Przedstawiciele nadzoru górniczego cieszą się z postępów w ograniczaniu zapadalności na choroby zawodowe, podkreślają jednak, że sytuacja wciąż wymaga aktywnych działań zmierzających do poprawy warunków pracy – szczególnie ograniczenia zapylania pod ziemią.
Najnowsze dane Instytutu Medycyny Pracy dotyczące chorób zawodowych w górnictwie znalazły się w dorocznym raporcie Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach. Przedstawiciele urzędu wskazują, że miniony rok był wyjątkowy, ponieważ odnotowano najmniej przypadków chorób zawodowych od dekad.
Najczęstszym schorzeniem dotykającym górników – często wiele lat po zakończeniu pracy w kopalni – jest pylica płuc. Wśród ponad 2,4 tys. przypadków chorób zawodowych stwierdzonych w górnictwie w latach 2011-2015, pylica stanowi aż 83 proc., czyli prawie 2 tys. przypadków.
Pod względem ilości zachorowań na pylicę rok 2015 był przełomowy – w całym górnictwie odnotowano spadek nowych przypadków z 425 do 277 przypadków (o 148 mniej), w tym w górnictwie węgla - spadek z 394 do 234 przypadków (o 160 mniej).
„Spadek zachorować wynika z kilku przyczyn, m.in. stosowane są doskonalsze metody zraszania, ograniczające ilość pyłu, a także bardziej skuteczne środki ochrony pracowników, jak maski wielokrotnego użytku, chroniące lepiej od jednorazowych. Rośnie też świadomość załogi w zakresie konieczności używania środków ochronnych” – powiedział PAP wicedyrektor departamentu górnictwa otworowego i wiertnictwa WUG Janusz Malinga.
Podkreślił, że mimo bardzo znaczącej poprawy, wiele jeszcze jest do zrobienia zarówno w zakresie profilaktyki jak i inwestycji służących poprawie warunków pracy. Z danych nadzoru górniczego wynika, że nadal w przypadku ok. 70 proc. ścian wydobywczych przekroczone są obowiązujące normy zapylenia już na wlocie wyrobisk.
„Samo zraszanie towarzyszące pracy kombajnu nie rozwiązuje problemu. Nawet najdoskonalsze metody zraszania mogą być nieskuteczne, jeżeli do przodków nie będzie docierać czysta, dobrej jakości woda” – powiedział dyr. Malinga. Wskazał np. na zły stan wielu kopalnianych rurociągów, negatywnie wpływający na jakość używanej do zraszania wody.
Źródłem zapylenia powietrza w kopalniach są przede wszystkim kombajny ścianowe i kruszarki, a także przenośniki urobku, zwłaszcza w miejscach jego przesypywania. Przy wielu ścianach wydobywczych często już przy wlocie świeżego powietrza zapylenie przekracza normy, bowiem tymi samymi wyrobiskami transportowany jest urobek.
Aby zapobiegać zapyleniu powietrza pod ziemią, przy wielu urządzeniach, których praca skutkuje powstawaniem pyłu, od dawna montowane są urządzenia zraszające i odpylacze. Do rozpylanej wody dodaje się środki chemiczne, które - zmniejszając jej napięcie powierzchniowe - ułatwiają rozpylanie i wiązanie się z cząsteczkami pyłu.
Do ograniczania ryzyka pylicy płuc wśród górników stosowane są także urządzenia zmniejszające zapylenie za pomocą mgły wodnej - ta metoda polega na wychwytywaniu przez cząsteczki wody drobin pyłu i łączeniu ich w większe aglomeraty, tym samym zmniejszając ich lotność, a co za tym idzie - pylenie. Głównym elementem systemu są głowice mgłowe, dobierane w zależności od występujących w danej sytuacji problemów z zapyleniem.
Z danych WUG i Instytutu Medycyny Pracy wynika, że ok. 80 proc. przypadków zachorowań na pylicę płuc stwierdza się u byłych pracowników kopalń, z których wielu zakończyło pracę zawodową 10, 15 a nawet ponad 20 lat przed orzeczeniem pylicy.
W ubiegłym roku, w odniesieniu do roku 2014, w czynnych kopalniach węgla kamiennego odnotowano spadek zachorowań na pylicę płuc o 48 proc. U czynnych górników był to spadek o 38 proc. (z 24 do 15 przypadków), natomiast u byłych pracowników o 49 proc. (z 294 do 149 przypadków).
Analiza liczby zachorowań na pylicę płuc w latach 2011-2015 wskazuje, iż najwięcej przypadków tej choroby dotknęło górników z kopalń Halemba-Wirek, Sośnica, Makoszowy, Borynia-Zofiówka-Jastrzębie oraz Piast.
Inne choroby zawodowe górników, których liczba również w ubiegłym roku zmniejszyła się, to m.in. trwały ubytek słuchu, zespół wibracyjny oraz przewlekłe zapalenie oskrzeli. Mimo poprawy, statystycznie górnicy nadal wielokrotnie częściej zapadają na choroby zawodowe niż pracownicy innych gałęzi gospodarki. (PAP)