W polskim orzecznictwie wciąż istnieje spora rozbieżność, co do możliwości uzupełnienia przez sąd bezprawnych klauzul. W jednej z niedawnych spraw w  dość zawiłym uzasadnieniu warszawski Sąd Rejonowy stwierdził, że w związku z wyeliminowaniem niedozwolonego postanowienia dotyczącego przeliczenia wartości świadczenia, istnieje możliwość wypełnienia tak powstałej luki w umowie (wyrok z 19 września, sygn.VI C 879/17). Uznał, że należy zastosować przelicznik z daty zawarcia umowy czy jej uruchomienia, i to mimo odwoływania się do orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a także Sądu Najwyższego. Coraz więcej sędziów potrafi jednak prostym językiem uzasadnić, że to nie jest zadanie sądu (wyrok z 19 sierpnia Sądu Rejonowego dla Warszawy - Mokotowa w Warszawie oraz wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 30 sierpnia 2018 r., sygn. I ACa 316/18). Taka rozbieżność występuje, mimo że TSUE od lat za właściwy uznaje ten drugi pogląd. Ponownie potwierdził to w ostatnio wydanej opinii w sprawie Hiszpana, który zaciągnął kredyt w euro (sygn. C-70/17). W mediach społecznościowych pojawiły się opinie, że polski głos w unijnym Trybunale, może szybciej przekona polskie sądy. Opinię wydał bowiem sędzia Maciej Szpunar. - Samo usunięcie rozbieżności, a w szczególności pełne zastosowanie w orzecznictwie sądów polskich wniosków wynikających z orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE znacząco przyśpieszyłoby i ułatwiło dochodzenie roszczeń konsumentów. W tej dziedzinie prawa orzecznictwo TSUE również powinno być drogowskazem - mówi Marcin Szymański, adwokat, partner w kancelarii Drzewiecki Tomaszek. Mariusz Korpalski, radca prawny, wspólnik w Komarnicka Korpalski Kancelaria Prawna dodaje, że przecież wszyscy wiedzą, że klauzula odsyłająca przy ustalaniu wysokości świadczenia kredytobiorcy do swobodnego uznania banku - jest niedopuszczalna. A to na nie najczęściej powołują się konsumenci w sporach z bankami.

 

 

 

Opinia sędziego Macieja Szpunara

- Sąd krajowy zobowiązany jest do zaniechania stosowania nieuczciwego warunku – pisze Maciej Szpunar, rzecznik generalny TSUE. Taki obowiązek wynika wprost z  art. 6 ust. 1 dyrektywy 93/13 w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich oraz ugruntowanego orzecznictwa TSUE. Generalnie umowa powinna nadal obowiązywać, o ile takie dalsze obowiązywanie jej bez zakwestionowanej klauzuli będzie zgodna z prawem. - Inaczej  przedsiębiorcy byliby zachęcani do stosowania bezprawnych warunków, wiedząc, że nawet gdyby miały zostać unieważnione, to umowa mogłaby zostać uzupełniona w niezbędnym zakresie przez sąd krajowy, tak aby zagwarantować w ten sposób interes rzeczonych przedsiębiorców - podkreśla sędzia Szpunar. I dodje, że od zasady tej istnieje  tylko jeden wyjątek przyjęty w wyroku Kásler i Káslerné Rábai (C-26/13). Jak pisze z kolei dr hab. Waldemar Gontarski, prorektor Polskiego Uniwersytetu Na Obczyźnie w Londynie w glosie do wyroku SN z 14 lipca 2017 r., II CSK 803/16 po pierwsze musi istnieć krajowy przepis dyspozytywny adresowany do sądu. Po drugie, nie zastosowania go przez sąd, musiałoby być krzywdzące dla konsumenta.

Marcin Szymański wyjaśnia, że sąd może dopuścić uzupełnianie umowy tylko w interesie konsumenta.  - W opinii, jak i innych orzeczeniach TSUE mówi wyraźnie, że konsument który w sądzie powołuje się na abuzywność umowy nie może znaleźć się w sytuacji gorszej niż był. Niweczyłoby to efekt, który ma zniechęcać firmy do stosowania niedozwolonych klauzul. Konsument mus się czuć bezpieczny, musie wiedzieć, że idąc do sądu nie pogorszy swojej sytuacji – podkreśla Szymański.  

