Stołeczny ratusz w projektach uchwał zaproponował, by opłata za śmieci była naliczana od gospodarstwa domowego. W zależności od tego, czy mieszkają w budynku, kamienicy, czy w domu jednorodzinnym, warszawiacy mieliby zapłacić od 19,5 do 89 zł miesięcznie za posegregowane odpady. Jeżeli lokal zamieszkuje jedna osoba, miałaby ona zapłacić za śmieci 19,5 zł miesięcznie; dla dwóch osób opłata wyniosłaby 37 zł, trzech - 48 zł, a w cztero- i więcej osobowych gospodarstwach - 56 zł. Właściciele domów jednorodzinnych mieliby zapłacić miesięcznie 89 zł, niezależnie od liczby zamieszkujących osób.
Prezes Stowarzyszenia Mieszkańców "Grunt to Warszawa" Barbara Różewska powiedziała we wtorek, że zaproponowane przez władze Warszawy opłaty za odbiór odpadów komunalnych są za wysokie. Jej zdaniem nie zachęcą one mieszkańców stolicy do segregacji śmieci. Wiele spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych uważa ponadto, że składanie przez nie deklaracji w imieniu mieszkańców, którzy muszą podać, ile osób mieszka w lokalu, jest kontrowersyjne. Na podstawie tych deklaracji wyliczana będzie opłata za śmieci. "Przerzucenie odpowiedzialności podatkowej na podmioty, które nie mają narzędzi do uzyskania prawidłowych danych od mieszkańców, stanowi zagrożenie płynności finansowej wspólnot i spółdzielni" - podkreśliła Różewska.
Kłąb w przesłanym w środę oświadczeniu zaznaczyła, że Ratusz przewiduje wzrost ilości odpadów, jaka będzie odbierana od mieszkańców. "To pierwszy element wpływający na potencjalny wzrost cen. Drugim takim elementem jest obowiązek zagospodarowania odebranych śmieci, przy czym najpopularniejsza dotąd forma – składowanie odpadów – powinna być ostatecznością" - podkreśliła. Obecnie za wywóz śmieci właściciele lokali w stolicy płacą średnio 15 zł.
"Stawki w przedziale 19,50 zł – 56 zł dotyczą selektywnej zbiórki odpadów. Osoby, które nie będą tego robić, zapłacą o 40 proc. więcej" - zaznaczyła Kłąb.
Rzeczniczka odniosła się też do kwestii składania deklaracji przez spółdzielnie. Według stołecznego ratusza zarządcy budynków wielorodzinnych, czyli spółdzielnie lub wspólnoty, w "przeważającej mierze prowadzą już statystyki dotyczące liczebności swoich mieszkańców". "Często wyliczają na tej podstawie należności za różnego rodzaju dostarczane usługi. Pozwala nam to wnioskować, że zarządcy, sami korzystający z takich danych, nie działaliby na szkodę spółdzielni czy wspólnoty oraz mieszkańców, opierając swoje wyliczenia na nieprawidłowych danych" - oceniła.
Warszawscy radni o wielkości stawek za odbiór odpadów komunalnych zdecydują na czwartkowym posiedzeniu.
mick/ pad/ gma/