Do ochrony środowiska podchodzi się w Niemczech bardzo poważnie. Działalność zachodnioniemieckich organizacji obywatelskich, z których na początku lat 80. powstała partia Zielonych, sprawiła, że problemy ekologii stały się dla niemieckiego społeczeństwa równie ważne jak kwestie bezrobocia czy bezpieczeństwa socjalnego. Po wejściu do Bundestagu w 1983 roku, Zieloni stali się wpływowym lobby, zabiegającym o ustawowe rozwiązania korzystne dla ochrony środowiska.
Jak wynika z sondaży Niemcy doceniają znaczenie segregacji śmieci - około 95 proc. ankietowanych zapewnia, że przestrzega na co dzień przepisów, nakazujących wrzucanie do oddzielnych pojemników szkła, makulatury, plastikowych opakowań czy odpadów organicznych.
Podobną dyscyplinę Niemcy wykazują w przypadku odpadów wielkogabarytowych, które nie mieszczą się w standardowych 120-litrowych pojemnikach na śmieci. Fakt, że niemal w każdej gminie obowiązują inne przepisy, nie ułatwia jednak mieszkańcom Niemiec tego zadania.
Osoba pragnąca pozbyć się niepotrzebnych starych mebli, wykładzin podłogowych, niesprawnych rowerów lub niepotrzebnych już wózków dziecięcych zgłasza zapotrzebowanie do firmy oczyszczania miasta w miejscu zamieszkania. Po uzgodnieniu terminu wystawia wieczorem niepotrzebne przedmioty na ulicę, a firma odbiera je następnego dnia. Koszt odbioru odpadów, pokrywany przez zleceniodawcę, zależy od liczby oddawanych rzeczy, miejsca zamieszkania oraz firmy wykonującej zlecenie.
W Berlinie firma Stadtreinigungsbetriebe BSR żąda za 5 metrów sześciennych 50 euro. Jak wyjaśnia na swojej stronie internetowej, za taką kwotę można pozbyć się dwóch łóżek, jednej dużej szafy, czterech mniejszych szafek, trzech krzeseł i dywanu o powierzchni 12 m kw. Mniejsze ilości odpadów wielkogabarytowych (do 2 metrów sześciennych) przyjmowane są bezpłatnie, jednak trzeba je samemu zawieźć do punktu odbioru.
Władze miast i gmin mają wolną rękę przy ustalaniu zasad. W Duesseldorfie, stolicy Północnej Nadrenii - Westfalii, koszt odbioru odpadów wielkogabarytowych zawarty jest w opłatach za zwykły wywóz śmieci, mieszkańcy Bochum mają raz w roku prawo do bezpłatnego pozbycia się starych mebli. W innych gminach opłaty wahają się od 20 do 30 euro. Kto ma odpowiedni samochód, może sam zawieźć odpady do punktu odbioru - koszt wynosi wtedy zwykle kilka euro, czasami usługa jest całkowicie bezpłatna.
Wiele gmin oferuje bezpłatny odbiór odpadów, jedne raz do roku, inne co miesiąc.
Osobną kategorię odpadów stanowią urządzenia elektroniczne i sprzęt gospodarstwa domowego – telewizory, pralki, lodówki i komputery. Ustawa o zamkniętym obiegu w gospodarce gwarantuje bezpłatny odbiór starych urządzeń. Ich recykling jest dla gmin poważnym źródłem wpływów.
Rzeczy wystawione do odebrania są własnością gminy. Samowolne przywłaszczenie sobie takich odpadów traktowane jest jako kradzież i karane grzywną, choć - jak piszą niemieckie media - przypadki stosowania sankcji należą do rzadkości.
Niemieckie gazety pełne są reportaży o zorganizowanych grupach obcokrajowców, przechwytujących natychmiast atrakcyjne przedmioty. Według autorów tych relacji na przedmioty przeznaczone na śmieci polowali dawniej przede wszystkim Rosjanie, Polacy i Węgrzy, obecnie coraz częściej są to Rumuni i Bułgarzy.
Media apelują do mieszkańców Niemiec, by przekazywali sprawne jeszcze urządzenia organizacjom charytatywnym, tym bardziej, że przepaść między bogatymi i biednymi w Niemczech stale rośnie. Coraz bardziej rozpowszechnioną formą zagospodarowania niepotrzebnych sprzętów stają się internetowe giełdy, za pośrednictwem których można przekazać niepotrzebne przedmioty tym, którzy ich akurat poszukują.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)