W analogicznym okresie 2020 roku, w czasie kiedy odczuwane były pierwsze skutki pandemii COVID-19, stopa bezrobocia wynosiła 5,8 proc.  Na tle krajów UE jest to bardzo niewielki wzrost, wskazuje jednak, że pandemia ograniczyła możliwość utrzymania się na rynku, szczególnie niewielkich firm, których funkcjonowanie zależało w dużej mierze od istniejących ograniczeń prowadzenia działalności gospodarczej.

 

Sprawdź również książkę: Kodeks pracy. Przepisy >>


Pomogły tarcze i polityka przedsiębiorstw

- Co prawda odnotowujemy wzrost bezrobocia rok do roku, ale dzięki środkom publicznym w ramach tarcz oraz wspólnym działaniom pracodawców i pracowników  udało się je utrzymać na niskim poziomie. Mimo zakończenia obowiązywania okresów obowiązkowego utrzymania zatrudnienia, warunkującego umorzenie różnego typu pożyczek, nie widać fali zwolnień – mówi Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan. I dodaje: - Niewątpliwie, obok zaangażowania środków publicznych, jest to również wpływ polityki przedsiębiorstw, które zdecydowały się na utrzymanie zatrudnienia, mając w pamięci trudności w rekrutacji i w obawie, że raz zwolniony pracownik może być nie do odzyskania.

Zdaniem Fedorczuk, można zaryzykować tezę, że polskie przedsiębiorstwa wychodzą z pandemii w nie najgorszej formie. – Mieliśmy możliwość obserwować na początku pandemii dużą solidarność pomiędzy pracownikami a pracodawcami, która w kolejnych etapach „nowej rzeczywistości” pozwoliła na szukanie nowych rynków zbytu czy nawet innych niż dotychczas sposobów działalności. Oczywiście sytuacja się różni w zależności od sektora gospodarki. Niewątpliwie, do zaniechania zwolnień pracowników przyczynił się wzrost eksportu – podkreśla  ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan. Jak twierdzi, również rozwój takich sektorów, jak logistyka czy centra usług wspólnych, pozwoliły na zatrudnienie osób, które traciły prace w innych segmentach rynku.

 

Cena promocyjna: 8.91 zł

|

Cena regularna: 9.9 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Bezrobocie w regionach

Zdaniem Moniki Fedorczuk, nierozwiązywalnym od lat problemem rynku pracy jest zróżnicowanie terytorialne. Mamy obszary, gdzie bezrobocie na poziomie powiatu nie przekracza 3 proc. (np. miasto Katowice, Kępno, Warszawa) i tereny, gdzie wysokie bezrobocie jest od lat i nie podlega większym zmianom niezależnie od kondycji krajowej gospodarki (powiaty szydłowiecki, kętrzyński, braniewicki, białogardzki). Dochodzi więc do sytuacji, w której w obrębie kraju zapotrzebowanie na prace zgłaszane przez przedsiębiorców nie pokrywa się z dostępnością pracowników.

- Oczywiście można zastanawiać się, jaki procent osób zgłoszonych do powiatowych urzędów pracy faktycznie jest zainteresowanych podjęciem zatrudnienia. Na to nakłada się luka kompetencyjna – umiejętności osób poszukujących pracy nie pokrywają się z wymaganiami zgłaszanymi przez firmy – zaznacza Fedorczuk. Według niej, również z uwagi na kurczące się zasoby pracy, wyzwaniem na najbliższe lata jest zwiększenie mobilności wewnątrzkrajowej pracowników i istotny wzrost uczestnictwa w kształceniu ustawicznym, nie tylko w formie kursów organizowanych przez powiatowe urzędy pracy czy pracodawców, ale także poprzez różnego typu edukację opartą na własnej aktywności potencjalnych i obecnych pracowników.