"Jako Narodowy Fundusz przy wsparciu wojewódzkich oddziałów tworzymy system finansowania dla osób fizycznych tak, by przeciętny Kowalski mógł usunąć azbest" - dodał na piątkowej konferencji prasowej.
Poinformował, że NFOŚiGW oraz wojewódzkie fundusze przeznaczą na ten cel ok. 180 mln zł (po 50 proc.). "Z naszych szacunków wynika, że w Polsce może być jeszcze 15 mln ton różnego rodzaju odpadów zawierających azbest, a który znajduje się np. w pokryciach dachowych, w rurach wodociągowych czy w izolacji" - zauważył Szczepański.
Wiceszef Funduszu ocenił, że dzięki współpracy z samorządami program jest i może być efektywnie realizowany. "Dlatego zachęcam mieszkańców do zainteresowania się tym programem" - dodał. Szczepański przestrzegł jednak, przed próbą samodzielnego zdejmowania m.in. pokryć dachowych zawierających azbest czy eternit. "Demontażem, transportem i utylizacją tych odpadów zajmują się certyfikowane firmy, które wiedzą jak zabezpieczyć ten materiał. Robiąc to samemu narażamy się na pylenie i wdychanie mikrowłókien, które są niebezpieczne dla zdrowia" - ostrzegał.
Izabela Drelich-Sikorska z resortu gospodarki przypomniała, że w Polsce jest realizowany jedyny na skalę europejską, program oczyszczania kraju z azbestu do 2032 roku. Program rozpoczął się w 2009 roku. "Ministerstwo intensywnie wspiera samorządy, które uzyskują od nas dotacje na działania związane z azbestem" - dodała. Dofinansowywane jest m.in. opracowywanie programów usuwania azbestu (inwentaryzacja). Prowadzone są także akcje informacyjne i edukacyjne. Na te działania rocznie przeznaczanych jest 4 mln zł. Finansowanie ma być utrzymane do 2015 roku.
Drelich-Sikorska poinformowała, że w Polsce rocznie działa ok. 30 składowisk, na które przewozi się odpady azbestowe. Wyjaśniła, że dzisiejsza technologia utylizacji śmieci nie pozwala, w inny sposób niż składowanie, pozbyć się azbestu. "Mikrowłókien azbestowych nie da się spalić, są one praktycznie niezniszczalne" - dodała.
Obecni na konferencji przedstawiciele samorządów, zwrócili uwagę, że główną barierą dla rozpowszechnienia programu są koszty jakie trzeba ponieść przy budowie nowego dachu. Wójt gminy Rzepki Krystyna Bohowicz dodała, że to może zagrozić krajowemu programowi usuwania azbestu, który ma nas uwolnić od tych niebezpiecznych materiałów do 2032 roku. Wtórował jej wójt gminy Przesmyki Andrzej Skolimowski, według którego program, przy obecnym tempie potrwa jeszcze 36 lat.
Samorządowcy zwrócili uwagę, że powinna pojawić się dodatkowa pomoc finansowa, która pozwoliłaby zwiększyć zainteresowanie programem."Aż się prosi, by zostały wygenerowane środki na pomoc dla tych ludzi, którzy chcą zdjąć azbest i położyć nowy dach w formie np. preferencyjnych pożyczek" - powiedziała Bohowicz.
Pytany o to przez dziennikarzy wiceprezes Funduszu powiedział, że fundusze realizują tzw. efekt ekologiczny. "W 100 proc. finansujemy tylko to co jest związane z efektem ekologicznym, a tym efektem jest odpad w postaci azbestu, a nie budowa nowego dachu. Możemy jedynie apelować do instytucji finansowych, banków aby przemyślały sprawę i udzielały preferencyjnych kredytów w takim przypadku" - dodał Szczepański.
Ze względu na swoje właściwości, azbest wprowadzony do środowiska utrzymuje się w nim przez czas niemal nieograniczony, a w wyniku działalności człowieka oraz procesów naturalnych włókna przedostają się do powietrza. Dotyczy to głównie terenów o dużej gęstości zaludnienia.