Sprawa jest bardziej skomplikowana biorąc pod uwagę fakt, że wzrosły też koszty samych usług. W niektórych przypadkach - jak przyznają eksperci - o 50, a nawet 100 proc. w porównaniu do cennika sprzed koronawirusa. - Jednak ceny usług świadczonych przez lekarzy, dentystów ewidentnie wzrosły. Nasuwa się pytanie czy zwiększone ceny, dodatkowe opłaty spowodowane są tylko i wyłącznie zwiększonymi kosztami realizacji usług zdrowotnych czy też ma miejsce podwyżka cen wizyt prywatnych u lekarzy lub stomatologów - mówi radca prawny Anna Jóźwik z Zespołu Kancelarii Radców Prawnych KPJN. 

- Niektórzy przedsiębiorcy wprowadzili dodatkowe opłaty za usługi w formie tzw. opłaty covidowej, czyli dodatkowej opłaty mającej pokrywać koszty związane z podniesieniem wymogów sanitarnych podczas świadczenia usług. W świetle stanowiska Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, pobieranie dodatkowych opłat jest dopuszczalne, o ile przedsiębiorca poda całkowity koszt usługi przed jej wykonaniem. Natomiast niedopuszczalne są sytuacje, w których o dodatkowych kosztach konsumenci są informowani po wykonaniu usług - dodaje Sebastian Kałuża, aplikant adwokacki doradca podatkowy w Zespole ds. PIT KPMG w Polsce. 

 

Bolący ząb covida nie przeczeka

Wielu klientów właśnie ze względu na koronawirusa próbowało przeczekać okres wiosennego lockdownu, jesiennej drugiej fali i maksymalnie ograniczało kontakt choćby z dentystą. Sytuacja jednak nadal jest trudna, więc i gabinety, zarówno lekarskie jak dentystyczne, przeżywają obecnie swoiste oblężenie. W Warszawie, na wizytę u swojego dentysty trzeba czekać nawet trzy miesiące. 

Co ważne, dentyści i lekarze zazwyczaj bardzo poważnie podchodzą do tematu bezpieczeństwa. Na porządku dziennym są więc w gabinetach choćby dozownik do dezynfekcji rąk, ochraniacze na buty, czy kombinezony i specjalne maski dla lekarzy, stomatologów i personelu. To też znajduje odzwierciedlenia w cenach usług. 

- Długo zwlekałam, w końcu zapisałam dwójkę dzieci na zaległe przeglądy zębów. Za usługę, które dotąd kosztowała mnie w sumie 50 zł, zapłaciłam 100 zł. Już w trakcie płatności poproszono mnie o dodatkowe 50 zł opłaty covidowej. Rachunek wyniósł w sumie 150 zł, czyli trzy razy tyle co przed koronawirusem - mówi jedna z mieszkanek warszawskiej Ochoty. 

Podobne doświadczenia ma mieszkanka warszawskiej Pragi. Tym razem jednak chodziło o plombę. Na wyższe koszty była przygotowana, bo według cennika wzrosła dolna granica ceny za taką usługę - z 140 zł do 200 zł. - Kiedy już byłam pod wpływem znieczulenia podeszła do mnie pielęgniarka prosząc o podpisanie dodatkowego pisma. Gdy zapytałam o co chodzi powiedziała, że to zgoda na pokrycie dodatkowych kosztów związanych choćby z dezynfekcją narzędzi. Ostatecznie cena plomby wyniosła 350 zł. Bardziej bulwersuje mnie jednak fakt samego oświadczenia. Na fotelu dentystycznym, pod wpływem środków przeciwbólowych nie bardzo miałam możliwość wyboru. Z drugiej strony czemu mam dodatkowo płacić za coś, do czego przecież dentyści są zobowiązani. Mówimy o dezynfekcji narzędzi, a niestety ceny i tak już wzrosły i do dużo - dodaje.   

