W Polsce nie obowiązuje zasada precedensu. Uchwała Sądu Najwyższego z 11 września 2024 r. (sygn. akt: III CZP 65/23) formalnie nie wiąże sądów powszechnych. Nie nadano jej również mocy zasady prawnej, a więc nie muszą jej też respektować inne składy orzekające SN. Rozważając, czy omawiana uchwała ma szanse istotnie wpłynąć na judykaturę, należy się zastanowić, czy dokonano w niej wszechstronnej wykładni prawa, opartej na szerokiej argumentacji i wnikliwym zgłębieniu problematyki, wspartej siłą autorytetu instytucji. To właśnie te aspekty decydują o tym, że niektóre orzeczenia SN istotnie kreują linię orzeczniczą, a inne przechodzą bez echa.

Czytaj też: Ubezpieczyciel nie jest już zobligowany do likwidacji szkody - skutek uchwały SN

 

Wykładnia poparta szeroką argumentacją

Ważne, przełomowe orzeczenia SN, które kształtują linię orzeczniczą i wpływają na powszechne rozumienie norm prawnych charakteryzują się przeprowadzeniem kompleksowej wykładni prawa, uwzględniającej zarówno literalne brzmienie szeregu przepisów normujących daną instytucję, jak i cele oraz założenia, które ma ona realizować. Orzeczenia te cechują się wnikliwą analizą omawianego zagadnienia, w tym dokładnym rozważeniem argumentów podnoszonych w dotychczasowym orzecznictwie. Uzasadnienie uchwały Sądu Najwyższego III CZP 65/23 z 11 września 2024 r. nie spełnia tych kryteriów.

Po pierwsze, uzasadnienie zostało zdominowane wyliczeniem  ogromu orzeczeń reprezentujących dotychczasową linię orzeczniczą ze wskazaniem, że sięga ona aż roku 1970. SN podkreśla, iż linia ta została wielokrotnie podtrzymana, również w ostatnich latach. Na marginesie, umknęło tutaj składowi orzekającemu, iż owo potwierdzenie miało miejsce również i w tym roku, dokładnie w dniu 15 maja 2024 r. w sprawie II NSNc 385/23. Niestety, judykaty te są tylko przytaczane (gdzieniegdzie cytowana jest ich teza), bez wnikliwej analizy, czy dłuższego referatu chociażby jednego z nich. O dyskusji i zakwestionowaniu zawartych w nich twierdzeń nie wspominając. SN po prostu przechodzi do bardzo krótkiej i arbitralnej konkluzji, iż aktualnie szkoda ma charakter dynamiczny. Wyrażenie poglądu przeciwnego do tak obszernie przytoczonej, ponad 50-letniej i nadal dominującej linii orzeczniczej, sprawia wrażenie wypowiedzi urwanej, niedokończonej, wręcz pozbawionej uzasadnienia.

Po drugie, SN niemal nie przytacza żadnych przepisów na poparcie swoich tez, nie wspominając o dokonaniu ich wykładni. Ogranicza się do pobieżnego przywołania zaledwie paru artykułów z kodeksu cywilnego, ignorując wartości i założenia stanowiące fundament systemu obowiązkowego ubezpieczenia OC PPM zawarte w ustawach szczególnych. Niedostatek ten razi tym bardziej, iż Sąd Najwyższy próbuje uzasadniać swój pogląd aktualnym stanem prawnym. Jakie nowe przepisy ma na myśli? Jak je interpretować? Tego niestety się nie dowiadujemy, gdyż wypowiedź urywa się na tezie. Być może dlatego, iż stan prawny się nie zmienił!

Po trzecie, brak dokonania wykładni prawa budzi tym większe kontrowersje, iż Sąd Najwyższy obwieszcza, iż  szkoda ma charakter dynamiczny. Nie wyjaśnia jednak genezy i znaczenia tego pojęcia, ani w jaki sposób miałoby ono wynikać z treści norm prawnych. Nie wiadomo też, dlaczego ma być ono częścią systemu ubezpieczeń OC PPM (odpowiedzialność cywilna posiadacza pojazdu mechanicznego). Powściągliwość zaprezentowana w uchwale jest szczególnie niezrozumiała w sytuacji, gdy w kwestii tzw. „dynamicznego charakteru szkody”, SN wypowiadał się już i to krytycznie, a przede wszystkim znacznie obszerniej - w postanowieniu o odmowie podjęcia uchwały z 20 lutego 2019 r. sygn. III CZP 91/18

Innym przykładem orzeczenia, które zagadnienie wręcz „rozpisuje na nuty”, jest postanowienie składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z dnia 20 czerwca 2012 r. III CZP 85/11. Jest to przykład niezwykle wnikliwej analizy tematu, rozważenia szeregu argumentów, na wielu różnych płaszczyznach i co najważniejsze, popartego wykładnią konkretnych przepisów prawa. Gdy weźmiemy pod uwagę, że nie jest to orzeczenie, w którym Sąd Najwyższy próbuje kreować nową linię orzeczniczą, a „jedynie” odmowa wydania uchwały, to lakoniczność uzasadnienia uchwały z 11 września 2024 r. wręcz kłuje w oczy.

