Grupa Tauron, która zużywa pół mln ton biomasy rocznie, rozważa w przyszłości pozyskiwanie tego paliwa z własnych źródeł, w ramach – jak symbolicznie nazwano tę koncepcję - tzw. zielonej kopalni. Potrzebne uprawy mogłyby powstać na Podkarpaciu i w Małopolsce.
Taką informację przekazał w czwartek w Jaworznie prezes spółki Tauron Wytwarzanie Stanisław Tokarski. Zastrzegł, że projekt w tym zakresie jest na wstępnym etapie prac; nie zapadły żadne decyzje.
"Są takie pomysły; jest przygotowywany konkretny projekt, prowadzony na poziomie całej grupy. W oparciu o Podkarpacie i część Małopolski chcemy zbudować strukturę dostaw biomasy w przyszłości. Ale ten projekt będzie dopiero budowany" - powiedział Tokarski, pytany o perspektywę pozyskiwania biomasy z własnych upraw.
Dodał, że "dostawcy biomasy nie są lojalni - idą tam, gdzie jest w danym dniu najdrożej". "Natomiast w przyszłości trzeba zbudować takie mechanizmy, aby dostawca biomasy był związany z odbiorcą od samego początku - od zasiewu aż do odbioru biomasy przez firmę energetyczną" - dodał prezes.
Gdy w końcu tego roku zostanie uruchomiony nowy, zasilany wyłącznie biomasą, kocioł w elektrowni w Jaworznie, rocznie zużycie biomasy w grupie Tauron wzrośnie do ponad 850 tys. ton. Kolejne takie inwestycje realizowane są w Tychach i Stalowej Woli.
Obecnie – według Tokarskiego – Tauron nie ma kłopotów z pozyskaniem biomasy. Z częścią dostawców podpisano trzyletnie kontrakty. Firma ma też kolejne oferty zarówno umów na trzy lata lub rok, jak i w tzw. transakcjach spotowych, czyli na bieżąco. Oferty dotyczą przede wszystkim biomasy leśnej (zrębki drzewne, pelety z drewna), mało jest natomiast tzw. biomasy agro, czyli z produkcji rolnej.
"Dziś na rynku jest zbyt mało dostępnej biomasy agro – ona w znacznej części pochodzi z importu - zza wschodniej granicy, a nawet transportowana jest statkami z dalszych części świata. Patrząc na bilans emisji dwutlenku węgla, nie jest to zjawisko korzystne" - powiedział Tokarski.
Kotły energetyczne mogą spalać maksymalnie 80 proc. biomasy leśnej – większa ilość mogłaby zaszkodzić urządzeniom. Pozostała część, to właśnie biomasa agro, czyli np. pelety z rzepaku i słomy rzepakowej, z otrąb zbożowych, śruta zbożowa, makucha rzepakowa, pelety z nasion i łusek słonecznika, czy susz z oliwek, czarnej porzeczki i truskawek oraz pestki bawełny.
Zdaniem Tokarskiego energetyka oparta na spalaniu biomasy powinna sprowokować także zmiany w rolnictwie energetycznym, aby produkcja i wykorzystywanie biomasy było interesem tak dla energetyki, jak i dla rolników.
Podobnego zdania jest wiceminister gospodarki Ilona Antoniszyn-Klik, która podpisała w czwartek w Jaworznie umowę ze spółką Tauron Wytwarzanie, dotyczącą 40 mln zł unijnej dotacji do budowy kotła na biomasę. Będzie on zużywał 360 tys. ton biomasy rocznie, czyli 50 ton na godzinę. Całkowity koszt inwestycji to ok. 400 mln zł.
"Odnawialne źródła energii dają miejsca pracy nie tylko przy wytwarzaniu energii, ale także przy wytwarzaniu surowca. Musimy znaleźć sposób na to, by zachęcić naszych producentów rolnych do tego, żeby stali się stałymi dostawcami surowców do spalania" - podkreśliła wiceminister.
Jej zdaniem konieczne jest zorganizowanie cyklu spotkań z rolnikami, które zachęcą ich do produkcji na potrzeby energetyki.
Członek zarządu woj. śląskiego Aleksandra Banasiak oceniła, że przedsięwzięcie w Jaworznie powinno zwiększyć zainteresowanie rolników taką produkcją. "Dotychczas był problem ze zbyciem biomasy, a przede wszystkim z jej małą opłacalnością" - wskazała.
Problemem energetyki bywa też jakość biomasy. "Zdarzają się dostawy, które musimy cofać. Mam jednak nadzieję, że budowa rynku biomasy sprawi, że stanie się on dojrzały, a dostawy rzeczywiście będą na odpowiednim poziomie" - powiedział Tokarski.
Dodał, że produkcja energii z biomasy jest co najmniej o jedną trzecią droższa od tej z węgla. Jednak dzięki preferencjom na rynku (tzw. zielonym certyfikatom) jest to opłacalne.(PAP)