„Przesłaliśmy premierowi tegoroczny plan finansowy Funduszu Pracy. Wskazaliśmy, że na razie środki, które mogłyby być przekazane bezrobotnym na pomoc w spłacie kredytów mieszkaniowych, to tylko około 3,5 mln zł, które nie mają konkretnego przeznaczenia. Dopiero za tydzień, najdalej dwa, przekażemy premierowi szczegółowe wyliczenia" - dodała Diaby.
Diaby podkreśliła, że Fundusz Pracy jest funduszem celowym, którego wydatki są bardzo sztywne i jakiekolwiek przesunięcia między nimi wymagają zmiany przepisów.
Dodała, że w kilku ostatnich latach takich przesunięć nie było, ale obecnie resort pracy rozważa np. zabranie części pieniędzy z aktywizacji zawodowej, co oznaczałoby mniej szkoleń, prac publicznych, dopłat dla pracodawców zatrudniających osoby bezrobotne zarejestrowane w urzędzie pracy, dopłat dla bezrobotnych otwierających własne firmy.
Na 31 stycznia 2009 r. w Funduszu Pracy było 6 mld 387 mln. 572 tys. 478 zł. Z tej kwoty 42,4 proc. przeznaczone jest na zasiłki dla bezrobotnych oraz świadczenia emerytalne. 49,3 proc. zostało przeznaczone na tzw. aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu, czyli: szkolenia, prace interwencyjne, roboty publiczne, prace społecznie użyteczne. 1,2 proc. dochodów Funduszu to wydatki na dodatki aktywizacyjne dla bezrobotnych, 0,2 proc. przeznaczone jest na świadczenia integracyjne, 2,6 proc. na wynagrodzenia, składki i dodatki do wynagrodzeń dla służb zatrudnienia, 0,3 proc. to wydatki inwestycyjne, np. zakup biurek, komputerów, remont budynków.
„Tylko 4 proc. to tzw. wydatki pozostałe, które na razie nie mają konkretnego przeznaczenia i mogą być przeznaczone na cel, który pojawi się niespodziewanie w trakcie roku. Dokładnie jest to kwota 351 mln 883 tys. zł" - powiedziała rzeczniczka resortu pracy.
Zaznaczyła też, że należy brać pod uwagę, że w sytuacji kryzysu gospodarczego Fundusz Pracy będzie otrzymywał od pracodawców mniej pieniędzy.
„Gdy przybywa bezrobotnych, a pensje w firmach maleją, to spada też kwota składek na Fundusz Pracy. W tym samym czasie jego potrzeby rosną, gdyż to właśnie ten Fundusz wspomaga bezrobotnych" - powiedziała Diaby.
Zapewniła, że na razie Fundusz ma pieniądze na realizację wydatków zaplanowanych na ten rok. Żeby jednak utrzymać płynność finansową musi mieć zawsze jakąś nadwyżkę środków bez konkretnego przeznaczenia.
Minister Michał Boni poinformował w środę, że rządowa dopłata dla bezrobotnych na spłatę kredytu hipotecznego powinna wynieść miesięcznie od 500 do 1200 zł. Wysokość pomocy ma zależeć od indywidualnej sytuacji kredytobiorcy. Rząd chciałby, żeby posiadacz kredytu - mimo utraty pracy - spłacał część swoich zobowiązań. Dopłata z Funduszu Pracy będzie miała charakter pożyczki - trzeba ją będzie zwrócić, ale dopiero po dwóch latach i to rozłożoną na 5 do 10 lat. Nie będzie oprocentowana, ani obłożona dodatkowymi opłatami - tłumaczył.
We wtorek premier Donald Tusk zapowiedział, że pomoc w spłacie kredytów hipotecznych będzie udzielana wszystkim bezrobotnym, którzy utracili pracę. Z pomocy będzie mógł skorzystać każdy zarejestrowany bezrobotny, który wziął kredyt na własne mieszkanie i stracił pracę. Intencją rządu jest, by zwrot tej pomocy odbywał się po znalezieniu przez kredytobiorcę pracy.
Przeciwne propozycji finansowania kredytów hipotecznych z Funduszu Pracy są organizacje pracodawców. W ocenie Konfederacji Pracodawców Polskich (KPP) w sytuacji spowolnienia gospodarczego środki z Funduszu Pracy powinny być przeznaczone na zatrzymanie wykwalifikowanych pracowników, a nie na finansowanie działań, które są niezgodne z celami, dla których fundusz ten powstał. Także ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan Małgorzata Krzysztoszek jest zdania, że pieniądze z Funduszu Pracy lepiej przeznaczyć na utrzymanie miejsc pracy niż na pomoc w spłacie kredytów mieszkaniowych dla bezrobotnych. „Fundusz Pracy jest przeznaczony na inny cel, a jeżeli już go wykorzystywać, to na podtrzymanie miejsc pracy" – powiedziała Krzysztoszek.
