Koalicja rządząca ma 234 głosy, co - przy stuprocentowej frekwencji - pozwalałoby odrzucić wniosek o referendum.
W połowie lutego Solidarność złożyła w Sejmie prawie 1,4 mln podpisów pod wnioskiem o referendum. Związek chce, by Polacy odpowiedzieli na pytanie, czy są za utrzymaniem dotychczasowego wieku emerytalnego, wynoszącego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.
Wniosek "S" poprze PiS. Szef Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński mówił, że jego partia opowiada się za pozostawieniem wieku emerytalnego na obecnym poziomie.
Wniosek zamierza poprzeć też SLD. "Zarówno w debacie, jak i w czasie głosowania, posłanki i posłowie SLD poprą wniosek Solidarności. Uważamy, że decyzja o zmianach w systemie emerytalnym jest tak ważąca dla wielu Polaków, że powinno to być poprzedzone referendum" - zapowiedział szef Sojuszu Leszek Miller.
Także Solidarna Polska opowie się za referendum, co zapowiedział poseł Andrzej Romanek.
Po czwartkowym spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem szef RP Janusz Palikot powiedział, że jego klub wstrzyma się od głosu.
Obie partie koalicyjne są przeciwne wnioskowi "S". W klubie PO ma obowiązywać dyscyplina obecności i głosowania przeciwko referendum. W piątek rano - według zapowiedzi szefa ludowców Waldemara Pawlaka - ma zebrać się klub PSL.
"Szanując wysiłek tych, którzy te podpisy zbierali - istota tego referendum jest szkodliwa z punktu widzenia interesu Polski, nie mam co do tego żadnych wątpliwości" - powiedział szef rządu.
Wicepremier Pawlak powiedział, że porozumienie w sprawie reformy emerytalnej pozwala parlamentowi doprowadzić do korzystnych rozstrzygnięć bez potrzeby odwoływania się do referendum emerytalnego.
W czwartek koalicja PO-PSL zawarła kompromis w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego. Ma on wynosić 67 lat dla kobiet i mężczyzn. Na emeryturę częściową będą mogły przejść kobiety w wieku 62 lat i mężczyźni w wieku 65 lat. Jeśli się na to zdecydują, to do osiągnięcia wieku 67 lat będą mogli pobierać tzw. emeryturę częściową, która wynosiłaby 50 proc. wypracowanego uposażenia.
Premier Tusk powiedział, że wymogiem przejścia na częściową emeryturę "będzie uzbieranie w stażu składkowym wymaganych lat - 35 lat dla kobiet i 40 dla mężczyzn.
"Możliwe będzie sfinansowanie składki emerytalnej za czas urlopu wychowawczego dla wszystkich kobiet rodzących dzieci lub drugiego rodzica, jeśli zdecyduje się na urlop wychowawczy" - poinformował. Premier zapowiedział też, że w projekcie budżetu na 2013 r. mogłoby się znaleźć nawet 250 mln zł na żłobki.
Szef NSZZ "Solidarność" Piotr Duda porozumienie między koalicjantami w sprawie emerytur nazwał "oszustwem i zgniłym kompromisem". Przypomniał, że nie taki projekt był konsultowany w Komisji Trójstronnej.
Duda zapowiedział, że jeśli referendum nie będzie, to "w tygodniu po świętach spotyka się sztab protestacyjny, chociaż sytuacja jest dynamiczna i zobaczymy, jak będzie". "Najważniejsze jest dla nas to, że pobudziliśmy wśród społeczeństwa tę ochotę do buntu" - dodał.
Od poniedziałku przedstawiciele "S" protestują w Warszawie przeciw wydłużeniu wieku emerytalnego i domagają się przeprowadzenia referendum. W poniedziałek rozbili miasteczko namiotowe przed kancelarią premiera. W środę przenieśli się pod gmach Sejmu.
Jeśli Sejm przyjmie wniosek o referendum, wówczas trafia on do Komisji Ustawodawczej w celu przygotowania i przedstawienia projektu uchwały o przeprowadzeniu referendum. Sejm podejmuje uchwałę o przeprowadzeniu referendum bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. (PAP)
rbk/ amac/ jra/