„W kryzysie trzeba szukać rozwiązań wspomagających pracowników, których pensje maleją, bo sytuacja finansowa firm się pogarsza i często konieczne jest nawet zmniejszanie wynagrodzeń" - powiedział ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich (KPP) Adam Ambrozik.
Jak podkreślił ekspert KPP, „w Polsce udział pensji w całkowitym wynagrodzeniu pracownika wynosi przeciętnie około 90 proc. W Europie Zachodniej jest to około 50 proc., a w USA nawet około 30 proc. Resztę stanowią inne formy wynagradzania, w tym kupony żywieniowe, które skutecznie wiążą pracownika z firmą, nawet wtedy, gdy jego pensja stoi w miejscu".
Według pomysłu KPP, kupony żywieniowe, których wartość mogłaby wynosić około 200-250 zł miesięcznie, byłyby wydawane przez zakłady pracy, a pracownicy mogliby je realizować w dowolnym miejscu, czyli np. w wybranej restauracji, barze czy pizzerii. Pracownik musiałby otrzymać paragon z kasy fiskalnej, który przedstawiałby w firmie.
Jak zaznaczyli pomysłodawcy z KPP, aby kupon spełnił rolę wsparcia finansowego pracownika, cała jego wartość powinna być zwolniona z podatku dochodowego. Obecnie od kuponu na posiłek, który nie stanowiłby tzw. posiłku regeneracyjnego wydawanego na podstawie przepisów BHP, pracodawca musiałby naliczyć podatek dochodowy obciążający pracownika, dla którego byłby to dodatkowy dochód.
Sceptyczne odnośnie propozycji KPP zwolnienia kuponów żywieniowych od podatku dochodowego od osób fizycznych jest Ministerstwo Finansów.
Rzeczniczka prasowa Ministerstwa Finansów Magdalena Kobos powiedziała, że zwolnienia z podatku są wyjątkiem od zasady powszechności opodatkowania oraz że Trybunał Konstytucyjny nie raz stwierdzał w swoich wyrokach, że ustawodawca ma swobodę w kształtowaniu ulg i zwolnień podatkowych. Dodała, że MF nie widzi możliwości zwolnienia kuponów z podatku dochodowego.
Według MF, wprowadzenie kuponów żywieniowych w firmach spowodowałoby zróżnicowanie sytuacji finansowej pracowników.
„Uwarunkowania ekonomiczne pracownika otrzymującego kupon byłyby lepsze od pracownika zatrudnionego przez pracodawcę, który nie zdecydowałby się na wprowadzenie dodatkowego świadczenia. Pierwszy nie płaciłby podatku od otrzymanego świadczenia i pewną kwotę wynagrodzenia, której nie musiałby przeznaczyć na zakup żywności, mógłby wydać na inne cele" - czytamy w komunikacie.
Pracodawcy i związkowcy różnie odnoszą się do pomysłu KPP. Dla jednych jest „rozwiązaniem zastępczym"; inni oceniają je pozytywnie, ponieważ może pomóc finansowo pracownikom.
Zdaniem Jarosława Kazenasa ze Związku Rzemiosła Polskiego, „każdy pomysł, który łagodzi skutki kryzysu jest dobry, ale w mniejszych firmach kupony raczej się nie sprawdzą".
„To rozwiązanie dla dużych przedsiębiorstw, z liczną załogą, którą zakład chce utrzymać różnymi metodami, aby po kryzysie nie ponosić kosztów ponownego zatrudniania ludzi" - powiedział Kazenas.
Podobne zdanie ma rzeczniczka prasowa NSZZ „Solidarność" Marta Pióro, która przypomniała, że Związek w swoim programie antykryzysowym zawarł podobne propozycje, np. pokrywania przez pracodawców kosztów dojazdów do pracy czy tworzenia przedszkoli dla dzieci pracowników.
Rzecznik prasowy Forum Związków Zawodowych Andrzej Jankowski powiedział, że „kupony żywieniowe nie zastąpią pracownikom pensji, ale w czasach kryzysu mogą być dla nich liczącym się zastrzykiem finansowym, który bardziej przywiązałby ich do zakładu".
„Jednak decyzje o tym, czy wprowadzać w firmie kupony, czy czekać na lepsze czasy i wtedy możliwie jak najszybciej podnosić pracownikom pensje, powinny być przede wszystkim uzgadniane indywidualnie w każdej firmie, między pracodawcą a związkami zawodowymi" - powiedział Jankowski.
Również wiceprzewodniczący OPZZ Andrzej Strębski uznał, że uzgodnienie na szczeblu zakładu byłoby w przypadku wprowadzania kuponów niezbędne. Dodał jednak, że są „ważniejsze kwestie dla pracowników, jak np. wprowadzenie pracowniczych programów emerytalnych". Strębski nie miał wątpliwości, że „każdy pracownik wolałby gotówkę niż jakikolwiek bon czy kupon".
Zdecydowanie przeciwny kuponom żywieniowym jest Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan, którego zdaniem „wprowadzanie tzw. ograniczonego pieniądza czy innych świadczeń niż wynagrodzenie jest niedobrym pomysłem".
