Źródłem konfliktu z władzami kopalni było żądanie podwyżek płac. Powstało ono wskutek decyzji podjętej przez Skarb Państwa w 2007 r. o włączeniu Kopalni Węgla Kamiennego Budryk do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. To w związku z tym połączeniem związki zawodowe domagały się podwyżek pensji do poziomu obowiązującego w całym holdingu oraz możliwości bezpłatnego nabycia akcji prywatyzowanej spółki. Władze kopalni nie zgodziły się jednak na spełnienie tych żądań. Wskutek tego górnicy podjęli akcję strajkową, a po jej zakończeniu kilku najbardziej aktywnych związkowców zwolniono. Jako przyczynę podano naruszenie obowiązków pracowniczych wynikających z konieczności współpracy przy zapewnieniu bezpieczeństwa na terenie zakładu pracy. Po pewnym czasie część zwolnionych ponownie zatrudniono w kopalni, a za czas pozostawania bez pracy wypłacono odszkodowania.
Pracodawca nie chciał jednak przywrócić do pracy trzech najbardziej aktywnych związkowców chronionych przez art. 32 ust. 1 pkt 1 ustawy z 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych (tj. Dz.U. z 2001 r., nr 854, poz. 79 z późn. zm.). Takich pracowników pracodawca nie może zwolnić bez zgody zarządu zakładowej organizacji związkowej. W tym wypadku takiej zgody nie było.
Sąd pierwszej instancji, do którego odwołał się jeden z górników przyznał odszkodowanie, ale do pracy go nie przywrócił. Podobnie orzekł sąd II instancji wskutek złożonej apelacji. Sąd apelacyjny wskazał na art. 8 kodeksu pracy, zgodnie z którym pracownik nie korzysta z ochrony, jeśli jego działanie było sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Za takie natomiast uznał zachowanie związkowca, który nie wpuścił na teren kopalni zewnętrznej firmy zajmującej się prewencją przeciwpożarową.
Przed Sądem Najwyższym związkowiec argumentował, że jego zachowanie mieści się w ramach tzw. kultury robotniczej, a zarzuty pracodawcy są przesadzone. Utrzymywał ponadto, że nie działał w swoim imieniu, a był tylko posłańcem, przekazicielem informacji decyzji komitetu o zamknięciu terenu zakładu i niewpuszczaniu osób z zewnątrz.
Sąd Najwyższy nie uznał jednak tych argumentów i oddalił kasację jako bezzasadną. Stwierdził, że choć ochrona działaczy związkowych jest istotną wartością, to w tym wypadku zagrożone zostało zdrowie i życie górników. Odmowa wpuszczenia profesjonalnej firmy, która miała sprawdzić normy bezpieczeństwa na terenie kopalni, naraziła zdrowie i życie innych pracowników. SN uznał jego postępowanie za rażące naruszenie obowiązków pracowniczych i z tego powodu nie przyznał skarżącemu racji. (sygn. akt I PK 278/10).