Komentarz dr Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, głównej ekonomistki Konfederacji Lewiatan:
W 2015 r. w Polsce mężczyźni żyli przeciętnie 73,6 lat, natomiast kobiety 81,6 lat - podał GUS.
W porównaniu ze średnią życia w 1990 r. mężczyźni w 2015 r. żyli przeciętnie dłużej o 7,4 lat, a kobiety o 6,1 lat. GUS informuje także, że przeciętne dalsze trwanie życia osoby, która w 2015 r. osiągnęła 60 lat, to w przypadku kobiet ponad 24 lata, a w przypadku mężczyzn - 19 lat. Czyli 60-letnia w 2015 r. kobieta będzie przeciętnie żyła do 84. roku życia, a mężczyzna do 79. roku życia.
Od 2000 r. długość życia kobiet rośnie przeciętnie co roku o ponad 2 miesiące, a mężczyzn o niespełna 2 miesiące. Jeżeli przyjęlibyśmy, że w takim tempie będzie rosła długość życia przez kolejne dwa lata, do 2018 r., to kobiety mogą liczyć na to, że ich życie wydłuży się o kolejne ponad 5 miesięcy, a mężczyźni - na ponad 3 miesiące.
Co to oznacza w kontekście podjętej już przez rząd, ale odłożonej do realizacji do końca 2017 r. decyzji dotyczącej obniżenia wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn? To że dzisiejsze 60-latki będą pozostawały na emeryturze przeciętnie 24,5 roku, a dzisiejsi 60-latkowie - prawie 14,5 roku.
Zobacz: Prezydent: Polacy liczą na obniżenie wieku emerytalnego
Z jednej strony zatem co roku dalsze trwanie życia wydłuża się przeciętnie o ok. 2 miesiące, a z drugiej strony rząd chce, abyśmy krócej pracowali.
Planowane przez rząd obniżenie wieku emerytalnego będzie skutkowało wieloma konsekwencjami - dla przyszłych emerytów, dla osób wchodzących na rynek pracy, a także dla budżetu państwa, o rynku pracy nie wspominając.
Dla przyszłych emerytów obniżenie wieku emerytalnego będzie skutkowało dalszym zmniejszaniem wysokości emerytur - tak dla mężczyzn, ale przede wszystkim dla kobiet. Z jednej strony bowiem skróci się ich okres składkowy, a z drugiej wydłuży czas życia - tak ze względu na obniżenie wieku emerytalnego, jak ze względu na wydłużanie się co roku przeciętnego dalszego trwania życia.
Dla młodych ludzi, którzy wchodzą właśnie na rynek pracy, i dla dzieci, które będą wchodzić na rynek pracy w przyszłości - skrócenie wieku emerytalnego to konieczność coraz większej kontrybucji do systemu emerytalnego, albo w postaci coraz wyższych składek na ubezpieczenia społeczne, albo coraz wyższych obciążeń podatkowych.
Dla budżetu państwa - dodatkowe dopłaty do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych na wypłaty dla emerytów. Rząd szacuje, że obniżenie wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn obciąży początkowo budżet państwa sumą ok. 7-8 mld zł rocznie (zapewne w zależności od tego, ile osób uprawnionych skorzysta z obniżonego wieku emerytalnego). Niewiele więcej, bo 9,4 mld zł zostało zaplanowane w budżecie NFZ na 2016 r. na podstawową opiekę zdrowotną. Gdyby rząd planowane wydatki z budżetu związane z obniżeniem wieku emerytalnego dołożył do pieniędzy przeznaczanych na świadczenia opieki zdrowotnej, to na wydatki na podstawową opiekę zdrowotną mogłyby się prawie podwoić. Może warto zapytać Polaków w badaniu społecznym, co jest dla nich ważniejsze - długie życie w zdrowiu przy wydłużającym się wieku przejścia na emeryturę, czy też wcześniejsze przechodzenie na emeryturę, ale jednocześnie słabsza powszechna opieka zdrowotna.
Minister zdrowia mówił ostatnio, że musimy zwiększyć wydatki publiczne na opiekę zdrowotną o 1,2 proc. PKB, czyli ok. 22 mld zł. 8 mld zł możemy już mieć. Warto, aby decydenci to przemyśleli.