Po czwarte, razi brak odwołania się do przekonywającego dorobku doktryny. W uzasadnieniu wspomniana jest jedna publikacja naukowa sprzed 14 lat, która spotkała się z dużą krytyką w piśmiennictwie. Trudno się temu dziwić, gdyż również w literaturze przedmiotu zdecydowanie dominuje pogląd zgodny z dotychczasową linią orzeczniczą.

Po piąte, całkowicie chybiona pozostaje próba odwołania się do orzecznictwa europejskiego. Przytoczone w uzasadnieniu orzeczenia TSUE w ogóle nie dotyczą tematyki odszkodowań z ubezpieczenia OC PPM, w przeciwieństwie np. do wyroku  TSUE z 30 marca 2023 r. (sygn. akt: C 618/21), który z niewiadomych przyczyn został pominięty. Można jedynie domyślać się, że powodem było to, iż nie wpisuje się w narrację omawianej uchwały.

Po szóste, całkowicie przemilczane zostały argumenty natury konstytucyjnej, związane z równym traktowaniem poszkodowanych oraz ochroną prawa własności. Sąd Najwyższy próbuje różnicować sytuację osób, które pomimo nienależytego wykonania zobowiązania przez ubezpieczyciela, są w stanie przywrócić pojazd do stanu sprzed wypadku albo wstrzymać się z jego naprawą do zakończenia sporu i tych poszkodowanych, którzy nie znajdują się w tak luksusowej sytuacji.

Po siódme, jedynym argumentem merytorycznym przytaczanym w uchwale jest zasada, iż odszkodowanie nie może prowadzić do wzbogacenia poszkodowanego, pomimo że w żaden sposób nie wynika z niej dynamiczny charakter szkody. Jest to poboczna norma prawna, która nie definiuje instytucji ubezpieczenia majątkowego, a jedynie kreuje dla niej pewnego rodzaju bezpiecznik. Z resztą zaprezentowana w tym zakresie logika jest bardzo pokrętna. Pomijając już tautologiczność sformułowania, iż naprawa staje się niemożliwa wskutek naprawy (sic!), to według Sądu Najwyższego, jeżeli poszkodowany dokonał prowizorycznej naprawy (o ile coś takiego w ogóle istnieje), to nie ma już prawa do pełnego odszkodowania, albowiem nie przeznaczy go na naprawę, a więc zostałby wzbogacony. Pytanie, co w sytuacji odwrotnej? Jeżeli poszkodowany najpierw wywalczy odszkodowanie według tzw. kwoty hipotetycznej, a następnie nie zdecyduje się na w pełni profesjonalną naprawę albo w ogóle z niej zrezygnuje i np. sprzeda pojazd. W myśl uchwały,  taki poszkodowany będzie wzbogacony. Nie wydaje się jednak, aby był zobowiązany do zwrotu „nadwyżki” albo do zapłaty podatku od wzbogacenia.

Czytaj w LEX: OC także od zepsutego auta niewycofanego z ruchu. Omówienie wyroku TS z dnia 29 kwietnia 2021 r., C-383/19 (Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny) > >

 

Cena promocyjna: 182.4 zł

|

Cena regularna: 228 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 159.6 zł


Autorytet najwyższej instancji sądowej

Skoro twierdzenia wyrażone w uchwale nie zostały merytorycznie obronione w jej uzasadnianiu, to być może powinniśmy im dać wiarę z uwagi na autorytet instytucji będącej jej autorem? Na tej płaszczyźnie wkraczamy niestety w problematykę legalności powołania określonych sędziów SN, która stanowi odrębne i skomplikowane zagadnienie konstytucyjne oraz polityczne. Nie jestem specjalistą w żadnej z tych dziedzin, dlatego niniejszą wypowiedzią nie chcę zajmować stanowiska w tej dyskusji. Nie sposób jednak przejść wobec niej całkowicie obojętnie, szczególnie mając na uwadze takie fakty, jak:

  1. uchwałę składu połączonych Izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego z dnia 23.01.2020 r. (sygn. akt BSA I-4110-1/20);
  2. orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, w tym wyrok z dnia 03.02.2022 r. (sygn. akt 1469/20);
  3. oświadczenie Prokuratury Krajowej w sprawie o sygn. akt I KZP 3/24
  4. propozycje Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury

W tej sytuacji obiektywnie uprawnione jest stwierdzenie, że uchwała została wydana przez sędziów, których autorytet – jako sędziów Sądu Najwyższego - nie jest powszechnie i bezwzględnie uznawany.  Dlatego postawione w tej uchwale kontrowersyjne tezy nie zostały uwiarygodnione za pomocą argumentum ad auctoritatem.

