębiorstwa będą wówczas konkurować m.in. w oparciu o koszty pracy, a nie poprzez zmianę kursu walutowego" - podkreślił.
"Jeśli miałbym mieć jakieś zastrzeżenia do tej nowelizacji, to takie, że powinna ona dotyczyć nie tylko okresu spowolnienia gospodarczego, ale być permanentną częścią prawa pracy" - zaznaczył. BCC - jak mówił - popierał zawarte w noweli rozwiązania jeszcze na etapie prac w Komisji Trójstronnej, ale zwracał też uwagę na potrzebę dalszego uelastycznienia prawa pracy, w szczególności jeśli chodzi o tzw. płacę minimalną. "W Polsce płaca ta jest zdefiniowana w odniesieniu do średniej płacy w całym kraju. Konsekwencją tego jest to, że w powiatach o wysokim bezrobociu i niskiej płacy przeciętnej, płaca minimalna jest bardzo wysoka w relacji do lokalnych płac. To jest kolejny czynnik utrudniający zmniejszanie bezrobocia" - ocenił.
Gomułka uznał nowelizację za jedną z lepszych inicjatyw rządu w ostatnich latach, ale – jego zdaniem - jest jeszcze dużo do zrobienia w zakresie prawa pracy.
Podobna opinię wyraził doradca zarządu Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan Jeremi Mordasewicz. Przyznał, że Konfederacji bardzo zależało na wydłużeniu okresu rozliczeniowego czasu pracy i umożliwieniu wprowadzenia ruchomego czasu pracy. Niestety - jak mówił - skorzystanie z tych rozwiązań będzie obwarowane wieloma wymaganiami. "Przede wszystkim muszą się na to zgodzić związki zawodowe. Brak takiej zgody będzie oznaczał, że wiele firm nie będzie mogło skorzystać z nowej regulacji" - wyjaśnił.
Mordasewicz zaznaczył, że Konfederacja zabiegała o wprowadzenie zapisu umożliwiającego wypłacanie pracownikom dodatkowych pieniędzy za pracę w sobotę, a nie zwracanie im czasu pracy. "O to nas prosili sami pracownicy. Tego niestety nie zrealizowano" - podkreślił.
"Nie zrezygnowano też z definicji doby pracowniczej, co uniemożliwia wprowadzenie ruchomego czasu pracy i na przykład rozpoczynanie jej między godziną 7 a 9. Przez to nowela przyniesie mniejsze korzyści, niż oczekiwaliśmy, bo wykorzystanie elastycznej organizacji czasu pracy będzie ograniczone. A to uniemożliwi obniżenie kosztów produkcji" - powiedział Mordasewicz.
Z zadowoleniem nowelizację przyjęła organizacja Pracodawcy RP, która według własnych danych reprezentuje 7500 firm zatrudniających ok. 4 mln pracowników.
"Nowe przepisy realizują zgłaszane przez nas postulaty" – napisała ona w oświadczeniu, zwracając uwagę na ograniczenie biurokracji, jakim ma być określenie sytuacji, w których pracodawca nie będzie miał obowiązku tworzenia rozkładów czasu pracy. Dotyczyłoby to przypadków, kiedy takie harmonogramy wynikałyby z przepisów prawa pracy, umowy o pracę oraz pracy w systemie zadaniowym.
Jako "racjonalną i zasadną" ocenili też Pracodawcy RP regulację dotycząca odpracowywania zwolnień z pracy na załatwienie spraw osobistych. Zgodnie z nią pracownik będzie musiał złożyć pisemny wniosek o udzielenie wolnego w trakcie pracy. Natomiast jego odpracowanie nie będzie traktowane jako praca w godzinach nadliczbowych.
Pracodawcy RP podkreślają, że nowe przepisy gwarantują określone w Kodeksie pracy dobowe i tygodniowe normy odpoczynku oraz wypłatę wynagrodzenia. Ponadto porozumienia zawierane z załogą dotyczące elastycznego czasu pracy będą przekazywane do Państwowej Inspekcji Pracy. "Zatem podnoszone przez związki zawodowe zarzuty związane z możliwością nadużyć po stronie pracodawców są nieuzasadnione" – uspokajają Pracodawcy RP.
Dyrektor Budimeksu, jednej z największych w Polsce firm budowlanych, Krzysztof Kozioł powiedział PAP, że wydłużenie okresu rozliczeniowego czasu pracy zwiększa szanse na przetrwanie trudnego okresu dekoniunktury wielu firm. Nowelizacja - jego zdaniem - powinna szczególnie pomóc przedsiębiorstwom budowlanym, które dopadł kryzys i działają na rynku charakteryzującym się sezonowością.
Kozioł ocenił, że regulacja nie osłabia pozycji pracowników wobec pracodawców. "Po pierwsze wprowadzenie tych rozwiązań wymaga dialogu z pracownikami. Po drugie pracodawcy dbający o rozwój firmy wiedzą, że pracownicy są jej kluczowym zasobem. Dlatego wprowadzając zmiany będą zawsze kierować się chęcią przyciągnięcia wartościowych pracowników, ich motywowania i utrzymania" - dodał.