„Dopowiedzenia” to planowany cykl krótkich wypowiedzi, nawiązuje, podobnie jak znaczna część moich książek, do tytułu pracy mojego ojca Henryka Markiewicza, historyka i teoretyka literatury. 

Dotychczas już było trudno. Bardzo często powstawały wątpliwości, czy rezultat pracy artysty stanowi utwór. Dotyczyło to np. sztuki konceptualnej. Charakterystycznym przykładem jest tu „Czarny kwadrat” Malewicza, czy też dzieło 4'33" Johna Cage’a, które sprowadza się do ciszy trwającej 4 minuty i 33 sekundy i w ten sposób „wykonywanego”. Jeszcze trudniej było ustalić, które elementy utworu i w jakim zakresie podlegają ochronie autorskiej. Ale dokonywane było to na podstawie „oglądu” utworu i przynajmniej w tym zakresie oceny mogły być weryfikowane.

Czarny kwadrat

Czytaj także:

Prof. Markiewicz: Prawo autorskie i szaleństwa bananowe

Prof. Markiewicz: Prawo autorskie i sztuczna inteligencja

 

Kiedy mamy do czynienia z utworem

Ta sytuacja ulega radykalnemu pogorszeniu ze względu na wykorzystywanie AI. Formalnie uznaje się, że mamy do czynienia z utworem tylko wówczas, gdy co najmniej jest „współtworzony” przez człowieka. Jak jednak stwierdzić, na podstawie samego zapoznawania się z dziełami, czy te przesłanki zachodzą? Że nie jest to możliwe dobrze uwidaczniają poniższe dwa przykłady. Fotografia z lewej była całkowicie stworzona przez AI, druga była „współtworzona” przez człowieka, ale informacje o zastosowanym procesie twórczym [przez podawanie tzw. promptów – instrukcji dla AI] pochodzą od autora i nie są możliwe do ustalenia na odstawie „oglądu” samego dzieła.

Dwie kobiety i jedna kobieta

Obecnie obowiązek wykazania twórczego współudziału człowieka przy wytworach AI istnieje tylko w przypadku ustawowego obowiązku rejestracji utworów w odpowiednim urzędzie, np. w amerykańskim Copyright Office. Stosownie do przyjętych reguł, zatajenie okoliczności wykorzystania AI, może być podstawą do unieważnienia rejestracji i mieć niekorzystne skutki w procesie o naruszenie prawa autorskiego. Ale w krajach, które nie przewidują obowiązku rejestracji utworu - a więc np. w wszystkich państwach UE, problem ten [wykazania autorstwa człowieka], przynajmniej do czasu procesu sądowego, nie istnieje. Skoro zatem dla powstania ochrony autorskiej nie jest konieczna żadna deklaracja domniemanego autora w tym zakresie to należy pogodzić się z tym, że okoliczność „tworzenia” lub współtworzenia” przez AI nie musi być, i z reguły nie jest, ujawniana. A zatem zamierzający eksploatować dany wytwór w istocie powinien zakładać, że pochodzi on od człowieka, gdyż jego błędna ocena, że eksploatuje tylko rezultaty AI, nie uwalnia go od uznania, że dokonał bezprawnego wkroczenia w cudze autorskie prawa. Poniższy portret Alana Turinga 'A.I. God', został namalowany przez robota humanoidalnego, wyposażonego w AI [sprzedany na aukcji w 2024 za 1 mln dolarów]. Bez tej jednak informacji, z perspektywy eksploatującego, rozpowszechnianie takiego wytworu byłoby bardzo ryzykowne.