Zobacz w LEX: Polskie sumy gwarancyjne z polis OC były za niskie. Omówienie wyroku TS z dnia 21 grudnia 2021 r., C-428/20 (A.K. p. Skarbowi Państwa) > >

 

Olbrzymie problemy praktyczne

Dowodzenie wysokości odszkodowania za uszkodzony pojazd było dotąd stosunkowo proste. Jeżeli koszty przywrócenia pojazdu do stanu sprzed szkody nie przekraczały wartości pojazdu, to one wyznaczały wysokość odszkodowania. W przeciwnym razie, stosowało się metodę dyferencyjną. Biegli dysponują odpowiednimi narzędziami, które pozwalają w sposób szybki i obiektywny ustalić te wartości. Ma to duże znaczenie dla szybkości postępowań i pewności prawa, biorąc pod uwagę powszechność występowania szkód w pojazdach. W myśl uchwały sytuacja znacząco się jednak komplikuje.

Po pierwsze, dlatego, że nie jest prawdą, że „w sytuacji, w której poszkodowany dokonał już naprawy pojazdu, wysokość szkody jest już w zasadzie znana i wyraża się w kosztach, jakie poszkodowany poniósł na dokonanie naprawy”. Jeżeli naprawa miała charakter prowizoryczny, to nawet jeżeli jej koszt jest możliwy do ustalenia, to nie jest on równy całej szkodzie. Koszt takiej prowizorki jest bardzo przypadkowy i często nie da się go odtworzyć – np. gdy użyto części niewiadomego pochodzenia. Kolejne wątpliwości nasuwana wycena kosztów robocizny, gdy poszkodowany sam wykonuje czynności naprawcze? Czy jego prywatny czas i wysiłek są dla wysokości odszkodowania irrelewantne? Wreszcie co w sytuacji, gdy np. zderzak kwalifikuje się do wymiany, a poszkodowany go tylko zaszpachlował i pomalował? Czy wskutek takiej naprawy, naprawa staje się niemożliwa (sic!)?

Po drugie, SN zdaje się sam dostrzegać, iż nie uwzględnił tych podstawowych aspektów praktycznych, a jego tezy będą prowadzić do sytuacji, w której osoba dokonująca prowizorycznej naprawy nie uzyska pełnej restytucji poniesionej szkody, co przecież wypacza sens odszkodowania. To chyba dlatego w uchwale wskazano, że szkoda może się dodatkowo wyrażać w utracie wartości rynkowej pojazdu po naprawie. Niestety po raz kolejny, brak wnikliwości sprawił, iż nie zadano sobie pytania, jak ją obliczyć (czyt. jak jej dowodzić). Programy eksperckie, którymi  dysponują biegli przewidują możliwość wyliczenia utraty wartości handlowej pojazdu, ale maksymalnie 6-cio letniego i pod warunkiem wykonania naprawy „na fakturę” w serwisie. Pojazdy stosunkowo nowe tracą bowiem na wartości, nawet gdy się je profesjonalnie naprawi. Co jednak  z pojazdami starszymi i tylko częściowo naprawionymi? Logika podpowiada, że również tracą na wartości, ale nie istnieją katalogi, ani bazy danych transakcji sprzedaży pojazdów, w dodatku uwzględniające spadek ich ceny wskutek nieprofesjonalnej naprawy. W praktyce, wartość ta zależy od uczciwości sprzedawcy oraz przenikliwości nabywcy.

Po trzecie, chyba nikt nie ma wątpliwości, że we wspomnianej sytuacji, gdy zderzak kwalifikuje się do wymiany, a poszkodowany go tylko zaszpachlował i pomalował, to poniesione przez niego koszty nie są równe szkodzie. Nadal też możliwa jest profesjonalna naprawa, czyli zdemontowanie uszkodzonego elementu, zamontowanie nowego oraz jego polakierowanie. Po raz kolejny naprawa nie staje się niemożliwa wskutek naprawy (sic!).

Po czwarte, w myśl uchwały, jeżeli na moment sporządzania opinii pojazd nadal będzie własnością poszkodowanego i pozostanie nienaprawiony, to biegły winien wyliczyć hipotetyczne koszty naprawy. Jeżeli jednak przed chwilą wyrokowania sytuacja ta ulegnie zmianie, to w myśl uchwały należałoby powtórzyć dowód z opinii biegłego, ale według innej tezy. Schemat ten winien mieć zastosowanie również w przypadku powrotu sprawy do ponownego rozpoznania, co może mieć miejsce nawet po wielu latach od wystąpienia szkody. Wówczas stan faktyczny dotyczący pojazdu na pewno będzie zupełnie inny. Idealnie obrazuje to, jak twierdzenia Sądu Najwyższego odrywają odszkodowanie od szkody.

Łukasz Gil, radca prawny, partner w Kancelarii Xaltum Barczak Rozpara sp. k.  

Czytaj również w LEX: Odszkodowanie tylko dla osoby, która szkodę poniosła > >