Zdaniem polskich europosłów przesunięcie głosowania przez Parlament Europejski jest korzystne dla Polski, bo da więcej czasu na debatę i poprawki.
"Wszyscy zgadzamy się co do tego, że wydobycie węglowodorów powinno spełniać najwyższe standardy środowiskowe i być bezpieczne dla obywateli. Nie można jednak pozwolić na to, aby antyłupkowe lobby wykorzystywało środowiskowe argumenty do wprowadzenia na poziomie UE tak rygorystycznych przepisów, które praktycznie uniemożliwiłby rozwój tego sektora w Europie już na etapie badań i oceny złóż" - skomentował eurodeputowany Bogusław Sonik (PO).
Także eurodeputowany Konrad Szymański (PiS) ocenił, że przesunięcie głosowania to "krok we właściwym kierunku". "Dziś mamy większy wpływ na sali plenarnej (niż kiedy poprawka o gazie łupkowym była głosowana w komisji PE ds. środowiska - PAP) „ - ocenił. "Dziś widać, że do posłów dociera krytyczny charakter tych restrykcyjnych przepisów nie tylko dla branży wydobywczej, ale także dla budowy dróg czy deweloperów. Zbudowaliśmy duży obóz oporu. Wykorzystamy ten czas na budowanie lepszego kompromisu" - dodał.
Zdaniem europosła Bogdana Marcinkiewicza (PO) przyjęcie proponowanych zapisów "oznaczałoby spowolnienie procesu eksploatacji gazu łupkowego w naszym kraju lub jego całkowite zatrzymanie oraz ucieczkę inwestorów do krajów, gdzie takie procedury nie obowiązują jak np. Ukraina".
Z kolei eurodeputowana Lena Kolarska-Bobińska zwróciła uwagę, że zanim stwierdzi się czy w danym miejscu występuje gaz łupkowy wykonywanych jest wiele odwiertów próbnych. "Po co więc przeprowadzać prewencyjną ocenę skutków środowiskowych, skoro może się okazać, że w danym miejscu nie ma gazu łupkowego (...). Przecież pełna ocena skutków na środowisko jest już obecnie obowiązkowa w przypadku komercyjnego wydobycia" - wskazała.
W środę Parlament Europejski miał głosować nad stanowiskiem negocjacyjnym w sprawie projektu zmiany dyrektywy o ocenie skutków inwestycji na środowisko. Po wprowadzeniu poprawek przez komisję środowiska w lipcu projekt przewiduje obowiązek przeprowadzania pełnej procedury oceny oddziaływania na środowisko projektów gazu łupkowego już na wstępnym etapie poszukiwawczym.
Polska uważa, że taka poprawka jest "skrajna" i nieuzasadniona naukowo, bo przy małej skali wydobycia próbnego poszukiwanie gazu łupkowego jest podobne pod kątem wpływu na środowisko do poszukiwań gazu konwencjonalnego. Polska,
polscy europosłowie i przemysł obawiają się, że taka zmiana unijnego prawa wstrzyma inwestycji w łupki w UE.
Komisja Europejska zapewnia, że przysłuchuje się debacie łupkowej w PE i że weźmie pod uwagę decyzje PE przy przygotowaniu własnej propozycji uregulowania wydobycia gazu łupkowego w UE. "Zawsze musimy słuchać uważnie nad czym Parlament Europejski dyskutuje i jakie decyzje podejmuje. Oczywiście decyzje, które będę podjęte przez Parlament Europejski będą uważnie wysłuchane przez Komisję Europejską, gdy będziemy prezentować naszą propozucję, co mam nadzieję nastąpi do końca roku" - powiedział pytany przed głosowaniem komisarz UE ds. środowiska Janez Potocznik.
Polska, która obok Wielkiej Brytanii, chce wydobywać gaz łupkowy, uważa, że nowe obostrzenia w unijnym prawie środowiskowym są niepotrzebne.