"Zanieczyszczenia powietrza są główną środowiskową przyczyną przedwczesnych zgonów w UE. Przez ostatnie trzy lata dramatycznie zmienił się horyzont polityczny, dzięki czemu kwestia jakości powietrza stanęła w centrum politycznej debaty" - zwróciła uwagę odpowiedzialna za sprawozdanie PE w tej sprawie brytyjska europosłanka Julie Girling (EKR).
Chodzi o nowelizację dyrektywy o krajowych pułapach zanieczyszczeń (NEC), nad którą prace trwały od 2013 roku. Przepisy redukują szkodliwe emisje z przemysłu, ruchu drogowego, elektrowni i rolnictwa. Krajowe zobowiązania do emisji mają dotyczyć okresu po 2020 roku, ale ustalono też cele na okres od 2030 roku.
Nowe przepisy zawierają zobowiązania krajów do ograniczenia emisji dwutlenku siarki (SO2) tlenków azotu (NOx), niemetanowych lotnych związków organicznych (NMVOC), amoniaku i drobnych cząstek stałych (o średnicy mniejszej niż 2,5 mikrometra).
Z dyrektywy wykluczony został metan. Polscy europosłowie alarmowali podczas prac, że redukcje emisji metanu mogą oznaczać konieczność zmniejszenia pogłowia bydła i zagrozić produkcji rolnej. Na wykluczenie naciskały też inne państwa członkowskie.
Jak poinformował PE, w tekście zgodnie z sugestiami europosłów potwierdzono zobowiązanie UE do zidentyfikowania oraz zmiany źle działających przepisów dotyczących emisji spalin samochodowych. "Wydaje się, że zrozumieliśmy, iż koncentrując się przez lata na CO2, zapomnieliśmy o jakości powietrza" - wskazała Girling, odnosząc się do skandalu dotyczącego fałszowania danych ws. emisji przez Volkswagena.
Dzięki nowym zobowiązaniom do 2030 roku liczba zgonów spowodowanych przez nieodpowiednią jakość powietrza ma zostać zmniejszona o połowę. Od 2030 roku limity emisji szkodliwych związków mają być niższe niż te ustalone na lata 2020-2029.
Prawo ochrony środowiska. Komentarz | |
Krzysztof Gruszecki
|
Europosłowie nie byli zadowoleni z rozmiękczenia przez państwa członkowskie propozycji KE. "Ministrowie pracowali bardzo ciężko, by rozwodnić te propozycje przy każdej okazji" - wskazał brytyjski socjalista Seb Dance. "To skandal, że zanieczyszczenie powietrza wciąż powoduje w przybliżeniu 400 tys. przedwczesnych zgonów rocznie, a milionom Europejczyków obniża standard życia i powoduje komplikacje zdrowotne" - podkreślała z kolei Catherine Bearder z Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy.
Osiągnięte na początku roku porozumienie między państwami członkowskimi i Parlamentem Europejskim w tej sprawie przewiduje, że limity emisji na okres od 2020 do 2029 roku dla państw unijnych będą identyczne, jak te ze znowelizowanego w 2012 roku protokołu z Goeteborga, obejmującego ponad 51 państw ONZ. Oznacza to, że nasz kraj będzie musiał w tym okresie zredukować emisję dwutlenku siarki od 2020 roku o 59 proc. w porównaniu z 2005 rokiem, tak jak chciała KE.
Substancje te są wyrzucane do atmosfery m.in. przez elektrownie, elektrociepłownie i fabryki, które, aby dostosować się do nowych norm, będą musiały zainwestować.
Nowe regulacje wprowadzą też ograniczenia emisji pyłów (niemetanowych lotnych związków organicznych). Zgodnie z propozycją KE zatwierdzoną przez negocjatorów z PE i państw członkowskich od 2020 do 2029 roku Polska ma zmniejszyć ich emisję o 25 proc. W tym przypadku regulacje dotkną kotłownie i osoby ogrzewające prywatne domy, czyli generalnie cały sektor komunalny.
Polska, podobnie jak inne państwa członkowskie, będzie również zmuszona do redukcji tlenków azotu, które emitowane są m.in. w sektorze transportowym. Dyrektywa przewiduje też redukcje emisji drobnych cząstek stałych (PM2,5), które przyczyniają się do powstawania smogu, a także amoniaku.
Według wyliczeń Europejskiej Agencji Ochrony Środowiska, z powodu tego, czym oddychamy, w Polsce odnotowuje się 40 tys. przedwczesnych zgonów rocznie. To ponad 10-krotnie więcej niż roczna liczba śmiertelnych ofiar wypadków samochodowych w naszym kraju. 97 proc. mieszkańców Polski oddycha powietrzem niespełniającym standardów Światowej Organizacji Zdrowia.
Krzysztof Strzępka (PAP)