Grażyna J. Leśniak: Skoro mówimy o przywilejach, to w pokoju został nam „tylko” KRUS-owski słoń. Czy na ubezpieczenia rolnicze też warto spojrzeć krytycznie?

Tomasz Lasocki: Zdecydowanie. KRUS wprowadzono w 1990 r. Wówczas przywilej opierał się przede wszystkim na płaceniu niskich składek, ale w konsekwencji otrzymywano świadczenia niższe niż w systemie powszechnym. Przez dekady wszelkie głosy dotyczące reform zbywano stwierdzeniami o wsi, która straciła na transformacji. Dopiero w 2009 r. dostrzeżono, że rolnik z rodziną to nie tylko drobny właściciel na kawałku pola pod Lubartowem, gdzie jak to się mówi w okolicy: „zając z hektara nie wyżyje”, lecz również zamożni właściciele ziemscy posiadający 50, 100 czy więcej niż 300 hektarów ziemi dobrej klasy. W efekcie tego dostrzeżenia, ci najzamożniejsi rolnicy zaczęli płacić wyższe składki. Przy czy mówiąc najwyższe, mam na myśli składki o 19 proc. mniejsze niż takie, jakie płaci się za najniżej opłacanego robotnik na minimalnym etacie. Ot sprawiedliwość.

Pierwszą część tego wywiadu można przeczytać tutaj: Dr Lasocki: Niełatwo uporządkować emerytalny dom waria(n)tów>>

Czyli za bardzo się na składki nie wykosztują.

Tak, ale jeszcze nie dodałem, że zwyżka dotyczy tylko samego posesjonata. Za każdego domownika gospodarz niezalenie od zamożności, płaci minimalne składki – dzisiaj to 203 zł – czyli pięć razy mniej niż za najmniej zarabiającego robotnika, a „domownikiem” może być nawet „sąsiad” z końca powiatu, na co zwraca uwagę prof. Damian Walczak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Te same 203 zł płaci też rolnik np. z 10 ha ziemi średniej klasy, wartymi  ok. 600 tys. złotych, choć przedsiębiorca – też przecież uprzywilejowany względem pracowników – zapłaci o 1100 zł więcej.

Sprawdź też: Kolek Antoni, Sobolewski Oskar, Polski system emerytalny. Prawne uwarunkowania trzech filarów >>

Mniej płacą, ale sam pan powiedział, że dostaną mniejsze emerytury.

Kiedyś tak było, ale już nie jest. Reforma powszechnego ubezpieczenia emerytalnego i zachowanie dotychczasowych reguł dla rolników sprawi, że robotnik pracujący przez 30 lat na minimalnym wynagrodzeniu, dostanie minimalną emeryturę. Rolnik czy domownik płacący ponad pięć razy mniejsze składki przy identycznym stażu dostanie o 8 proc. więcej. No, chyba, że przy 300 ha płacił o 20 proc. mniejsze składki niż robotnik. Wówczas dostanie emeryturę większą o 22 proc.! Podobnie rolnik-biznesmen.

 

Prawo pracy i ubezpieczeń społecznych
-10%

Cena promocyjna: 71.11 zł

|

Cena regularna: 79 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 59.25 zł


Rolnik-biznesmen może zostać w KRUS chyba tylko, jeśli prowadzi agroturystykę?

Tak miało być, ale np. ostatnio frontman topowego zespołu Disco Polo, który za koncert inkasował kilkadziesiąt tysięcy złotych, a w okresie pandemii dostał pół miliona dotacji z Funduszu Wsparcia Kultury - zrzędził na wysokość swojej przyszłej emerytury z ZUS, choć od razu dodał, że niewiele wpłacił, bo od lat jest w KRUS. Jeśli takie osoby utrzymujemy w wysoce uprzywilejowanym systemie rolniczym, to jesteśmy społeczeństwem albo bardzo bogatym albo wyjątkowo durnym.

