Podczas wtorkowej debaty w Sejmie o sytuacji w systemie ubezpieczenia społecznego w Polsce, konstytucyjne wątpliwości wobec OFE przedstawiła posłanka PiS Krystyna Pawłowicz.
Jak mówiła "przymus pracownika do przekazywania prywatnych pieniędzy prywatnym instytucjom finansowym" może być niezgodny m.in. z art. 21 konstytucji (według którego Rzeczpospolita Polska chroni własność i prawo dziedziczenia), art. 31 (wolność człowieka podlega ochronie prawnej) i art. 47 (każdy ma prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz do decydowania o swoim życiu osobistym).
Według Pawłowicz istnienie OFE może też godzić w art. 64 ustawy zasadniczej. Stanowi on, że każdy ma prawo do własności, innych praw majątkowych oraz prawo dziedziczenia, oraz że własność, inne prawa majątkowe oraz prawo dziedziczenia podlegają równej dla wszystkich ochronie prawnej. Zakłada również, że własność może być ograniczona tylko w drodze ustawy i tylko w zakresie, w jakim nie narusza ona istoty prawa własności.
Posłanka PiS Józefa Hrynkiewicz oceniła, że wątpliwości przedstawione przez Pawłowicz to "gotowy wniosek do Trybunału Konstytucyjnego". "Trybunał powinien na te pytania odpowiedzieć. Odpowiedź będzie bardzo interesująca. Mamy tutaj do czynienia z naruszeniem obowiązków państwa i wielu praw obywateli" - dodała.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak pytany przez PAP czy klub zdecyduje się skierować wniosek do TK, odpowiedział, że decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
Podczas debaty przeważały krytyczne głosy wobec OFE. Większość postulowała ich likwidację.
"OFE to niezwykła krzywda, złamanie praw i wolności człowieka, przez to, że został wstawiony jak rzecz do systemu i nie ma nic do powiedzenia. Grają jego emeryturą, na co nie ma żadnego wpływu, jest niewolnikiem systemu. Jako kraj jesteśmy dramatycznie rujnowani. OFE zasługują na całkowitą i bezwarunkową likwidację.(...) sprowadziliśmy te korporacje do Polski, jak w swoim czasie zostali wprowadzeni Krzyżacy do Polski. Trzymają nas za gardło, a my mamy za zadanie bronienie interesu państwa, obywateli" - mówiła prof. Leokadia Oręziak.
Część uczestników debaty wskazywała na niewydolność systemu emerytalnego. "To chory pomysł, żeby w kraju, który jest ubogi, w którym są niezbyt wysokie dochody wymyślić, że człowiek jest w stanie w ciągu 20 czy 30 lat odłożyć na kolejne 20 lat" - powiedziała prof. Grażyna Ancyparowicz.
Według niej "to jest niewykonalne, choćby ze względu na inflację". "Nie ma takiej szansy, żeby ktokolwiek, kto pracuje dzisiaj, startuje do pracy zawodowej w warunkach bardzo trudnego rynku, żeby był w stanie odłożyć więcej niż średnio 400 zł miesięcznie, co nam daje świadczenie 600 zł netto. Państwo musi dopłacać do każdej emerytury" - powiedziała Ancyparowicz.
PiS opowiada się za umożliwieniem Polakom wyboru między oszczędzaniem na emeryturę w ZUS lub w OFE. Projekt w tej sprawie złożyło w Sejmie obecnej i poprzedniej kadencji.