Po wakacjach wykonawcy zaczęli głośno mówić o tym, że obciąża się ich całą odpowiedzialnością za niepowodzenia na placach budów oraz nie podejmuje się z nimi dialogu o kłopotach na budowanych odcinkach dróg.
Dlatego do sądu wpływają kolejne wnioski z roszczeniami. Zdaniem GDDKiA te zarzuty są bezpodstawne. Największe roszczenia wystosowała irlandzka grupa SRB, która domaga się odszkodowania w wysokości prawie 1 mld złotych za prace wykonane na trzech fragmentach autostrady A1 pomiędzy Toruniem a Łodzią.
Zdaniem Lecha Witeckiego pozytywnie na rozwój sytuacji związanej z realizacją zamówień publicznych mogłaby wpłynąć definicja rażąco niskiej ceny. W ten sposób można by eliminować firmy, które wygrywają przetargi, oferując najniższą cenę, za którą jednak nie są w stanie zrealizować zamówienia. Zapotrzebowanie na firmy budowlane, które podjęłyby się realizacji projektów drogowych było szczególnie duże w latach 2008-2012. To wtedy cena stała się głównym wyznacznikiem wyboru firmy, co jednocześnie – zdaniem wielu ekspertów – popsuło rynek. Lech Witecki podkreśla, że problemów z realizacją kontraktów nie będzie, jeśli firmy będą rzetelnie szacować ryzyka i dobrze wyceniać projekty. Odpiera równocześnie zarzuty, że znowelizowane przepisy o zamówieniach publicznych wyeliminują z rynku firmy doświadczone i drogi budowane będą przez nowe firmy.
Wykonawcy chcą 4 mld od GDDKiA
Wykonawcy domagają się od Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad ponad 4 mld złotych. Według Lecha Witeckiego, szefa GDDKiA, znaczna część z tych roszczeń jest bezpodstawna.