Obecnie podstawowy czas pracy w większości państw Unii Europejskiej wynosi 40 godzin tygodniowo. Ale gdy tego wymaga dobro firmy, pracodawca może wydłużyć go o osiem godzin. Dziś np. Francuzi pracują maksymalnie 140 godzin w miesiącu, Polacy zaś maksymalnie 160 godzin. Jednak Unia Europejska chce od przyszłego roku wydłużyć dopuszczalny tygodniowy czas pracy w krajach członkowskich z 48 do 65 godzin. Wejście nowych przepisów oznacza dla pracowników, że tydzień pracy może być wydłużany nie o 8, lecz aż o 25 dodatkowych godzin.
Nowe przepisy są skutkiem presji m.in. deweloperów i firm budowlanych oraz innych przedsiębiorców działających w branżach charakteryzujących się sezonowym natężeniem robót. Kierownicy budów będą mogli dłużej zatrzymać robotników w sytuacji, gdy gonią terminy i trzeba się zmieścić w terminie z zakończeniem inwestycji.
Na szczęście Bruksela nie zamierza dawać pracodawcom zupełnie wolnej ręki w szafowaniu czasem pracy - nie będą np. mogli przedłużać czasu pracy w każdym tygodniu. Podstawowy przepis pozostaje bowiem bez zmian - pracownik bez dopłaty za nadgodziny może pracować tylko 160 godzin w miesiącu (cztery tygodnie po 40 godzin).
Nowe dyrektywy zezwalają na wydłużenie czasu pracy w jednym tygodniu, i równocześnie zobowiązują pracodawcę do skrócenia poniżej 40 godzin w tygodniu następnym lub dania zatrudnionemu dni wolnych.
Na wprowadzenie mniej rygorystycznego prawa o czasie pracy zgodziły się już rządy wszystkich krajów Unii. Wszystko wskazuje zatem, że przepisy wejdą w życie od pierwszego stycznia przyszłego roku.
Nowe przepisy są skutkiem presji m.in. deweloperów i firm budowlanych oraz innych przedsiębiorców działających w branżach charakteryzujących się sezonowym natężeniem robót. Kierownicy budów będą mogli dłużej zatrzymać robotników w sytuacji, gdy gonią terminy i trzeba się zmieścić w terminie z zakończeniem inwestycji.
Na szczęście Bruksela nie zamierza dawać pracodawcom zupełnie wolnej ręki w szafowaniu czasem pracy - nie będą np. mogli przedłużać czasu pracy w każdym tygodniu. Podstawowy przepis pozostaje bowiem bez zmian - pracownik bez dopłaty za nadgodziny może pracować tylko 160 godzin w miesiącu (cztery tygodnie po 40 godzin).
Nowe dyrektywy zezwalają na wydłużenie czasu pracy w jednym tygodniu, i równocześnie zobowiązują pracodawcę do skrócenia poniżej 40 godzin w tygodniu następnym lub dania zatrudnionemu dni wolnych.
Na wprowadzenie mniej rygorystycznego prawa o czasie pracy zgodziły się już rządy wszystkich krajów Unii. Wszystko wskazuje zatem, że przepisy wejdą w życie od pierwszego stycznia przyszłego roku.