Skutki abuzywności klauzuli

Wiele pozwów w sprawach tzw. kredytów walutowych wskazuje na zastosowanie przez bank niedozwolonych klauzul przeliczeniowych, zarówno do wysokości kredytu jak i poszczególnych rat. Kredytobiorcy podkreślają m.in.: że przeliczenie następowało po kursie ustalonym przez bank, a nie na podstawie obiektywnego miernika, np. kursu średniego NBP. Gdy sąd uzna abuzywność, wówczas pojawia się pytanie, co dalej. - Skutkiem może być nieważność umowy bądź samego postanowienia - tłumaczy adwokat Marcin Szymański. Niektóre polskie sądy wciąż uważają jednak, że abuzywną klauzulę można zastąpić inną. Wtedy umowa nadal obowiązuje, tyle że ze zmienionym mechanizmem waloryzacji. - Z moich obserwacji wynika, że w sądach jest różnie. Niektóre składy dają się złapać na kurs NBP, zwłaszcza kurs średni do przeliczenia każdej z rat, co według mnie jest błędne - mówi radca prawny Damian Nartowski. Na szczęście pojawia się coraz więcej orzeczeń, które jasno i precyzyjnie tłumaczą dlaczego sąd nie może ingerować w umowę.

Kolejna jaskółka w Warszawie

Wprost do dopuszczalności zastąpienia przez sąd zakwestionowanej klauzuli waloryzacyjnej odniósł się ostatnio Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa w sprawie  kredytu denominowanego (sygn. XVI C 1964/17). W pisemnym uzasadnieniu wskazał, że nie ma takiej możliwości w sytuacji, w której powodowie oponowali próbom wypełnienia tak powstałej luki, godząc się z potencjalnym ryzykiem konieczności zwrotu wszystkich uzyskanych od banku środków. Powołał się przy tym właśnie na dyrektywę 93/13 i orzecznictwo TSUE, cytując wprost orzeczenie TSUE z 2012 r. w sprawie C-618/10.  Ponadto na argumenty, że w kantorze przy próbie wymiany walut też nie podaje się informacji, co do sposobu ustalania kursu, odparł, że niezadowolony z niego klient, może poszukać gdzie indziej lepszego kursu. W przypadku 30-letniej umowy takiej możliwości nie ma. W efekcie sąd unieważnił umowę. Unieważnienie klauzuli powodowało bowiem niemożność określenia kwoty kredytu.

Mariusz Korpalski, pełnomocnik w tej sprawie, uważa, że  jest rzeczywiście jedno z lepiej uzasadnionych orzeczeń dotyczących kredytu denominowanego.

Przykład z Białegostoku

Jasny pogląd, co do skutków abuzywności klauzul waloryzacyjnychma też  Sąd Apelacyjny w Białymstoku. W wyroku z 30 sierpnia 2018 r. (sygn. I ACa 316/18) uzasadniał, że brak jest podstaw, by w ich miejsce wprowadzać inny miernik wartości, gdyż nie istnieją przepisy, które mogłyby być stosowane w takiej sytuacji. Dlatego umowa stron nadal obowiązuje bez zmiany dalej idącej, niż uchylenie nieuczciwych klauzul. W efekcie wobec braku zapisu klientka jest zobowiązana do zwrotu kredytu w wysokości nominalnej, w określonych w umowie terminach i z oprocentowaniem wskazanym w umowie. Białostocki sąd już w wyroku z 14 grudnia 2017 r. wskazał, że wyłączenie z umowy postanowień uznanych za niedozwolone nie powoduje nieważności całej umowy nawet, gdy bez tych postanowień umowa nie zostałaby zawarta (wyrok Sądu Najwyższego z 21 lutego 2013 r., I CSK 408/12). Dodał, że TSUE w swym orzecznictwie wielokrotnie podkreślał, że niedopuszczalna jest modyfikacja postanowienia uznanego za abuzywne lub zastąpienie go innym. W orzecznictwie swym zwraca bowiem uwagę, że dyrektywa 93/13 sprzeciwia się modyfikacji przez sąd treści umowy w taki sposób, aby wyeliminować abuzywność kontrolowanego postanowienia.
(...)

W oczekiwaniu na kolejne orzeczenia...

O tym, jednak, że nie wszyscy sędziowie mają pewność, co do zastępownia niedozwolonych postanowień świadczą pytania prejudycjalne zadane w kwietniu TSUE przez sędziego Kamil Gołaszewskiego.  Sędzia zapytał m.in. czy jeśli skutkiem uznania określonych postanowień umownych, określających sposób spełnienia świadczenia przez strony (jego wysokość), za nieuczciwe warunki umowne w rozumieniu dyrektywy 93/13/EWG miałby być niekorzystny dla konsumenta upadek całej umowy, możliwe staje się wypełnienie luk w umowie. Wielu prawników uważa, że sprawy, które prowadzą zostały zawieszone właśnie w oczekiwaniu na odpowiedź TSUE na polskie pytania. Tyle, że zdaniem Mariusza Korpalskiego, można je znaleźć już wydanych wyrokach TSUE. Na kolejne orzeczenie TSUE trzeba jednak poczekać. Znacznie szybciej, bo w tym tygodniu,  w Łodzi ma zapaść wyrok w pozwie grupowym przeciwko mBankowi. 1720 uczestników grupy domaga się ustalenie nieważności, ewentualnie częściowej nieważności, umów o kredyty hipoteczne waloryzowane kursem franka.