Dwie twarze

 

Zobacz w LEX: AI w praktyce prawniczej – krok w nowoczesność czy skok w przepaść? > >

 

Cena promocyjna: 75.6 zł

|

Cena regularna: 84 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 63 zł


Prawdziwa twórczość nie jest zagrożona przez AI

Tak samo ryzykowane byłoby [bo na podstawie „oglądu” nie jest możliwe stwierdzenie, czy to rezultat twórczości człowieka] korzystanie z poniższego wiersza, w istocie błyskawicznie „wyprodukowanego” dla mnie przez Chat GPT na podstawie promptu „napisz wiersz w stylu Ewy Lipskiej ” oraz uzupełnionego poleceniem „a może jeszcze z subtelnym dowcipem”. Autorka powiedziała mi „na szczęście to nie są moje wiersze - to bełkot”. Ale dodała, że ludzie też takie piszą, a nawet gorsze. W tonie Jej wypowiedzi był wyczuwalny niesmak [wywołany poziomem takiej twórczości] oraz ulga [z tego względu, że na razie prawdziwa twórczość nie jest zagrożona przez AI].

Aktualizacja uczuć
Klikam w twoje milczenie,
a ono wciąż buforuje.
Słowa, które piszesz,
przychodzą z opóźnieniem serwera.
Zastanawiam się, czy twoje serce
ma jeszcze wsparcie techniczne.
Czy dotyk dłoni
też wymaga aktualizacji?
Może wyślę ci siebie
w załączniku –
tylko uważaj,
żeby nie trafił do spamu.

Gdybym rozpowszechniał ten wytwór pod swoim nazwiskiem i następnie ktoś go wykorzystał - to istnieje duże prawdopodobieństwo, że wygrałbym spór o naruszenie praw autorskich. A zatem obecnie, w o wiele wyższym zakresie niż dotychczas, rośnie niebezpieczeństwo fałszywych [niesłychanie trudnych do weryfikacji] zarzutów w sprawie wkraczania w cudze prawa wyłączne. Niewątpliwie będzie dochodzić w ten sposób do faktycznego ograniczania domeny publicznej.

Pomijam tu problem naruszenia dóbr osobistych osoby trzeciej, której fałszywie przypisano autorstwo wiersza stworzonego przez AI. Biorąc pod uwagę powyższy wiersz – gdybym rozpowszechniał go jako autorstwa Ewy Lipskiej - doszłoby wówczas do oczywistego wkroczenia w jej dobra osobiste prawa powszechnego [art. 23 i 24 k.c.], a nie w autorskie dobra osobiste. Tu nie mogę się powstrzymać od „zacytowania” poniższego prawdziwego ogłoszenia [Tygodnik Ilustrowany z 17/03.1900 r].

Straszna groźba

 

Sprawdź także w LEX: Sztuczna inteligencja: zrozumieć, opanować, zastosować. Prawne aspekty funkcjonowania > >

 

Domniemanie dotyczy autorstwa, a nie istnienia utworu

Również w trakcie procesu sądowego pozwany, podejrzewający, że podający się za autora w istocie korzystał tylko z wytworu sztucznej inteligencji, będzie w trudnej sytuacji, choć trudno prognozować podejście sądów do takich spraw. Zacznijmy od domniemania z art. 8 ust. 2 pr. aut. Przepis ten przewiduje: „Domniemywa się, że twórcą jest osoba, której nazwisko w tym charakterze uwidoczniono na egzemplarzach utworu lub której autorstwo podano do publicznej wiadomości w jakikolwiek inny sposób w związku z rozpowszechnianiem utworu”. Michał Markiewicz, opierając się na wykładni funkcjonalnej, uważa, że domniemanie to obejmuje także ocenę, że dany wytwór pochodzi od człowieka - a zatem nie tylko „przyporządkowanie” utworu wskazanemu na nim twórcy. Moim zdaniem jednak, domniemanie to dotyczy tylko autorstwa, a nie istnienia utworu – co uzasadnia kwestionowanie wykorzystywania art. 8 ust. 2 pr. aut. w takich sytuacjach. Skoro nie ma domniemania istnienia utworu to, tak jak dotychczas, powód w procesie musi wykazywać, że prezentowany przez niego wytwór spełnia cechy utworu – obecnie zatem dowód ten rozciąga się nie tylko na cechy utworu, ale także okoliczność, że dany wytwór pochodzi od człowieka. Wyjaśnijmy to stanowisko bliżej. Z wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE [TS] TS z dnia 12 września 2019 w sprawie w C 683/17 [Cofemel], opartym na założeniu, że utwór stanowi autonomiczne pojęcie prawa UE, uznano, że jedną z dwóch koniecznych jego przesłanek, jest okoliczność, że jest on oryginalny [„własna twórczość intelektualna jego autora”]. Dla spełnienia tej przesłanki „konieczne i zarazem wystarczające jest to, by stanowił on odzwierciedlenie osobowości autora, przejawiające się w jego swobodnych i twórczych wyborach” [pkt. 29 i 30]. Zauważmy, że ten sposób definiowania koniecznej przesłanki dla istnienia utworu równocześnie przesądza, że tylko człowiek może być jego autorem. Gdy jest nim AI to nie może przecież pojawić się „odzwierciedlenie osobowości autora”. A zatem – powtórzmy - brak domniemania istnienia utworu równocześnie przesądza o braku ustawowego domniemania autorstwa człowieka względem konkretnego wytworu.

