Chodzi o nowelizację Kodeksu pracy, która zakłada roczny okres rozliczeniowy i ruchomy czas pracy. Weszła ona w życie w końcu sierpnia. Protestują przeciwko niej związki zawodowe, apelując do rządu o wycofanie się z tego rozwiązania. Kilka dni temu Piechociński powołał zespół, który przez rok ma monitorować skutki zmian dla przedsiębiorczości, gospodarki i rynku pracy.
W poniedziałek w Katowicach wicepremier zapowiedział, że w skład zespołu wejdą także eksperci strony społecznej.
„Powołałem zespół, który przez najbliższy rok - także przy współudziale wskazanych przez stronę społeczną ekspertów - będzie analizował wszystkie sygnały o elastycznym czasie pracy i wnioski wpływające do Państwowej Inspekcji Pracy” – powiedział dziennikarzom Piechociński.
Zadeklarował, że „jeżeli pojawią się jakieś zagrożenia”, to minister gospodarki, a nie minister pracy, „zaprezentuje w oficjalnej debacie korektę tych rozwiązań”. Wicepremier ocenił, że jest to rola właśnie ministra gospodarki, ponieważ jest on „odpowiedzialny także za społeczny wymiar naszej przedsiębiorczości”.
Odnosząc się do niedawnych związkowych protestów w Warszawie, Piechociński wskazał, że relacji rząd-związki zawodowe nie należy rozpatrywać w kategorii meczu piłkarskiego; skomentował w ten sposób słowa jednego ze związkowych liderów o tym, że związkowcy prowadzą z rządem dwa do zera i dążą do znokautowania gabinetu Donalda Tuska. „A ile będzie dla Polski?” – pytał wicepremier.
„Nigdy nie punktowałbym relacji strona związkowa - pracodawcy - rząd w kategoriach meczu, bo to nie jest mecz naszej reprezentacji z San Marino; to jest walka o każde miejsce pracy i każde nowe miejsce pracy” – ocenił Piechociński.
Powołany przez niego niedawno specjalny zespół zajmie się oceną wpływu regulacji dotyczących elastycznego czasu pracy na wzrost gospodarczy i konkurencyjność polskich przedsiębiorców oraz stan zatrudnienia.
Z ubiegłotygodniowej informacji resortu wynika, że zespół przygotuje raport, w którym zawarte zostaną wnioski z dokonanej oceny. Znajdą się w nim również ewentualne propozycje zmian w prawie lub innych działań pozalegislacyjnych, które będą wspierać zarówno właścicieli firm, jak i osoby przez nich zatrudnione.
Pod koniec sierpnia weszła w życie nowelizacja kodeksu pracy, która zakłada roczny okres rozliczeniowy i ruchomy czas pracy. Ustawa wprowadza wydłużenie okresu rozliczeniowego czasu pracy z 4 do 12 miesięcy, "jeżeli jest to uzasadnione przyczynami obiektywnymi lub technicznymi lub dotyczącymi organizacji pracy".
Nowe przepisy pozwalają też na stosowanie rozkładów czasu pracy na indywidualny wniosek pracownika, niezależnie od ustaleń ze związkami lub reprezentacją pracowników. Umożliwiają także wprowadzenie różnych godzin rozpoczynania pracy albo przedziału czasu, w którym pracownik ma rozpocząć pracę.
Nowe zasady rozliczania i rozkładu czasu pracy mogą zostać wprowadzone w firmie w układzie zbiorowym lub w porozumieniu ze związkami zawodowymi albo przedstawicielami pracowników. Wprowadzenie tych rozwiązań musi być zgłoszone do Państwowej Inspekcji Pracy. Pracodawca ma na to pięć dni.
Nowelizacja od początku budziła wiele kontrowersji. Rząd argumentował, że zmiana pomoże utrzymać konkurencyjność polskiej gospodarki, związki zawodowe protestowały, twierdząc, że pracownik zostanie sprowadzony do roli niewolnika.