„Lepiej na przykład obniżyć składki na ubezpieczenie niż wprowadzać sztuczne instrumenty pozapłacowe, które tylko psują rynek" - powiedział Mordasewicz.
Jak podkreślił ekspert KPP, „w Polsce udział pensji w całkowitym wynagrodzeniu pracownika wynosi przeciętnie około 90 proc. W Europie Zachodniej jest to około 50 proc., a w USA nawet około 30 proc. Resztę stanowią inne formy wynagradzania, w tym kupony żywieniowe, które skutecznie wiążą pracownika z firmą, nawet wtedy, gdy jego pensja stoi w miejscu".
Według pomysłu KPP, kupony żywieniowe, których wartość mogłaby wynosić około 200-250 zł miesięcznie, byłyby wydawane przez zakłady pracy, a pracownicy mogliby je realizować w dowolnym miejscu, czyli np. w wybranej restauracji, barze czy pizzerii. Pracownik musiałby otrzymać paragon z kasy fiskalnej, który przedstawiałby w firmie.
Jak zaznaczyli pomysłodawcy z KPP, aby kupon spełnił rolę wsparcia finansowego pracownika, cała jego wartość powinna być zwolniona z podatku dochodowego. Obecnie od kuponu na posiłek, który nie stanowiłby tzw. posiłku regeneracyjnego wydawanego na podstawie przepisów BHP, pracodawca musiałby naliczyć podatek dochodowy obciążający pracownika, dla którego byłby to dodatkowy dochód.
Sceptyczne odnośnie propozycji KPP zwolnienia kuponów żywieniowych od podatku dochodowego od osób fizycznych jest Ministerstwo Finansów.
Rzeczniczka prasowa Ministerstwa Finansów Magdalena Kobos powiedziała, że zwolnienia z podatku są wyjątkiem od zasady powszechności opodatkowania oraz że Trybunał Konstytucyjny nie raz stwierdzał w swoich wyrokach, że ustawodawca ma swobodę w kształtowaniu ulg i zwolnień podatkowych. Dodała, że MF nie widzi możliwości zwolnienia kuponów z podatku dochodowego.
Według MF, wprowadzenie kuponów żywieniowych w firmach spowodowałoby zróżnicowanie sytuacji finansowej pracowników.
„Uwarunkowania ekonomiczne pracownika otrzymującego kupon byłyby lepsze od pracownika zatrudnionego przez pracodawcę, który nie zdecydowałby się na wprowadzenie dodatkowego świadczenia. Pierwszy nie płaciłby podatku od otrzymanego świadczenia i pewną kwotę wynagrodzenia, której nie musiałby przeznaczyć na zakup żywności, mógłby wydać na inne cele" - czytamy w komunikacie.
Pracodawcy i związkowcy różnie odnoszą się do pomysłu KPP. Dla jednych jest „rozwiązaniem zastępczym"; inni oceniają je pozytywnie, ponieważ może pomóc finansowo pracownikom.
Zdaniem Jarosława Kazenasa ze Związku Rzemiosła Polskiego, „każdy pomysł, który łagodzi skutki kryzysu jest dobry, ale w mniejszych firmach kupony raczej się nie sprawdzą".
„To rozwiązanie dla dużych przedsiębiorstw, z liczną załogą, którą zakład chce utrzymać różnymi metodami, aby po kryzysie nie ponosić kosztów ponownego zatrudniania ludzi" - powiedział Kazenas.
Podobne zdanie ma rzeczniczka prasowa NSZZ „Solidarność" Marta Pióro, która przypomniała, że Związek w swoim programie antykryzysowym zawarł podobne propozycje, np. pokrywania przez pracodawców kosztów dojazdów do pracy czy tworzenia przedszkoli dla dzieci pracowników.
Rzecznik prasowy Forum Związków Zawodowych Andrzej Jankowski powiedział, że „kupony żywieniowe nie zastąpią pracownikom pensji, ale w czasach kryzysu mogą być dla nich liczącym się zastrzykiem finansowym, który bardziej przywiązałby ich do zakładu".
„Jednak decyzje o tym, czy wprowadzać w firmie kupony, czy czekać na lepsze czasy i wtedy możliwie jak najszybciej podnosić pracownikom pensje, powinny być przede wszystkim uzgadniane indywidualnie w każdej firmie, między pracodawcą a związkami zawodowymi" - powiedział Jankowski.
Również wiceprzewodniczący OPZZ Andrzej Strębski uznał, że uzgodnienie na szczeblu zakładu byłoby w przypadku wprowadzania kuponów niezbędne. Dodał jednak, że są „ważniejsze kwestie dla pracowników, jak np. wprowadzenie pracowniczych programów emerytalnych". Strębski nie miał wątpliwości, że „każdy pracownik wolałby gotówkę niż jakikolwiek bon czy kupon".
Zdecydowanie przeciwny kuponom żywieniowym jest Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan, którego zdaniem „wprowadzanie tzw. ograniczonego pieniądza czy innych świadczeń niż wynagrodzenie jest niedobrym pomysłem".
„Lepiej na przykład obniżyć składki na ubezpieczenie niż wprowadzać sztuczne instrumenty pozapłacowe, które tylko psują rynek" - powiedział Mordasewicz.