"Głównymi organami, które są odpowiedzialne za realizację przepisów tej ustawy jest Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa (PIORiN) oraz Centralny Ośrodek Badania Odmian Roślin Uprawnych (COBORU). Obydwie jednostki są przygotowane do wykonywania powierzonych zadań wynikających z przepisów ustawy" - mówił w czwartek Plocke.
Ustawa o nasiennictwie oraz rozporządzenia w sprawie zakazu uprawy roślin GMO: kukurydzy MON 810 i ziemniaka Amflora wchodzą w życie 28 stycznia br.; dopuszcza ona jednak obrót nasionami GMO w Polsce oraz zezwala na rejestrację upraw roślin genetycznie modyfikowanych.
Nowe przepisy upoważniają Inspekcję do nadzoru nad stosowaniem materiału siewnego, w tym kontrolowanie upraw roślin genetycznie modyfikowanych. Jeżeli inspekcja stwierdzi, że rolnik wysiał nasiona GMO, to nałożona zostanie na niego kara w wysokości 200 proc. wartości użytego materiału siewnego, oraz nakazy zniszczenia upraw - poinformował Główny Inspektor Ochrony Roślin i Nasiennictwa Tadeusz Kłos.
Jak mówił, Inspekcja rozpocznie prace od wydania ulotki informującej o zakazie uprawiania roślin GMO. Taka informacja pojawi się m.in. na stronie ministerstwa rolnictwa, PIORiN, inspektoratów wojewódzkich i w mediach. Będą też plakaty w urzędach gminnych i punktach sprzedaży nasion.
Inspekcja wystąpiła też do urzędów w innych krajach, które prowadzą nadzór nad obrotem materiałem siewnym, z zapytaniem, którzy polscy odbiorcy nabyli nasiona kukurydzy GMO. Kłos poinformował też, że PIORiN będzie w dalszym ciągu współpracował z organami ścigania i innymi urzędami, np. strażą graniczną.
Zmienione zostanie rozporządzenie Głównego Inspektora Ochrony Roślin i Nasiennictwa dotyczące sposobu przeprowadzania kontroli m.in. określone zostanie w nim, w jaki sposób będą badane próbki nasion w celu wykrycia odmian genetycznie modyfikowanych - zaznaczył Kłos.
Według niego Inspekcja ma już w tym zakresie doświadczenia, gdyż od 2005 r. prowadzony jest monitoring materiału siewnego na obecność modyfikacji genetycznych. Dotąd w ciągu roku badano ok. 200 próbek rocznie rzepaku i kukurydzy, stanowi to od kilkunastu do ponad 20 proc. partii znajdujących się w obrocie. Badania wykonuje Centralne Laboratorium Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Toruniu.
Ponadto w ciągu roku wykonuje się ok. 10 tys. kontroli w 6,5 tys. podmiotach zajmujących się sprzedażą nasion. Dotąd nie stwierdzono przypadku wprowadzenia do obrotu nasion GMO - stwierdził inspektor.
Inspekcja jest też przygotowana pod względem kadrowym i laboratoryjnym - zapewnił Kłos. W instytucji tej pracuje ponad 2100 osób w tym 1800 zajmuje się kontrolą materiału siewnego na terenie całego kraju i wszyscy pracownicy są przygotowani do wykonywania zadań. Dodatkowo w lutym i marcu odbędą się szkolenia pracowników w tym zakresie. Inspekcja nie przewiduje zwiększenia zatrudnienia.
Inspekcja zamierza kontrolować ok. 5 proc. producentów kukurydzy, czyli ok. 9 tys. gospodarstw. Kukurydzę w Polsce uprawia ok. 180 tys. rolników na powierzchni ok. 700 tys. ha.
Przeprowadzane będą także kontrole interwencyjne, czyli wykonywane na podstawie informacji od obywateli o wysianiu kukurydzy GMO. Podkreślił, że niezwykle ważne jest, by rolnicy zachowywali dowody zakupu nasion i tzw. etykietę nasienną.
Mimo zwiększonych zadań, budżet PIORiN jest na poziomie ubiegłego roku i wynosi 11 mln zł.
Te działania, które podjęła inspekcja, stan kadrowy i zaplecze laboratoryjne dają gwarancję, że kontrola materiału siewnego i upraw GMO będą przestrzegane - powiedział Kłos.
Do ewentualnej rejestracji odmian GMO jest przygotowany Centralny Ośrodek Badania Odmian Roślin Uprawnych. Jak tłumaczył szef tej instytucji prof. Edward Gacek, rejestracja odmian roślin GMO jest trudniejsza niż pozostałych, bo zanim uprawa zostanie wpisana do rejestru jest badana i musi uzyskać specjalne pozwolenie na tzw. uwolnienie do środowiska. Wyjaśnił, że nie spodziewa się na razie zgłoszeń upraw GMO, ale jeżeli to nastąpi, to nie wcześniej niż pod koniec roku. Dodał, że oznacza to, iż w praktyce jej rejestracja jest możliwa za 2-3 lata.
awy/ amac/ mow/