– Od 2016 roku Polska będzie musiała zebrać odpady elektryczne, których masa będzie przekraczała 45 proc. masy nowych sprzętów, która trafiły do sprzedaży. Od 2019 roku będzie to poziom 65 proc., ale dla niektórych krajów, które później weszły do UE, w tym dla Polski, jest okres przejściowy do roku 2021 – mówi Agencji Informacyjnej Newseria Izabela Szadura, dyrektor Departamentu Kontroli Rynków w Głównym Inspektoracie Środowiska.
Stopniowe zwiększanie tych poziomów daje firmom zajmującym się zbieraniem i przetwarzaniem elektrośmieci czas na wprowadzenie zmian w prowadzeniu biznesu. Jednak osiągnięcie pułapu 65 proc. to dla nich duże wyzwanie.
– Będą musiały podjąć bardziej zdecydowane wysiłki na rzecz dotarcia do każdego mieszkańca, do każdego posiadacza zużytego sprzętu – tłumaczy Izabela Szadura. – Podstawą będzie nadal rozwijanie systemu selektywnego zbierania zużytego sprzętu i dotarcie również do tych obszarów Polski, gdzie kampanie edukacyjne w mniejszym zakresie docierają, czyli do wsi i miasteczek – wylicza Izabela Szadura.
Konkurencją w wyścigu po zyski z elektrośmieci będą gminy. Obowiązek prowadzenia zbiórki selektywnej narzuciła samorządom ustawa śmieciowa. W gminach muszą powstać punkty, w których mieszkańcy będą mogli oddać śmieci wielkogabarytowe i odpady niebezpieczne.
Bardzo prawdopodobne, że firmom zajmującym się zbieraniem i przetwarzaniem elektrośmieci uda się osiągnąć wymagane prawem limity tylko, jeśli dotrą po zużyty sprzęt bezpośrednio do gospodarstw domowych.
Zużyty sprzęt RTV i AGD będzie odbierany z domu?
Zgodnie z przepisami Unii Europejskiej Polska powinna zbierać i przetwarzać 35 procent powstających w gospodarstwach domowych elektrośmieci. Limity narzucone przez Brukselę producentom sprzętu będą systematycznie rosły do 2021 powinno to być już 65 proc. To szansa na zyski, ale i wyzwanie dla firm specjalizujących się w odbiorze i przetwarzaniu zużytego sprzętu.