– Nasze działania są kierowane do wszystkich firm, które bezpośrednio lub pośrednio odczuły skutki rosyjskiego embarga – mówi Jacek Męcina, wiceminister pracy i polityki społecznej. – Po miesiącu funkcjonowania programu wiemy, że skorzystało już z niego kilka firm, mówimy tu o trzystu trzydziestu kilku miejscach pracy. Z mojej perspektywy każde miejsce pracy, które chronimy, jest ważne, nie możemy jednak oceniać i ewaluować tego programu po miesiącu działania.
Do organizacji wsparcia polski resort pracy jest dobrze przygotowany. Obowiązująca od 1 lutego ustawa przewiduje budżet na pomoc dla poszkodowanych firm w wysokości 0,5 mld zł, z czego połowa może być wydana w tym roku.
– Wszyscy, którzy będą mieli problem, mogą otrzymać wsparcie – deklaruje Jacek Męcina. – Polega ono na tym, że w ciągu 6 miesięcy współfinansujemy zatrudnienie pracowników. Robimy to, na co pozwala także pomoc publiczna w rozumieniu przepisów unijnych. Ale te 6 miesięcy oddechu może być wykorzystane, by znaleźć alternatywę dla swojej działalności i to może być cenne rozwiązanie.
Założeniem programu jest danie firmom czasu na znalezienie sobie alternatywnych partnerów handlowych i nowych rynków zbytu. Patrząc na wyniki polskiego eksportu, wielu przedsiębiorców poradziło sobie z tym zadaniem jeszcze w zeszłym roku. Po kilku miesiącach obowiązywania rosyjskiego embarga na polskie towary jego skutki w skali ogólnopolskiej nie wydają się bardzo dotkliwe. Polscy eksporterzy notują rekordową sprzedaż. W styczniu, jak informuje Główny Urząd Statystyczny, wartość polskiego eksportu przekraczała 13,4 mld euro i była o 0,6 proc. wyższa niż rok wcześniej. Dziś zaledwie 3 proc. z tego to eksport do Rosji, która w ten sposób zajmuje 7. miejsce wśród krajów, z którymi handlują polscy dostawcy. Co nie zmienia faktu, że są firmy, dla których ograniczenie polskiego handlu ze wschodem to poważny kłopot i potrzebne jest im wsparcie.
– Najlepiej by było, gdyby firmy w ogóle nie musiały korzystać z tych mechanizmów, ponieważ oznaczałoby to, że świetnie sobie radzą – podkreśla wiceminister pracy i polityki społecznej. – Te instrumenty mają pomóc w znalezieniu alternatywnych rozwiązań, czyli alternatywnych rynków zbytu, ewentualnie w zmianie formuły, modelu czy zakresu działalności. Firmy transportowe sobie świetnie radzą, znajdując rynki na Zachodzie. Firmy eksportowe, jak wiemy, także poszukują alternatywnych rynków i całkiem nieźle im to wychodzi.
Minister podkreśla jednak, że zadaniem państwa jest reagowanie na sytuacje, w których z przyczyn obiektywnych pojawiają się problemy w funkcjonowaniu podmiotów gospodarczych. I tak jest dokładnie z sytuacją związaną z embargiem. Są firmy, które bez wsparcia, sobie nie poradzą.