PE głosował w środę stanowisko negocjacyjne ws. projektu nowelizacji dyrektywy o ocenie oddziaływania inwestycji na środowisko. Upoważnienie dla sprawozdawcy PE do negocjacji z państwami UE przyjęto przy niewielkiej różnicy głosów - 332 głosach za, 311 przeciw i 14 wstrzymujących się.
W ocenie Woźniaka - wiceministra środowiska i Głównego Geologa Kraju - są wątpliwości proceduralne, dotyczące tego głosowania, które muszą być jeszcze wyjaśnione, a to oznacza, że sprawa nie jest zakończona, nawet na poziomie PE.
Jak powiedział Woźniak, z informacji, które ma, wynika, że w dwóch kolejnych głosowaniach PE głosował de facto to samo rozwiązanie, tylko inaczej sformułowane i w pierwszym głosowaniu je odrzucił, a w drugim przyjął. "To jest niecodzienna sytuacja. Będzie musiała być wyjaśniona" - ocenił Woźniak.
Wiceminister dodał, że trudno przewidywać, kiedy proponowane przez PE rozwiązania mogłyby wejść w życie, bo tempo pracy KE i PE jest nierówne. "Niektóre rozwiązania potrzebują kilku lat, a niektóre są przyjmowane w ciągu roku. Tutaj zdania są niesłychanie podzielone a poziom sporu będzie wysoki" - ocenił Woźniak.
Jego zdaniem, proponowane przez PE rozwiązanie jest oczywiście niekorzystne, nie tylko dla Polski, ale i dla Europy. Natomiast w Polsce może przyspieszyć tempo prac, bo firmy będą chciały uciec przed wprowadzaniem tego podnoszącego koszty rozwiązania - dodał.
Dyrektor Generalny Organizacji Polskiego Przemysłu Poszukiwawczo-Wydobywczego Marcin Zięba zauważył, że w Polsce tempo wierceń tak czy inaczej jest dość powolne z powodu konieczności oczekiwania na przeróżne decyzje administracyjne. "Jeżeli okaże się, że operatorzy muszą sporządzać pełną ocenę środowiskową dla całego obszaru koncesyjnego, z pewnością proces ten jeszcze bardziej wydłuży" - powiedział PAP.
Podkreślił, że plany ministerstwa środowiska mówią o wywierceniu do 2021 r. ponad 300 otworów. "Dołożenie pełnej oceny oddziaływania na środowisko z pewnością to wszystko opóźni" - ocenił Zięba.
Podobnego zdania jest prezes Instytutu Studiów Energetycznych Andrzej Sikora. "Wdrożenie tego pomysłu opóźni cały proces i podniesie jego koszty. Część firm pójdzie w takie rejony świata, gdzie te koszty będą niższe, gdzie gaz z łupków będzie można wydobywać taniej i efektywniej" - powiedział.
Sikora dodał, że tego typu decyzje prawno-regulacyjne przekładają się na pieniądze i oczekiwane przez firmy wydobywcze zwroty z inwestycji. "Tylko z powodu przebiegu procesu legislacyjnego Chevron właśnie podjął decyzję o wycofaniu się z poszukiwania gazu z łupków na Litwie" - przypomniał. Jak dodał, Chevron był tam jedynym podmiotem dopuszczonym do badań, a decyzja firmy to efekt niemocy przyjęcia niezbędnych rozwiązań prawnych.
Szef ISE wraził opinię, że przez podobne, krótkowzroczne - jego zdaniem - decyzje coraz gorzej widać kształt polityki gospodarczej UE. "Chętnie zbudujemy wiatraki, ale proszę pokazać na świecie choć jedną hutę działającą na prąd z wiatraków. Może nie musimy mieć energii na huty, produkcję stali, na ciężką chemię, tylko powiedzmy to jasno społeczeństwu" - mówił Sikora.