Czytaj w LEX: Odpowiedzialność nabywcy gospodarstwa rolnego za składki na KRUS jego zbywcy - linia orzecznicza >>

Jak to w ogóle jest możliwe?

W omawianym wyjątku miało chodzić o niewielką agroturystykę, ale w przepisie tego nie zastrzeżono. Ważne między innymi, żeby miesięczny dochód z firmy nie przekraczał niecałych 5100 zł. Jednak wobec braku ograniczenia przychodowego, może to być firma z dużo większymi obrotami. Poza tym, to już rolnikowi dorobić nie wolno. Chyba, że na czarno… albo na niewielkim zleceniu albo… w radzie nadzorczej (!), o co zadbało PSL w 2015 r.

Czytaj również: Rolnicy przedsiębiorcy i "obszarnicy" dostaną dodatek do emerytury za każdy rok opłacania składki>>

No tak. Trudno zasiadanie w radach nadzorczych pogodzić z wyobrażeniem ledwo wiążących koniec z końcem mieszkańców post pegeerowskich wsi. Czy to właśnie dla takich osób nie warto jednak pozostawić ubezpieczenia rolniczego?

Ale przecież takie osoby nigdy w KRUS nie były! Mieszkańcy znanych z krajobrazów mazurskich, pomorskich czy z filmu „Pieniądze to nie wszystko” niewielkich bloków niemal w szczerym polu, to „kreZUSi”, a nie „KRUS-ownicy”. Sparafrazuję pewien popularny mem: „Panie Areczku, KRUS jest ekskluzywnym uprawnieniem właścicieli gospodarstw i ich rodzin. Dla Pana mamy ZUS!” Mogłoby to być śmieszne w taki abstrakcyjny sposób, ale za PiS-u zabezpieczenie społeczne tych osób jeszcze się pogorszyło.

Sprawdź w LEX: Zasady przyznawania świadczeń emerytalnych w starym i nowym systemie ubezpieczeń społecznych P 20/16 >>

Czy ich sytuację w ogóle dało się jeszcze pogorszyć?

Przed majem 2018 r. zabezpieczenie społeczne osób wykonujących pracę najemną w rolnictwie, bez własnych gospodarstw, na papierze wyglądało całkiem nieźle. Co prawda nie mieli rolniczych przywilejów, ale wykonywanie pracy najemnej zgodnie z ogólnymi zasadami podlegało ubezpieczeniu powszechnemu z mocy prawa. To, że nieporadność państwa skazywała tych ludzi na pracę na czarno nie oznaczało, że nie mają ochrony. Emerytura czy renta takiej osoby skrywała się za często trudnym procesem sądowym, ale była możliwa. PiS to zmienił wprowadzając tytuł tzw. „pomocnika rolnika”, który w majestacie ustawy – choć moim zdaniem w sprzeczności z art. 67 ust. 1 Konstytucji - nie udziela ochrony na wypadek inwalidztwa albo po osiągnięciu wieku emerytalnego. Taki pomocnik – przez dekady może pracować bez ubezpieczenia pod warunkiem, że umowa o pomoc przy zbiorach zawierana jest na okres do 6 miesięcy w roku. Żeby podkreślać niesprawiedliwość tego rozwiązania, określam ten program mianem „parobek+”, choć władza jakoś otwarcie się nim nie chwali. Niestety nie tylko tacy ludzie są „kiwani” w KRUS przez PiS.

Czytaj w LEX: Zasady zaliczania do stażu pracy okresów pracy w gospodarstwie rolnym >>>

 

Sprawdź również książkę: Prawo pracy i ubezpieczeń społecznych >>


Kto jeszcze?