Powstaje z kolei pytanie, czy powód [podający się za twórcę] jest obciążony tego rodzaju dowodem. Można wprawdzie twierdzić, że [o ile wcześniej nie ujawnił faktu „współautorstwa” z AI] nie ciąży na nim obowiązek wykazywania niekorzystania z AI, gdyż chodzi tu bowiem o tzw. fakt negatywny, który nie może być wykazywany za pomocą dowodów faktów pozytywnych. Biorąc jednak pod uwagę regułę dowodową w procesie cywilnym z art. 6 k.c., należy uznać, że to powoda obciąża ten dowód. Może być on realizowany przez przedstawienie tzw. faktów przeciwnych, których istnienie wyłącza stwierdzoną okoliczność negatywną, Definitywne wykazanie, że przez twórcę, że w ogóle nie korzystał z AI jest w istocie niemożliwe, ale może on to uprawdopodobnić dostarczając np. wcześniejsze wersje swej pracy lub dokumentację fotograficzną. Zawsze jednak istnieje możliwość sfabrykowania przez niego ex post kolejnych „osobistych” wersji swego dzieła, a w istocie całości wytworzonego przez AI. Toteż w istocie chodzi tu tylko o nieweryfikowalne uprawdopodobnienia, że jest autorem utworu. Uwzględniając powyższe ustalenia powstaje oczywista strategia dla osoby wykorzystującej AI dla stworzenia utworu – racjonalne z jej strony jest generalne zaprzeczenie „współudziału” AI. W ten sposób eliminowane jest sfera łatwego kwestionowania istnienia utworu [zbyt niski poziom jego wkładu twórczego, „kreatywna odległość” między promptami a wygenerowanym wytworem] - o czym pisałem w wcześniejszych dopowiedzeniach.

 

