Do kasy państwa wpływa mniej podatków i opłat. W błyskawicznym tempie rośnie więc deficyt budżetowy, który po trzech miesiącach tego roku sięgał już blisko 25 mld zł - to ponad 68% tegorocznego limitu zapisanego w ustawie budżetowej, zaplanowanego w tym roku na niewiele ponad 35,5 mld zł.
Najnowsze dane z gospodarki i rynku pracy potwierdzają prognozy ekonomistów, którzy ostrzegali przed zbytnim optymizmem rządu. Wpływy do kasy państwa są znacznie niższe od założonych w ustawie budżetowej. Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że dochody z końcem marca sięgnęły 61,4 mld zł, a powinny w tym czasie przekroczyć 74 mld zł. Były więc o ponad 13 mld zł niższe. Za główną przyczynę złego stanu budżetu ekonomiści wskazują na spowolnienie. Winna mu ma być przede wszystkim malejąca konsumpcja prywatna Polaków, niestabilne zapotrzebowanie na nasze towary u kluczowych partnerów w Europie oraz dalszy spadek inwestycji współfinansowanych ze środków unijnych. Resort finansów przyznaje, że jest źle, ale liczy na zahamowanie fatalnego trendu już w najbliższym czasie. Konieczne będą także oszczędności. Już z końcem zeszłego roku ograniczono stosowanie ulg na dzieci oraz dla twórców. Wygaszana jest ulga internetowa i budowlana. Na nich rząd chce zaoszczędzić w tym roku ponad 600 mln zł. Według eksperta Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową Marcina Peterlika, możliwy jest także taki scenariusz, że w połowie roku ministrowie będą musieli, podobnie jak w 2009 r., przygotować listę cięć wydatków w poszczególnych resortach. Według opinii eksperta rządowi najłatwiej będzie ograniczyć wydatki na remonty i budowę dróg lub inne inwestycje w infrastrukturę i przesunąć je na kolejne lata.
Źródło: inf. pras. Andrzej Zwoliński, Money.pl, stan z dnia 18 kwietnia 2013 r.