Konfederacja Lewiatan jest zaniepokojona, że projekt nowego prawa wodnego ma być procedowany z pominięciem etapu uzgodnień oraz konsultacji społecznych z reprezentatywnymi organizacjami partnerów społecznych. Podobne stanowisko, w liście do premier Beaty Szydło wyraził Piotr Duda, przewodniczący Rady Dialogu Społecznego.
Przedsiębiorcy obawiają się nowego prawa wodnego
Nowe prawo wodne może znacznie podwyższyć koszty działalności polskiego przemysłu i energetyki wodnej - ostrzega Konfederacja Lewiatan.W projekcie ustawy prawa wodnego rząd zaproponował zmianę systemu opłat.
Wstępne analizy wskazują na co najmniej sześciokrotny wzrost kosztów, przy zastosowaniu hipotetycznych jednostkowych stawek opłat za wodę. Dodatkowo należałoby przewidywać, trudne dzisiaj do oszacowania, ale z pewnością wysokie koszty związane z wprowadzeniem obowiązku posiadania, a co za tym idzie, nie tylko wyposażenia, ale i nadzorowania i serwisowania, urządzeń do pomiaru ilości wody i odprowadzanych ścieków oraz składu ścieków.
- Należy się też liczyć z koniecznością zmiany obowiązujących dzisiaj pozwoleń wodnoprawnych, aby dostosować ich zapisy do nowych stawek opłat. Przygotowanie tych zmian może być bardzo żmudnym procesem z uwagi na sposób skomplikowania rozwiązań. Niezrozumiała i niebezpieczna jest również propozycja jednoczesnego wprowadzenia wszystkich zmian i to w bardzo szybkim czasie tj. od 1 stycznia 2017 roku. Pojawią się problemy administracyjne, z którymi będzie musiał się zmierzyć nowy organ Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie - mówi Daria Kulczycka, dyrektorka departamentu energii i zmian klimatu Konfederacji Lewiatan.
Nowe regulacje w prawie wodnym będą oznaczały konieczność odpłatności nie tylko za bezpośredni pobór wód, ale także usługi wodne, z doprecyzowanymi kosztami wynikającymi z wprowadzania do wód lub do ziemi m.in. wód opadowych i roztopowych, wód pochodzących z odwodnienia gruntów lub obiektów budowlanych. Chodzi także o spływy wód opadowych lub roztopowych czy też zmniejszanie naturalnej retencji terenowej i korzystanie ze śródlądowych wód płynących, spiętrzonych lub retencjonowanych za pomocą urządzeń wodnych, będących własnością Skarbu Państwa.
Niestety, nie można tych kosztów bezkrytycznie przerzucać na społeczeństwo, bez wskazania mechanizmu wyliczenia adekwatnego zysku. Projekt opodatkuje np. wodę deszczową, a szkoda, że nie nałożono obowiązku na samorządy wyznaczania miejsc na budowę zbiorników retencyjnych, które poprawiłyby znacząco mikroklimat lokalny i ograniczyły tempo spływu wód do Bałtyku. Jaki więc interes będzie miała gmina, jeśli nie musi dbać o takie miejsca. Każdy grunt, to dla gminy zysk, a koszty poniosą przedsiębiorcy i obywatele.