"Powiatowi inspektorzy, na których spoczywa główny obowiązek dbania o poprawność inwestycji, nie są skuteczni. Nie monitorują prawidłowości rozpoczynanych inwestycji. Nie kontrolują, czy inwestorzy wykonują nałożone na nich postanowienia. Nie prowadzą starannie rejestrów i ewidencji, więc nie mają informacji ani o liczbie rozpoczynanych budów, ani o liczbie oddawanych do użytku obiektów" - wskazała NIK w swoim raporcie.
Według dokumentu inspektorom najwięcej czasu zajmuje prowadzenie postępowań administracyjnych, będących efektem skarg. Tymczasem, jak zaznaczono, ich głównym zadaniem powinny być planowe kontrole sprawdzające prawidłowość i zgodność inwestycji z warunkami decyzji o pozwoleniu na budowę. "W 23 zbadanych przez NIK powiatowych inspektoratach zaledwie 32,5 proc. kontroli miało taki charakter. Większość (51,3 proc.) podjęta była w wyniku skarg. W pięciu powiatowych inspektoratach w ogóle nie prowadzono kontroli rozpoczętych budów" - podkreślono.
NIK zarzucił też nadzorowi budowlanemu, że skuteczność i jakość prowadzonych kontroli często pozostawia "wiele do życzenia". "Np. w Grójcu kontrole wykonywały osoby niemające odpowiednich uprawnień budowlanych, a nawet niebędące pracownikami inspektoratu. W dwóch inspektoratach powiatowych (Leszno i Radom) żaden z pracowników nie miał upoważnień do nakładania kar w drodze mandatu. Z kolei w Człuchowie powiatowy inspektor kontrolował projekt instalacji swojego autorstwa" - wyliczono w raporcie.
W czterech powiatowych inspektoratach (Grójec, Skierniewice, Brzeziny, Wrocław)i dwóch wojewódzkich (Łódź, Poznań) NIK wykryła przypadki odstąpienia od ukarania mandatem karnym. "Ponieważ powody odstąpienia były niejasne, może to rodzić podejrzenia wystąpienia sytuacji korupcyjnych" - stwierdza raport.
W ocenie Izby czynnikiem obniżającym jakość pracy inspektorów są problemy kadrowe, które wynikają głównie z niedofinansowania nadzoru budowlanego. "Do odpowiedniego przeprowadzenia wszystkich kontroli w latach 2009–2012 inspektoratom powiatowym zabrakło ponad 10 mln zł, natomiast wojewódzkim – ponad 12 mln zł. Za mało jest też pracowników ze specjalistycznymi uprawnieniami budowlanymi. Niskie pensje i wysokie wymagania powodują znaczną fluktuację kadr. Nadzór próbuje temu zaradzić, podwyższając pensję kosztem liczby zatrudnionych pracowników - zauważył NIK.
Na poparcie tej tezy wskazano, że w skontrolowanych inspektoratach powiatowych wykorzystane zostały wszystkie środki na płace, choć obsadzonych zostało tylko niecałe trzy czwarte etatów.
NIK zwróciła też uwagę na problem uzależnienia powiatowych inspektorów od starostów, które ma charakter strukturalny, gdyż powiatowego inspektora powołuje starosta.
Spośród 23 inspektorów, których działalności Izba się przyjrzała, aż 15 korzystało ze wsparcia rzeczowego i finansowego samorządów. "W Wodzisławiu Śląskim pięć gmin robiło składki na utrzymanie inspektora, gdyż samorządy w kontrolowanym czasie (lata 2009–2012) prowadziły 36 inwestycji. NIK zwraca uwagę, że doszło w tej sytuacji do korupcjogennego konfliktu interesów. Według Izby warunkiem uzdrowienia sytuacji jest uniezależnienie organów nadzoru budowlanego od starostów.
NIK wykryła także uchybienia w pracy wojewódzkich inspektorów nadzoru budowlanego. "Połowa z nich nie sprawdzała działalności powiatowych inspektorów. Szczególnie groźna w skutkach mogła okazać się niefrasobliwość czterech wojewódzkich inspektorów, którzy nierzetelnie sprawdzali materiały budowlane szczególnie istotne dla bezpieczeństwa konstrukcji i bezpieczeństwa pożarowego. Zamiast tego polegali jedynie na oświadczeniach kierowników budów" - podkreślono.