Czytaj: Koronawirus "zamraża" coraz więcej sądów - sprawy spadają z wokand do końca listopada>>

Problem dostrzega Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Już w czerwcu napływały do niego tego typu skargi, istotny jest też duży rozrzut w "opłatach covidowych" - od 10 zł do nawet 350 zł.  Zgodnie z informacją przekazywaną w odpowiedzi przez prywatne placówki medyczne opłaty te mają pokrywać koszty związane z zabezpieczeniem gabinetów przed wirusem np. dodatkowe środki czystości, maseczki, fartuchy. I ponad 30 proc. skontrolowanych placówek stosowało takie opłaty, choć raczej nie sieciowe centra medyczne. - Apeluję do wszystkich świadczących różne rodzaje usług, w szczególności do prywatnych gabinetów medycznych, o uczciwość i rzetelne informowanie o cenach i opłatach przed realizacją usług – mówił Tomasz Chróstny, prezes UOKiK.

Opłata dozwolona ale pod pewnymi warunkami

I tu pojawia się kolejna kwestia. Jak podkreślają eksperci i UOKiK, o ile  przedsiębiorca może kształtować cennik swoich usług to jednak musi podać całkowity koszt usługi przed jej wykonaniem. Jeśli pobiera dodatkowe opłaty, powinien o tym jasno poinformować konsumenta przed zawarciem umowy.

 

Cena promocyjna: 169 zł

|

Cena regularna: 169 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


- Niedopuszczalne są sytuacje, w których o dodatkowych kosztach klienci informowani są np. po zabiegu, wizycie czy wykonaniu usługi. Prawidłowość uwidaczniania cen w tym zakresie kontroluje Inspekcja Handlowa. Za nieprawidłowości w zakresie oznakowania cen inspektor Inspekcji Handlowej może nałożyć na przedsiębiorcę karę finansową w wysokości do 20 tys. zł - informuje UOKiK. 

Mecenas Jóźwik również podkreśla, że wprowadzenie opłaty COVID-owej, czy też zwiększenie ceny za usługi zdrowotne - formalnie nie jest zakazane przepisami prawa. 

- Mówimy tu o usługach świadczonych przez zakłady opieki zdrowotnej, prywatne za pełną odpłatnością. W momencie gdy pacjent idzie do prywatnego gabinetu lekarskiego, stomatologicznego zawiera umowę o wykonanie na jego rzecz określonego świadczenia zdrowotnego. Po drugiej stronie mamy wykonawcę/sprzedawcę takiej usługi, który ma prawo określić cenę za świadczoną usługę. Konsument powinien być jednak poinformowany i mieć cały pogląd na temat tego jakimi kosztami będzie obciążony - przed wykonaniem usługi, tak aby mógł ocenić czy faktycznie chce zakupić konkretną usługę za zaproponowaną cenę - wyjaśnia. 

I dodaje: Z uwagi na przepisy z zakresu prawa konsumenckiego konsument/ pacjent powinien być rzetelnie poinformowany ile zapłaci i jakie opłaty będzie zobowiązany uiścić - przed wykonaniem usługi. Nie może być zaskakiwany np. po wykonanej usłudze.

Czytaj: Prawnicy informatyzują się, sądy nadal papierem stoją>>

Przedsiębiorca odlicza, konsument i tak płaci

Jak przypomina Przemysław Hinc, doradca podatkowy z kancelarii PJH Doradztwo Gospodarcze, świadczący usługi medyczne może wydatki poniesione w celu zachowania podwyższonych standardów higienicznych (na przykład na zakup: maseczek wydawanych pacjentom, płyn do dezynfekcji rąk, przesłony i osłony) zaliczyć do kosztów uzyskania przychodów, gdy bezpośrednio lub pośrednio posłużą uzyskaniu przez niego przychodów, albo – jak mówią ustawy podatkowe – będą służyły zachowaniu lub utrzymaniu źródła przychodów.

Zgodnie z objaśnieniami podatkowymi Ministerstwa Finansów z 21 lipca 2020 r. ws. nowych preferencji stosowanych w związku z ponoszeniem negatywnych konsekwencji ekonomicznych z powodu COVID-19, zarówno poniesione przez przedsiębiorcę wydatki, wynikające z obowiązku w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy, wytycznych lub zaleceń instytucji kompetentnych w obszarze bezpieczeństwa sanitarnego, jak i wydatki wynikające z własnej decyzji i racjonalnego przeciwdziałania zagrożeniu epidemicznemu, stanowią koszt uzyskania przychodów, o ile zostały właściwie udokumentowane. Jako przykład takich wydatków podano zakup maseczek ochronnych dla pracowników, przyłbic, czy sfinansowanie pracownikom testów na koronawirusa.

