"To już przesądzone" - powiedział PAP jeden z dobrze poinformowanych urzędników KE. "Wcześniejsze zapowiedzi komisarz Thyssen o potrzebie wprowadzenia zasady "ówna płaca za taką samą pracę w tym samym miejscu" zostaną ujęte w propozycji, która ma zostać przedstawiona na początku grudnia" - dodał rozmówca.
Po wstępnej debacie w KE dotyczącej projektu pakietu mobilności pracowników w UE, która odbyła się 6 października, komisarz Thyssen poinformowała dziennikarzy o swoich planach „zakotwiczenia” zasady równej płacy w prawie unijnym.
Polecamy: KE chce ujednolicenia płac za tę samą pracę w każdym z państw UE
Znana ze swoich lewicowych poglądów belgijska komisarz zasygnalizowała, że zmiana ta może być wprowadzona w ramach przewidzianego na koniec 2015 r. przeglądu obowiązującej dyrektywy o pracownikach delegowanych z 1996 r. Przegląd ten ma być natomiast częścią nowego pakietu dotyczącego mobilności pracowników w UE, który zostanie przedstawiony przez Komisję 9 grudnia.
Według tego samego źródła plany Thyssen cieszą się poparciem niemal wszystkich komisarzy. „W tej chwili nie ma żadnego wyraźnego sprzeciwu w tej prawie" - powiedział rozmówca PAP, podkreślając, że sam pomysł zrównania płac za tą samą pracę w danym kraju wyszedł od przewodniczącego KE Jean-Claude'a Junckera.
W swoich „politycznych wytycznych” przedstawionych w lipcu 2014 r. gdy trwała jeszcze rywalizacja o fotel przewodniczącego KE, Juncker jako jeden z kandydatów na to stanowisko stanowczo sprzeciwił się „dumpingowi socjalnemu” w obszarze delegowania pracowników. Jasno stwierdził, że "w UE ta sama praca w tym samym miejscu powinna być tak samo wynagradzana".
"Biorąc pod uwagę konsekwencję, z jaką przewodniczący Juncker dotychczas realizuje swoje wytyczne, jest raczej pewne, że i ten punkt zostanie przekuty w czyn" - powiedział PAP jeden z urzędników KE.
Sprzyja temu poparcie ze strony siedmiu liczących się państw członkowskich, w tym Luksemburga - kraju ojczystego Junckera, Belgii- kraju ojczystego Thyssen oraz Francji, Niemiec, Holandii, Szwecji i Austrii. To właśnie te kraje wystosowały w czerwcu 2015r. list do KE stanowczo opowiadając się za zmianą dyrektywy o pracownikach delegowanych w celu wprowadzenia do niej zasady równej płacy za taką samą pracę oraz przyjęcia maksymalnego limitu czasu, w jakim delegowany pracownik może pracować w kraju przyjmującym.
W opinii, do której dotarł PAP, państwa te sugerują, że obecna sytuacja, kiedy w praktyce delegowani pracownicy otrzymują niższe wynagrodzenia w porównaniu z lokalnym średnim wynagrodzeniem w państwie przyjmującym, prowadzi do wspomnianego przez Junckera dumpingu socjalnego i stoi w sprzeczności z zasadą równego traktowania pracowników. Adresowany do KE list podnosi ponadto kwestię nadużyć i łamania postanowień obecnej dyrektywy o delegowaniu pracowników a także nierozwiązanego w niej problemu różnic w stawkach obciążeń socjalnych.
Zgodnie z dyrektywą delegowani do innych krajów członkowskich pracownicy podlegają obowiązkowi ubezpieczenia w kraju, który ich wysyła. W przypadku pracowników ze wschodnioeuropejskich państw UE w praktyce oznacza to niższą stawkę ubezpieczenia socjalnego niż w kraju przyjmującym, takim jak Niemcy czy Francja. W związku z tym, oba te kraje wraz z pozostałymi pięcioma postulują, by rewizja dyrektywy o pracownikach delegowanych objęła również to zagadnienie.
Żądaniom tym zdecydowanie sprzeciwia się koalicja dziewięciu krajów z Polską na czele, która w osobnym liście skierowanym w sierpniu 2015 r. do Komisji uznała za przedwczesny pomysł nowelizowania zasad delegowania pracowników, w sytuacji gdy z trudem wynegocjowana dyrektywa wdrożeniowa do niej nie jest jeszcze w pełni wprowadzona w życie (kraje członkowskie mają na to czas do połowy 2016 r.).
Opinia dziewięciu krajów (Bułgaria, Czechy, Estonia, Węgry, Litwa, Łotwa, Polska, Rumunia, Słowacja), do której dotarł PAP, podkreśla ponadto, że wprowadzenie zasady równej płacy będzie stało w sprzeczności ze swobodą świadczenia usług w UE oraz zaburzy zasady swobodnej konkurencji na unijnym rynku.
Grupa dziewięciu państw, która ściśle współpracowała ze sobą podczas negocjacji nad dyrektywą wdrożeniową, stanowczo sprzeciwia się też propozycji ujednolicenia stawek obciążeń socjalnych, a oskarżenia o stosowanie dumpingu socjalnego uważa za bezpodstawne.
"Żadna firma nie oferuje usług świadczonych przez pracowników delegowanych poniżej swoich kosztów" - powiedział PAP w Brukseli jeden z ekspertów narodowych.
Argumenty te popiera BusinessEurope, największa organizacja pracodawców w UE, apelując w liście do Komisji z 5 października, by nie otwierała dyrektywy o pracownikach delegowanych, a raczej skupiła wszystkie siły i środki na prawidłowej jej implementacji. „Apelujemy do Komisji Europejskiej, by nie otwierała tej puszki Pandory" - czytamy w liście, do którego dotarł PAP. Organizacja odnosi się też bezpośrednio do pomysłu zrównania płac za tą samą pracę, stanowczo go odrzucając.
Po drugiej stronie barykady stoi natomiast potężna Europejska Konfederacja Związków Zawodowych (ETUC), która nawołuje do zaprzestania socjalnego dumpingu w obszarze delegowania pracowników.
Tymczasem jeden z dobrze poinformowanych urzędników Komisji przyznał, że realizacja w praktyce postulatu równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu może być bardzo trudna. "Nie jestem sobie w stanie wyobrazić w tej chwili, jaki instrument prawny mógłby być użyty, by wprowadzić ją w życie" - powiedział, skłaniając się ku tezie, że pomysł ten jest nierealny i sprzeczny z duchem swobodnej konkurencji.
Z Brukseli Joanna Sopińska (PAP)