W jej ocenie problem pomocy spłaty kredytów hipotecznych dla osób, które utraciły pracę, trzeba jednak „jakoś rozwiązać" i stworzyć nowe przepisy w tej kwestii.
Diaby podkreśliła, że Fundusz Pracy jest funduszem celowym, którego wydatki są bardzo sztywne i jakiekolwiek przesunięcia między nimi wymagają zmiany przepisów.
Dodała, że w kilku ostatnich latach takich przesunięć nie było, ale obecnie resort pracy rozważa np. zabranie części pieniędzy z aktywizacji zawodowej, co oznaczałoby mniej szkoleń, prac publicznych, dopłat dla pracodawców zatrudniających osoby bezrobotne zarejestrowane w urzędzie pracy, dopłat dla bezrobotnych otwierających własne firmy.
Na 31 stycznia 2009 r. w Funduszu Pracy było 6 mld 387 mln. 572 tys. 478 zł. Z tej kwoty 42,4 proc. przeznaczone jest na zasiłki dla bezrobotnych oraz świadczenia emerytalne. 49,3 proc. zostało przeznaczone na tzw. aktywne formy przeciwdziałania bezrobociu, czyli: szkolenia, prace interwencyjne, roboty publiczne, prace społecznie użyteczne. 1,2 proc. dochodów Funduszu to wydatki na dodatki aktywizacyjne dla bezrobotnych, 0,2 proc. przeznaczone jest na świadczenia integracyjne, 2,6 proc. na wynagrodzenia, składki i dodatki do wynagrodzeń dla służb zatrudnienia, 0,3 proc. to wydatki inwestycyjne, np. zakup biurek, komputerów, remont budynków.
„Tylko 4 proc. to tzw. wydatki pozostałe, które na razie nie mają konkretnego przeznaczenia i mogą być przeznaczone na cel, który pojawi się niespodziewanie w trakcie roku. Dokładnie jest to kwota 351 mln 883 tys. zł" - powiedziała rzeczniczka resortu pracy.
Zaznaczyła też, że należy brać pod uwagę, że w sytuacji kryzysu gospodarczego Fundusz Pracy będzie otrzymywał od pracodawców mniej pieniędzy.
„Gdy przybywa bezrobotnych, a pensje w firmach maleją, to spada też kwota składek na Fundusz Pracy. W tym samym czasie jego potrzeby rosną, gdyż to właśnie ten Fundusz wspomaga bezrobotnych" - powiedziała Diaby.
Zapewniła, że na razie Fundusz ma pieniądze na realizację wydatków zaplanowanych na ten rok. Żeby jednak utrzymać płynność finansową musi mieć zawsze jakąś nadwyżkę środków bez konkretnego przeznaczenia.
Minister Michał Boni poinformował w środę, że rządowa dopłata dla bezrobotnych na spłatę kredytu hipotecznego powinna wynieść miesięcznie od 500 do 1200 zł. Wysokość pomocy ma zależeć od indywidualnej sytuacji kredytobiorcy. Rząd chciałby, żeby posiadacz kredytu - mimo utraty pracy - spłacał część swoich zobowiązań. Dopłata z Funduszu Pracy będzie miała charakter pożyczki - trzeba ją będzie zwrócić, ale dopiero po dwóch latach i to rozłożoną na 5 do 10 lat. Nie będzie oprocentowana, ani obłożona dodatkowymi opłatami - tłumaczył.
We wtorek premier Donald Tusk zapowiedział, że pomoc w spłacie kredytów hipotecznych będzie udzielana wszystkim bezrobotnym, którzy utracili pracę. Z pomocy będzie mógł skorzystać każdy zarejestrowany bezrobotny, który wziął kredyt na własne mieszkanie i stracił pracę. Intencją rządu jest, by zwrot tej pomocy odbywał się po znalezieniu przez kredytobiorcę pracy.
Przeciwne propozycji finansowania kredytów hipotecznych z Funduszu Pracy są organizacje pracodawców. W ocenie Konfederacji Pracodawców Polskich (KPP) w sytuacji spowolnienia gospodarczego środki z Funduszu Pracy powinny być przeznaczone na zatrzymanie wykwalifikowanych pracowników, a nie na finansowanie działań, które są niezgodne z celami, dla których fundusz ten powstał. Także ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan Małgorzata Krzysztoszek jest zdania, że pieniądze z Funduszu Pracy lepiej przeznaczyć na utrzymanie miejsc pracy niż na pomoc w spłacie kredytów mieszkaniowych dla bezrobotnych. „Fundusz Pracy jest przeznaczony na inny cel, a jeżeli już go wykorzystywać, to na podtrzymanie miejsc pracy" – powiedziała Krzysztoszek.
W jej ocenie problem pomocy spłaty kredytów hipotecznych dla osób, które utraciły pracę, trzeba jednak „jakoś rozwiązać" i stworzyć nowe przepisy w tej kwestii.