Podawane przez media i Komisję Weryfikacyjną ds. warszawskiej reprywatyzacji liczby kilkuset postępowań dotyczą tych spraw, w których śledczy dopiero badają, czy rzeczywiście mogło dojść do naruszenia prawa. Nie wolno tego utożsamiać z nieprawidłowościami - przekonuje Krzysztof Wiktor, partner w kancelarii Wardyński i Wspólnicy, współautorem książki pt. "Postępowania reprywatyzacyjne". - Sam wiem z kilku spraw, że organy ścigania czy Komisja Weryfikacyjna próbują podważać decyzje reprywatyzacyjne na bardzo wątłych przesłankach, opartych na wadliwym rozumieniu przepisów powojennych i przy niemal całkowitym ignorowaniu dorobku orzeczniczego sądów administracyjnych (przede wszystkim NSA), zbudowanego na tych sprawach, o Konstytucji RP i całym systemie prawnym nie wspominając. Zdaniem mecenasa skala nieprawidłowości w Krakowie czy też np. Poznaniu i Łodzi też nie była duża, raczej marginalna w porównaniu z tysiącami nieruchomości, które wróciły do właścicieli lub ich następców prawnych. - Należy bowiem pamiętać, że poza Warszawą proces reprywatyzacji odbywał się na drodze cywilnych postępowań sądowych, w tym wieczystoksięgowych, gdzie rzeczywiście zdarzały się przypadki przestępstw podszywania się pod dawnych właścicieli czy też fałszowania testamentów - podkreśla.
Czytaj więcej: Polska potrzebuje ustawy reprywatyzacyjnej >>
Postępowania reprywatyzacyjne >>
Skala nieprawidłowości w procesach reprywatyzacyjnych to margines
Jak do tej pory ujawniono raptem kilkanaście przypadków zwrotów w Warszawie, które mogą budzić wątpliwości prawne, aczkolwiek żadna z nich nie została jeszcze prawomocnie osądzona - przekonuje Krzysztof Wiktor, partner w kancelarii Wardyński i Wspólnicy.