Powódką była Nigeryjka, która w wieku 14 lat przyjechała na podstawie fałszywych dokumentów przygotowanych przez rodzinę przyszłej pracodawczyni do Wlk. Brytanii w celu podjęcia pracy. Pracodawczyni miała płacić jej ustaloną kwotę wynagrodzenia oraz umożliwić uczęszczanie do szkoły. Żadna z tych obietnic nie została dotrzymana, a dziewczyna była zastraszana i wykorzystywana. Ostatecznie została „wyrzucona” z pracy. 
 
Najważniejszą konkluzją wyroku jest stwierdzenie, iż brak zgodności z prawem umowy o pracę nie pozbawia zatrudnionego możliwości oparcia powództwa o zarzut dyskryminacji. Większość sędziów uznała, że w sprawach dotyczących handlu ludźmi istnieją znaczące powody natury społecznej, by brak zgodności z prawem zawartej umowy nie uniemożliwiał postawienia zarzutu dyskryminacji pomimo tego, iż powódka pracowała nielegalnie i miała nieuregulowany status imigracyjny. Sędziowie uznali, że jej przypadek nie zachęci innych do podejmowania nielegalnego zatrudnienia, ponieważ i tak poniesie ona konsekwencje wynikające z nieuregulowanej sytuacji prawnej.  Zdaniem sędziów przyjęte przez nich rozumowanie będzie miało wręcz odwrotny skutek; możliwość podniesienia zarzutu dyskryminacji nawet w tego typu sprawach będzie działała zniechęcająco na tych, którzy chcieliby nielegalnie zatrudniać imigrantów z nadzieją, że nie będą się oni skarżyć na dyskryminację (więcej informacji na temat orzeczenia można znaleźć tu).