Wszyscy. W 2017 r. rząd Beaty Szydło po cichutku zmienił zasady ustalania i waloryzowania emerytur rolniczych. W lecie 2022 r., kiedy sondaże dla władzy były gorsze przypomniałem, że każdy rolniczy emeryt z 35-letnim stażem ma o 311 zł mniejsze świadczenie niż miałby bez „lex Szydło”. Nawet 13. i 14. emerytura nie wyrównywała tej straty. Dziwnym zbiegiem okoliczności kilka miesięcy później zaproponowano powrót do poprzedniego stanu, choć w tak dziwny sposób, że zamożniejszym przywrócono poprzednie zasady niemal w całości, a biedniejszym w około połowie.

Czytaj w LEX: Charakter prawny "trzynastej emerytury" >>

Zaraz. Skoro mówił pan, że rolnik płacąc dużo mniejsze składki, dostanie większą emeryturę, to chyba dobrze, że próbowano wyrównać chociaż świadczenia.

Muszę wyjaśnić, że przypomniałem o niekorzystnej zmianie z 2017 r., w odpowiedzi na uwodzenie wsi przez rządzących poprzez zaklinanie o swojej dobroci dla nich. Zamiast stawić czoła niewygodnemu faktowi, rząd zachował się jak dziecko przyłapane z niedozwolonym ciasteczkiem i szybko się wycofał. Zdecydowano się na wydanie kilku dodatkowych miliardów zamiast wytłumaczenia wyborcom wcześniejszej decyzji. W tej historii jest jeszcze jeden - równie ciekawy wątek.

Czytaj w LEX: Dopuszczalność zmniejszenia emerytury lub renty rolniczej ze względu na dodatkowy przychód uprawnionego - uwagi krytyczne >>

Czy może być coś ciekawszego niż wydanie kilku miliardów przez władzę bojącą się własnego cienia?

Sposób postępowania rządu w 2017 r. Proszę zwrócić uwagę, że gdy PO podnosiło wiek emerytalny, każdy o tym wiedział. Rząd PiS postanowił wykorzystać emerytalny „dom wariantów” i wprowadzić po cichu zmianę, w której ubezpieczeni nie połapali się przez 5 lat. Nawet jak się z niej wycofano w 2023 r., to zaoszczędzone przez te lata środki w budżecie zostały. Dlatego powtórzę: transparentność i spójność systemu leży w interesie ubezpieczonych-obywateli. Gdyby rolnicy byli w systemie powszechnym, to takie ciche podszczypywanie byłoby możliwe. Podobnie z ich zasiłkami chorobowymi i macierzyńskimi. Dzisiaj wynoszą odpowiednio 600 i 1000 zł brutto miesięcznie – tylko dlatego, że ubezpieczeni nie są w stanie skutecznie upomnieć się o ich podwyższenie.

Czytaj w LEX: Nabywanie prawa do emerytury a obowiązki płatników składek >

 

Niech panu będzie. Rolnicy do ZUS, ale ponownie zapytam o tych niezamożnych i ich rodziny.

Obecność w systemie powszechnym nie jest synonimem braku przywilejów. Objęci dzisiaj ubezpieczeniem rolniczym, których uprzywilejowanie powinno pozostać, mogliby korzystać np. z dofinansowania składek. Mamy już taki za pośrednictwem Funduszu Kościelnego realizujemy taki mechanizm względem duchownych, a jeszcze lepszy zaproponowało Ministerstwo Kultury dla artystów zawodowych jakieś dwa lata temu. Dofinansowanie miało przysługiwać tym, którzy rzeczywiście utrzymują się z twórczości i miało zmniejszać się proporcjonalnie wraz ze wzrostem przychodów takiej osoby. Miało to być sfinansowane z aktualizacji niezmienianej od lat ’90 opłaty reprograficznej, co niestety jednak uaktywniło lobby przeciwne zwiększeniu tych opłat i projekt spalił na panewce, ale opisana w nim konstrukcja świetnie sprawdziłaby się u rolników. Dofinansowanie składek rolnika i jego najbliższych mogłoby spadać wraz ze wzrostem areału gospodarstwa. Podobnie w przypadku dorabiania poza gospodarstwem, które w obawie o „wyrzucenie” z KRUS dzisiaj odbywa się w szarej strefie. Z resztą jeśli uwzględnimy skalę tego typu spraw w sądach, to te obawy są zasadne.