Czy wytwór AI ma cechy utworu

AI moim zdaniem obnaża słabość, a nawet fikcjonalność, w istocie metaforycznych kryteriów stosowanych przez TS przy definiowania utworu, takich jak: „odzwierciedlenie osobowości autora”, „osobowość znajduje odzwierciedlenie w wyborach i samej pracy”, „piętno osobowości twórcy w dziele”, zaznaczenie "osobistego charakteru" dzieła. AI powoduje bowiem, że w istocie definitywnie została wyeliminowana możliwość oceny na podstawie samego wytworu, czy spełnia on tak określane cechy utworu, czy też nie - bo jest wynikiem działania AI. Powstaje swoisty paradoks. Patrząc na dany wytwór i wiedząc, że został wytworzony przez AI, należałoby stwierdzić, że nie ma cech utworu w rozumieniu prawa autorskiego, ale gdyby taki sam rezultat stworzył człowiek, to cechy te by się nagle pojawiły i zaistniałby utwór. Przecież to jest ustalenie bez sensu. AI zatem demistyfikuje dotychczasowe [w tym unijne] definiowanie utworu. Dochodzi i dochodzić będzie do prezentowania wytworów AI [swoistych wyrobów „czekoladopodobnych” – określenie zrozumiałe dla osób z niskim numerem Pesel] jako utworów, a zatem „podszywania się” pod osobistą twórczość. Inaczej ujmując: AI demaskuje tylko pozorną weryfikowalność kryteriów istnienia utworu, w każdym bądź razie w krajach UE. Nawet bowiem jeżeli wymóg „własnej twórczości intelektualnej autora” rozumieć tylko jako właściwości związane z niepowtarzalnością osobowością człowieka to przecież jeżeli możemy je odnaleźć w wytworach AI, gdy nie mamy świadomości tej okoliczności – to kryterium to przestaje mieć sens – nawet tylko metaforyczny.

Spojrzymy na dwa poniższe zdjęcia. Gdyby były stworzone przez człowieka można by się zastanawiać, czy spełniają cechy utworu, czy pojawia się tu relacja utwór macierzysty – dzieło zależne lub inspirowane, które elementy z tych zdjęć podlegają ochronie. W rzeczywistości zdjęcie z lewej strony jest „ściągnięte” z Internetu z oznaczeniem, że jest wytworem AI. A więc chyba nie podlega ochronie, choć być może udział korzystającego z tego narzędzia miał charakter twórczy – np. przy modyfikowaniu kolejnych rezultatów pochodzących od AI. Zdjęcie z prawej jest rezultatem mojej pracy: zostało wykonane przez Gemini na podstawie promptu bardzo szczegółowego, ale stworzonego na podstawie ogólnego opisu przez DeepSeek, a więc nie jest chronione prawem autorskim. Chyba nie naruszałoby praw do zdjęcia z lewej strony, gdyby było ono utworem.

Da Vinci i Mona Lisa

 

Sprawdź w LEX: Ghostwriting i pokrewne zjawiska nieprawidłowej atrybucji autorstwa w świetle polskiego prawa > >

 

„Ciemność, widzę, ciemność”

Tytuł tego tekstu nawiązuje do orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 5 marca 2004 r., I ACa 35/04, w którym trafnie uznano, że cytat „ciemność, widzę, ciemność” z słynnego filmu Seksmisja [wykorzystany w reklamie RMF] nie spełnia cech utworu. Wybrałem go z trzech względów.

Po pierwsze, uwidacznia on, że na gruncie „dawnej” twórczości łatwiejsza była ocena, czy dana wypowiedź jest utworem. Było to często bardzo trudne i kontrowersyjne, ale obecnie nie jest to już możliwe. Jest tak dlatego, że w odniesieniu do danego wytworu, zwłaszcza rozpowszechnianego w wersji analogowej, nigdy nie możemy kategorycznie rozstrzygnąć, czy jest rezultatem pracy człowieka, a zatem czy jest utworem.

Po drugie, w uzasadnieniu tego wyroku zawarty jest postulat, który być może, jeżeli chodzi o najbliższą przyszłość, może rozwiązać problem z zalewem fałszywych utworów [tworzonych przez AI]. Chodzi tu o stwierdzenie, że: „’podwyższenie progu twórczości’ w rozumieniu prawa autorskiego i wyłączenie spod działania prawa autorskiego krótkich fragmentów cudzego utworu jest niezbędne”. Zmiana kryteriów dla utworu w postaci swoistej „prawnoautorskiej” nieoczywistości - może być dla obecnych zdolności AI jeszcze nieosiągalne. Ale obawiam się, że wkrótce i taki próg zostanie przekroczony przez AI.

Po trzecie, zwrot „ciemność, widzę, ciemność” dobrze wyraża moje obawy co przyszłości prawa autorskiego.