"3,5 mln osób pracujących obecnie na czas określony zyska stabilniejsze warunki zatrudnienia. Okresy wypowiedzenia ich umów zostaną zrównane z tymi obowiązującymi stałe kontrakty. W zależności od stażu pracy będą wynosić od 2 tygodni do nawet 3 miesięcy. Ograniczony zostanie także maksymalny czas, na jaki można zawierać umowy na czas określony. Wyniesie on 33 miesiące. W tym czasie firma będzie mogła zawrzeć z pracownikiem maksymalnie trzy umowy terminowe. Zawarcie czwartego kontraktu lub kontynuowanie pracy po przekroczeniu 33-miesięcznego limitu będzie równoznaczne z zawarciem umowy na czas nieokreślony.
Zobacz także: Umowy terminowe królują na rynku pracy
To najważniejsze propozycje zawarte w rządowym projekcie nowelizacji kodeksu pracy, który trafił już do konsultacji społecznych. Jego celem ma być ograniczenie przypadków nadużywania czasowych kontraktów. Dziś co siódma taka umowa zawierana jest na okres co najmniej pięciu lat, a co czwarta – na co najmniej trzy lata. W ten sposób pracodawcy obchodzą przepisy o umowach na czas nieokreślony, które gwarantują zatrudnionym większe uprawnienia.
Nowe przepisy ukrócą takie praktyki, ale ich nie wyeliminują. Rząd zostawił bowiem pracodawcom furtkę – jeśli wykażą potrzeby uzasadniające zawieranie terminowych kontraktów, nie będą obowiązywać ich żadne limity.
– Może być to sposób na omijanie prawa – mówi Paweł Śmigielski, ekspert OPZZ.
Co się zmieni
Przewidziane ograniczenie możliwości zatrudnienia czasowego jest znaczące. Obecnie kodeks pracy przewiduje jedynie, że trzecia umowa zawarta na czas określony z tym samym pracownikiem przekształca się w stałą. Wystarczy jednak, aby pomiędzy rozwiązaniem jednej a nawiązaniem kolejnej umowy upłynął co najmniej 1 miesiąc i kontrakty trzeba liczyć od nowa. Po zmianach w stałą umowę będzie przekształcał się czwarty kontrakt zawierany z tym samym pracownikiem, bez względu na przerwy pomiędzy nimi. Dodatkowo będzie obowiązywał wspomniany 33-miesięczny maksymalny okres zatrudnienia.
Zobacz także: Umowy terminowe pod znakiem zapytania
– Zastosowanie obu ograniczeń jest dobrym rozwiązaniem. Będziemy jednak postulować skrócenie wspomnianego limitu. Proponowaliśmy, aby trwał on 18 miesięcy i mógł być wydłużany w porozumieniu ze związkami zawodowymi – wskazuje Paweł Śmigielski.
Te ograniczenia znacznie osłabia jednak to, że ich obowiązywanie będzie wyłączone w przypadku zawarcia umowy na zastępstwo, prac sezonowych i dorywczych (obecne ograniczenie też ich nie dotyczy), a także przy zatrudnieniu na okres kadencji i w razie wspomnianych już potrzeb pracodawcy".
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna