Jak mówił Pietrewicz w czwartek podczas Kongresu Nowego Przemysłu w Warszawie, nie da się z góry przewidzieć, ile dokładnie wsparcie dla OZE będzie pochłaniać, bo kwota nie jest w żaden sposób zadekretowana i będzie wypadkową rynkowych warunków realizacji zamówień na "zieloną" energię.
Według szacunków resortu, koszt systemu wsparcia dla OZE w zależności od przyjętych rozwiązań może się wahać od prawie 9 mld zł do 4,26 mld.
Pietrewicz tłumaczył, że rząd wie, ile chce mieć takiej energii. Natomiast zaproponował model oparty na zamawianiu tej energii przez aukcje i oczekuje w związku z tym, że system będzie tworzył w Polsce miejsca pracy, pobudzał polski przemysł i koncentrował się na wykorzystaniu polskich zasobów energetycznych.
Wiceminister gospodarki ocenił, że wytwarzanie obecnie przez Polskę 11,5 proc. energii z OZE to duże osiągnięcie, jednak na 2020 r. mamy jeszcze bardziej ambitny cel - 19 proc., co po uwzględnieniu wzrostu ogólnego zużycia energii w kraju oznacza podwojenie produkcji z OZE. Pietrewicz podkreślił, że stworzony w Polsce system dał wymierne efekty, ale okazał się mało odporny na gospodarcze wstrząsy i zawirowania, co widać przede wszystkim na rynkach świadectw pochodzenia i biomasy.
Pietrewicz mówił, że propozycja rządu jest najprostsza z możliwych - skoro wiadomo, ile energii z OZE będziemy potrzebować, to można ją zamawiać. "Jeśli zamówienia będą przejrzyste, składane z wyprzedzeniem, to rynek może je antycypować i się do potrzeb dostosowywać" - zaznaczył wiceminister.
Podkreślał, że rynek OZE jest ważny nie tylko gospodarczo, ale i społecznie. "To pewien element przebudowy struktur społecznych i sposobu funkcjonowania państwa. Energetyka prosumencka to otwarcie pola do przedsiębiorczości, niezależności obywateli od określonych usług" - mówił. Jak dodał, patrząc dalej w przyszłość, powinniśmy dążyć do tworzenia dzięki energetyce odnawialnej energetycznie autonomicznych regionów, które będą całkiem nowym polem dla lokalnej przedsiębiorczości i inwestycji.
We wrześniu MG przekazało do konsultacji projekt systemu dotacji dla OZE, zakładający odejście od dotowania bieżącej produkcji na rzecz dostarczenia inwestorowi gwarancji, że przez 15 lat sprzeda wyprodukowaną energię po stałej, ustalonej cenie.
Podstawowym mechanizmem będzie ograniczona od góry aukcja na wyprodukowanie określonej ilości energii elektrycznej lub biogazu w określonym czasie, a głównym kryterium - cena produkcji. Zwycięzca będzie zobowiązany do sprzedaży energii przez 15 lat po ustalonej cenie. Właśnie to ma inwestorowi dawać gwarancję sfinansowania inwestycji.
Ilość energii z OZE potrzebną do realizacji unijnych celów określi MG, które będzie dysponowało też zamkniętym budżetem na jej zakup. Środki w tym budżecie mają pochodzić z tzw. opłaty OZE, zawartej w taryfie operatora sieci przesyłowej, co oznacza, że koszty wsparcia zapłacą konsumenci. Przedstawiciele rządu i MG wielokrotnie deklarowali jednak, że chodzi im o minimalizację tych kosztów. Według prognoz resortu, system wsparcia dla OZE w dzisiejszym kształcie kosztowałby w 2020 r. prawie 9 mld zł, a przy wprowadzeniu nowych propozycji – ok. 4,26 mld.