- Koszty uzyskania przychodów pomniejszają przychód - mówi aplikant Sebastian Kałuża - i dodaje, że w związku z tym, pojawia się pytanie czy dopuszczalną praktyką jest zaliczenie określonych wydatków do kosztów uzyskania przychodów oraz równoczesne obciążenie konsumenta tymi wydatkami np. w formie opłaty covidowej. 

- Należy wskazać, że, zgodnie z obowiązującymi regulacjami oraz orzecznictwem sądowoadministracyjnym (np. wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 4 października 2018 roku, sygn. II FSK 2840/16), wydatek może zostać uznany za koszt uzyskania przychodu jeżeli:
został faktycznie poniesiony przez podatnika (warunek definitywności), poniesiony został w celu uzyskania przychodów, zachowania lub zabezpieczenia ich źródła lub może mieć inny wpływ na wielkość osiągniętych przychodów (warunek adekwatnego związku przyczynowo-skutkowego), został właściwie udokumentowany (warunek dokumentacji) i nie został wymieniony w ustawie jako wydatek nieuznany za koszty uzyskania przychodów (warunek niewyłączenia) - mówi. 

W jego ocenie sytuacja, w której przedsiębiorca z jednej strony zalicza określone wydatki do kosztów uzyskania przychodów, z drugiej obciąża nimi konsumenta zdaje się nie spełniać warunku pierwszego czyli poniesienia wydatków przez podatnika. - W świetle powyższego, wydaje się, że przedsiębiorca mógłby, albo zaliczyć określone wydatki do kosztów uzyskania przychodów, albo obciążyć konsumenta tymi wydatkami. Gdyby zdecydował się na obydwa te rozwiązania, takie rozliczenie mogłoby zostać zakwestionowane przez urząd skarbowy - dodaje. Takie ryzyko zmaleje jednak w sytuacji, gdy przedsiębiorca będzie mógł udowodnić, że do kosztów uzyskania przychodów zaliczone zostały inne wydatki niż te, na poczet których pobrana została tzw. opłata covidowa.

 

Ochrona konsumenta też ważna

W ocenie prawników kwestia powinna zostać doregulowana, bo na wprowadzenie dodatkowych opłat mogą skusić się też inne branże, którym doskwierają obecnie obostrzenia. 

- Wiele branż jest obecnie zamkniętych. Gdy będą wznawiały swoją działalność konieczność zapewnienia podwyższonych rygorów sanitarnych związanych z COVID-19 może być przywoływana jako uzasadnienie do wprowadzenia wyższych cen lub odrębnej opłaty za określone towary, usługi. To wszystko zależy oczywiście od tego jak i czy w miarę szybko poradzimy sobie z epidemią. Z punktu widzenia ochrony praw konsumenta zapewne powinny zostać wprowadzone jakieś uregulowania chroniące klientów, kupujących, usługobiorców przed nadmiernym i nieuzasadnionym wzrostem cen w tym szczególnie trudnym czasie dla nas wszystkich - wskazuje radca prawny Anna Jóźwik. 

Sprawdź w LEX: W jaki sposób wykazać na fakturze za wykonanie dezynfekcji powierzchni magazynowej dostarczenie gratis płynu do dezynfekcji rąk? >

Nie jest jednak pewna, czy dobrym rozwiązaniem jest określanie np. maksymalnych granic dopuszczalnej opłaty covidowej. - Może to być ryzykowane z punktu widzenia przedsiębiorców, którzy mogą zostać w ten sposób narażeni na pozbawienie możliwości odzyskania faktycznie poniesionych zwiększonych kosztów. Z drugiej strony konsument jest zdecydowanie stroną słabszą w relacji z przedsiębiorcą i wymaga zwiększonej ochrony. Niezwykle trudną jest zatem odpowiedź na pytanie w jaki sposób najlepiej zapobiegać nieprawidłowościom przy jednoczesnym nienaruszeniu interesów konsumentów jak i przedsiębiorców - dodaje.