Czytaj również: Rolnicy dostaną wyższe emerytury - nowelizacja opublikowana  >>

Diagnoza postawiona. Pora na receptę.

System powinniśmy przynajmniej ujednolicić poprzez włączenie do rozwiązań powszechnych wszystkich grup - nawet jeśli nie będzie odwagi politycznej do usunięcia nieuzasadnionych przywilejów i zostaną one przepisane w obecnej postaci. Dzięki ujednoliceniu system stanie się transparentny i jednolity w tym znaczeniu, że podejmowanie na przestrzeni lat różnych aktywności zawodowych nie będzie oznaczało problemów z przenoszeniem uprawnień. Wiele wskazanych dzisiaj paradoksów przestanie istnieć, a jak na dłoni będzie widoczna dla każdego będzie zarówno niespójność pojmowana jako niesprawiedliwe uprzywilejowanie, jak i wszelkie próby działania ustawodawcy „po cichu”. Dzięki ujednoliceniu zyskamy narzędzia do świadomego i demokratycznego zarządzania systemem i uprzywilejowaniem. To jest plan minimum.

Czytaj w LEX: Ubezpieczenie emerytalno-rentowe rolników - obowiązek opłacania składki dodatkowej - powierzchnia gospodarstwa rolnego. Glosa do wyroku SN z dnia 24 czerwca 2013 r., II UK 399/12 >>

A optimum?

Dzisiaj politycy nie chcą dawać elektoratowi żadnych wymagających przekazów. Wobec tego nawet nie śnię, że ktoś powiedziałby np. właścicielom największych gospodarstw, że stać ich na składkę, którą musi płacić dzisiaj szewc. Jednak dopóki milcząca większość będzie utrzymywana w politycznym letargu, to kolejne ekipy rządzące będą próbowały kusić określone grupki – dzisiaj np. sołtysów – obietnicami, które będą musieli finansować następcy. Warto uświadomić sobie, że przywileje emerytalne stanowią w przytłaczającej większości kompensację warunków pracy i wynagradzania. Przywileje emerytalne jako narzędzie polityki były niezłym rozwiązaniem w latach ‘80 przy zupełnie innej strukturze demograficznej. Dzisiaj nie możemy przerzucać takich kosztów na kolejne pokolenie, ale decyzja o zmianie wymagałaby współpracy między głównymi graczami sceny politycznej, żeby nie było tak, jak z wiekiem emerytalnym. Jedni przełknęli żabę i podnieśli, drudzy przejęli władzę między innymi na hasłach cofnięcia reformy. Z resztą, tak w Kanadzie postąpił premier Trudeau.

Czytaj również: Rząd chce podnieść efektywny wiek emerytalny bez podnoszenia ustawowego, ale nie mówi jak>>

Czy dobrze rozumiem, że od przejrzystego systemu emerytalnego dzieli nas wyłącznie kalkulacja polityczna?

Jak widać, na istnieniu emerytalnego „domu wariantów” zyskują w perspektywie około 4 lat kolejne ekipy kierujące tym „domem”. Jednak kalkulowanie na pokolenia prowadzi do jednoznacznego wniosku – trzeba to jak najszybciej naprawić. Oczywiście, że będzie to niosło za sobą koszty, ale już kiedyś w historii Rzeczpospolitej do naprawy po okresie rozdawania przywilejów dla ok. 10 proc. społeczeństwa przystąpiliśmy zbyt późno. Bądźmy roztropni.

Dr Tomasz Lasocki, adiunkt na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego; były członek Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego; współautor „Białej Księgi” przeglądu emerytalnego 2016: bezpieczeństwo dzięki różnorodności; były członek Komitetu ds. Interpretacji, Stanowisk i Wyjaśnień Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.